Leo u faraona

2007-11-15 20:14

To miejsce wzbudza mnóstwo kontrowersji. Jedni wierzą, że jest magiczne, inni się z tego śmieją.

Przed meczem z Portugalią (2:1) Polacy też nocowali w tyskim hotelu Piramida i wtedy spotkanie zakończyło się dla nas szczęśliwie. Właściciel obiektu, bioenergoterapeuta Tadeusz Cegliński, przekonuje, że to magiczne miejsce dodało naszym piłkarzom mocy.

Cegliński zaklina się, że przed tamtym spotkaniem przepowiedział Ebiemu scenariusz wydarzeń.

- Podszedłem do Smolarka i mówię: - Strzelisz dwie bramki - wspomina. - Ebi tylko pokiwał głową i powiedział: - Nie wierzę w magię! Po meczu z Portugalczykami tylko się uśmiechał, a "Bobo" Kaczmarek podszedł do mnie i pocałował w głowę! A przecież nie było w tym żadnej magii, tylko moc! Ebi ją ma - przekonuje Cegliński.

Gola miał strzelić... kierownik!

Ci, którzy sceptycznie odnoszą się do opowieści Ceglińskiego o jego zdolnościach przewidywania wydarzeń, opowiadają inną historię.

- Przed meczem z Panathinaikosem Ateny nocowaliśmy w tyskiej Piramidzie - mówi jeden z piłkarzy. - Byliśmy umówieni na masaż, przyszło nas kilku, wszyscy w piłkarskich strojach. Pan Cegliński dotykał nas po kolei i w końcu krzyknął do jednego z siedzących: - Czuję, że to jest noga, która strzeli jutro dwa gole! A na to sam zainteresowany odpowiada: - Proszę pana, ale ja nie zagram. Ja jestem kierownikiem drużyny...

Tak czy inaczej, najważniejsze, że kadra będzie miała w Tychach świetne warunki. Reprezentanci mają do dyspozycji wszystkie komnaty energetyczne.

- Mamy tu Piramidion, jak również komnatę Ozyrysa, gdzie zgromadzona jest pozytywna energia - Cegliński pokazuje nam tajemne miejsca. - Tu wszędzie panuje specjalna atmosfera. Relaks i koncentracja - blisko las, jezioro, boisko - mają tu wszystko.

Czuwa nad nimi bogini piękności

Specjalna komnata czeka na naszego selekcjonera. Leo Beenhakker będzie spał w pokoju nr 500.

- Są tu pokoje, do których nikt bez mojej zgody nie może wejść - wyjaśnia Cegliński. - Komnata Faraona leży w strefie VIP. Tutaj ugościmy naszego trenera.

Specjalne menu - ryby, makarony, drób - kucharze mają pełne ręce roboty. W lodówkach mrożą się szampany. - Jeżeli Leo Beenhakker pozwoli, to po meczu będzie szampan - śmieje się Cegliński. - Bo jestem przekonany, że awansujemy. Po spotkaniu z Belgią wracamy do hotelu, świętujemy, a w poniedziałek z piłkarzami lecę do Belgradu. Nic złego nam się nie stanie. W końcu czuwa tu nad nami bogini piękności, zdrowia i urody - Izis.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki