- Skoro dogadaliśmy się z trenerem, to nie wyobrażam sobie, bym miała coś odpuszczać. Trzeba iść na całość! - mówi siatkarka Winiar Kalisz. A zajęcia pod okiem włoskiego szkoleniowca trochę dały jej się we znaki.
- Mam zakwasy - przyznaje Ania. - Ale to normalne. Przecież miałyśmy trochę luzu w czasie świąt, a w Szczyrku od razu zaczęło się ostro: treningi, siłownia - wylicza siatkarka, której w reprezentacyjnym stroju na razie jest... nie do twarzy.
- Bo wszystko ze mnie leci - śmieje się. - Ubrania dostałam, tak na oko, ze trzy numery za duże. Wszystko poszło do poprawki. Jak włożyłam koszulkę "L", to wyglądałam, jakbym przymierzyła "XXXL" - opowiada.
W Szczyrku Polki szlifują formę przed turniejem w Halle (15-20.01), gdzie powalczą o kwalifikację olimpijską.
- Nie wiem, czy trener mnie zabierze - zastrzega Ania. - W grupie mamy Niemki, Holenderki i Turczynki. Zapowiada się prawdziwa wojna - nie ma wątpliwości Barańska. - Kto jest faworytem? Nie ma co gdybać. W poniedziałek oglądałyśmy z dziewczynami mecz naszych siatkarzy z Hiszpanią. Byłam pewna, że wygramy...