Harują jak woły, dostają grosze

2008-01-21 23:59

Biały personel szpitala przy Niekłańskiej chce podwyżek. Pielęgniarki i położne czekają na decyzje dyrekcji, a rodzice małych pacjentów popierają ich żądania.

Pielęgniarki chcą zarabiać o 750 zł brutto więcej. - Nie jesteśmy gorsze od lekarzy, którzy wywalczyli sobie jeszcze większe dodatki do podstawy pensji - przekonują.

Paweł Chęciński (52 l.), dyrektor szpitala, twierdzi, że nie ma pieniędzy na podwyżki dla pielęgniarek. - Nie mamy jeszcze podpisanego kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Nie wiemy, jakie będą kontrakty - mówi. - Nawet nie wiemy, skąd wziąć pieniądze na wypłaty za styczeń - żali się. Ale pielęgniarki są zdesperowane. Mają już dosyć głodowych pensji za ciężką pracę. - Dla lekarzy są pieniądze, a o nas jak zwykle się zapomina - zarzucają dyrektorowi.

Iwona Jagiełło (41 l.), przewodnicząca oddziału Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, zapowiada, że niedługo protest pielęgniarek z Niekłańskiej może się zaostrzyć.

- Czekamy jeszcze na czwartkowe spotkanie z dyrektorem, na którym zapadną konkretne decyzje. Jeżeli nie będą zgodne z naszymi oczekiwaniami, nasz strajk będzie jeszcze ostrzejszy - zapowiada. - Większość z nas ma zamiar wziąć urlopy na żądanie i nie przyjść do pracy - mówi.

Beata Matysiak (34 l.), mama chorego Patryka (12 l.), popiera pielęgniarki. - Te kobiety bardzo ciężko pracują. A za harówkę dostają marne grosze. Przecież każda z nich ma rodzinę, na którą musi zarobić - przekonuje.

Również inne związki zawodowe w szpitalu popierają pielęgniarki. - Sami lekarze nie są w stanie przeprowadzić operacji - mówi Izabela Tarnowska (50 l.) ze związku rehabilitantów i laborantów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki