Mistrzowie stępili kieleckie Scyzoryki

2007-11-25 22:55

Dziesięć punktów w czterech ligowych meczach - to bilans Zagłębia Lubin, od kiedy trenerem został Rafał Ulatowski (35 l.). "Miedziowi" są nie tylko skuteczni, ale co najważniejsze grają piękny futbol, chyba nawet lepszy od tego, którym zdobywali tytuł mistrza Polski.

Gdyby ktoś przypadkowo zjawił się na stadionie w Kielcach, to mógłby sądzić, że ogląda mecz Premiership lub Bundesligi. Walka od pierwszej do ostatniej minuty, szalone tempo, nieustępliwość. A na deser pięć goli po pięknych akcjach.

Wygrał w Kielcach i Lidze Mistrzów

W tym sezonie Korona w sześciu spotkaniach u siebie zdobyła komplet punktów. Piękna seria skończyła się w sobotę za sprawą piłkarzy Zagłębia i ich młodego trenera. Choć Rafał Ulatowski dopiero zaczyna szkoleniową karierę, to każdym meczem zapisuje przy swoim nazwisku kolejny plus. W Kielcach pokazał, że ma "trenerskiego nosa". Na ostatni kwadrans wpuścił Dawida Plizgę (22 l.), a ten odwdzięczył mu się strzeleniem dwóch goli.

- Wejście Dawida to był strzał w dziesiątkę - podsumował Ulatowski. - Chłopak wraca po długiej kontuzji, a ten tydzień miał niesamowity. W meczu Młodej Ekstraklasy z Wisłą Kraków zagrał tylko przez 24 minuty, ale mimo to zdążył zdobyć cztery gole - przypomniał, a po chwili dodał:

- Gdy pracowałem w Islandii, w wolnych chwilach grałem w "Championship Manager". Tam po takich zmianach i wygranych meczach wyskakiwał komunikat "Magic by manager" - podsumował z uśmiechem Ulatowski, który przyznał, że w wirtualnym piłkarskim świecie prowadził zespoły z Islandii i cieszył się z triumfu w Lidze Mistrzów.

Zagłębie w Kielcach popełniło tylko jeden błąd. W 13. minucie piłkarze Korony dosłownie "rozklepali" obronę gości, a do siatki trafił niezawodny Brazylijczyk Edi.

- Przez pierwszy kwadrans Korona zdominowała spotkanie - twierdzi Ulatowski. - Wiedzieliśmy, że z przodu jest Edi i trzeba go pilnować. Tymczasem on jednym genialnym zagraniem zmylił trzech naszych obrońców, ale to była tylko jedna nasza wpadka.

- Gdy na początku drugiej połowy Maciek Iwański przepięknie uderzył z rzutu wolnego, to poczułem się jak trener Beenhakker w meczu z Belgią. Prowadziliśmy 2:1, do końca zostało ponad 40 minut, a dla trenera ten czas to piekło. Ale udało się nie tylko utrzymać ten wynik, a jeszcze dorzucić dwie bramki - cieszył się szkoleniowiec Zagłębia.

Panie sędzio Siejewicz, czas odpocząć

Dobry nastrój Ulatowskiego starał się ostudzić trener Korony Jacek Zieliński.

- Trener Zagłębia posłodził sobie i piłkarzom - rzucił uszczypliwie Zieliński w kierunku Ulatowskiego, a następnie skrytykował pracę arbitra. - Muszę "podziękować" sędziemu Siejewiczowi za to, że ponownie rozdaje prezenty, tak jak ostatnio w Grodzisku. Drzymont wyprzedza zawodnika, trafia w piłkę, ten go trafia w stopę - i rzut wolny, nie wiadomo z czego. Lubin ma zawodników, którzy wolne z takiej odległości wykonują znakomicie, jak Iwański czy Golański...przepraszam, Goliński, ale jestem bardzo zdenerwowany. Siejewiczowi powinno się dać odpocząć od sędziowania naszych meczów - podsumował zirytowany Zieliński.

To była paranoja!

Maciej Iwański (26 l., Zagłębie Lubin), najlepszy zawodnik meczu:

- Widzieliście, co wyprawiali Brazylijczycy? Brak umiejętności wyładowywali na nas. Taki Hermes dużo wcześniej powinien wylecieć z boiska. Gdy faulował Darka Jackiewicza, to nawet nie patrzył, gdzie jest piłka. Ten mecz to paranoja. Grajmy w piłkę, a nie skupiajmy się na tym, żeby komuś zrobić krzywdę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają