Muzyka zaostrza obyczaje

2007-11-26 22:51

Atmosfera w lubińskim Zagłębiu musi być nieciekawa, skoro piłkarze pokłócili się o to, kto jakiej muzyki ma słuchać!

Jest takie powiedzenie, że muzyka łagodzi obyczaje. W Lubinie się nie sprawdza. Bo tam efekt jest odwrotny.

To właśnie przez muzykę Piotr Włodarczyk (30 l.) i Manuel Arboleda (28 l.) skoczyli sobie do oczu. Efekt? Coraz większy mur między Kolumbijczykiem a resztą zespołu.

Kazał mu wyłączyć komórkę

O awanturze pisaliśmy we wczorajszym numerze "Super Expressu". Dziś ujawniamy szczegóły.

Piątek, szatnia Zagłębia. Piłkarze przygotowują się do treningu, z radia leci muzyka. Jako jeden z ostatnich pojawia się Arboleda. Zaczyna się przebierać, słuchając muzyki z telefonu komórkowego. To nie podoba się Włodarczykowi, który zwraca uwagę Kolumbijczykowi, żądając wyłączenia komórki. Jeden ze świadków mówi, że "Włodar" zwrócił uwagę w sposób dość ostry. Arboleda odpowiada, że skoro inni słuchają muzyki w radiu, to on może słuchać z telefonu. Włodarczyka to nie przekonuje, jest coraz bardziej zdenerwowany, Arboleda również zaczyna się unosić. Mówią do siebie coraz głośniej i ostrzej, aż w końcu skaczą sobie do oczu. Nie padają żadne ciosy, "sczepiają" się tylko głowami, jak koguty, robiąc groźne miny. Nagle z tyłu doskakuje Michał Stasiak i łapie Arboledę za ramię.

- Co to?! Dwóch na jednego? - wścieka się Kolumbijczyk. Część piłkarzy przygląda się całemu zajściu w milczeniu, ale inni interweniują i dzięki temu nie dochodzi do bójki. To relacja jednego z piłkarzy Zagłębia, który był świadkiem sprzeczki i próbował uspokoić kłócących się kolegów.

Uwzięli się na niego?

Efekt zajścia? Arboleda nie pojechał na mecz z Koroną, bo tak postanowił trener Rafał Ulatowski. Dziwne jest to, że w zajściu uczestniczyło trzech piłkarzy, ale ukarany został tylko jeden. Może dlatego, że był najbardziej agresywny. A może padło na niego, bo za głośno mówił ostatnio, co myśli o swojej sytuacji w klubie. Sam piłkarz, któremu za wcześniejszy wywiad dla "Super Expressu" grożono karą 5 tysięcy złotych, tym razem unika mediów jak ognia.

- Nie zamierzam o tym rozmawiać, niech się wypowiedzą władze klubu. Muszę jednak zaprzeczyć pogłoskom, że nie chciałem jechać do Kielc. Bardzo chciałem. To wyjaśnienie jestem winien lubińskim kibicom - zaznacza Kolumbijczyk i nie chce powiedzieć ani słowa więcej.

Jak się skończy cała awantura? Arboleda chce odejść i pewnie działacze mu na to pozwolą, bo i Kolumbijczyk czuje się w Zagłębiu coraz gorzej, i klub ma przez to kłopoty.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki