Niech mnie ksiądz nie wyrzuca z domu

2008-01-10 20:25

Ksiądz Kazimierz Królak (65 l.) za nic ma ludzkie nieszczęście i łzy. Pozwał do sądu 90-letnią staruszkę. Od bogobojnej kobiety żąda 47 tys. złotych i chce wyrzucić ją z domu. Czy ten duchowny ma serce!?

Kiedy Maria Wydmuch, 90-letnia staruszka z Poznania (woj. wielkopolskie), otrzymała wezwanie do sądu, serce jej zamarło ze strachu. Całe życie uczciwie pracowała z mężem, by wyżywić i dobrze wychować swojego syna. Co tydzień, a czasami nawet i częściej, chodziła do kościoła i gorliwie patrząc w obraz Przenajświętszej Panienki, modliła się o dobrą i pogodną starość. Wtedy nawet nie przypuszczała, że wszystko co najgorsze spotka ją od... księdza.

Jeden ksiądz daje, drugi zabiera

Wszystko przez ziemię, którą w latach 30. XX w. ówczesny proboszcz parafii św. Jana Jerozolimskiego za Murami, ksiądz Karol Mazurkiewicz, oddał biednym. Dzięki uprawie warzyw najubożsi mieszkańcy mogli wykarmić rodziny, a wielu z nich po prostu zamieszkało na działkach. Ksiądz Mazurkiewicz do dziś wspominany jest jako wielki kapłan. - On naprawdę rozumiał, co to znaczy, być biednym - mówią najstarsi mieszkańcy osiedla.

Kilka lat temu o tę ziemię rozpoczął się w Poznaniu spór. Obecny proboszcz Kazimierz Królak (65 l.) przypomniał sobie bowiem o gruntach i postanowił pobierać dzierżawę od ludzi, którzy na nich pobudowali swoje skromne domki. - Na tej ziemi żyli nasi dziadkowie i rodzice, dostaliśmy ją od księdza Karola Mazurkiewicza. Dlaczego inny ksiądz chce nam ją zabrać? Dlaczego mamy księdzu płacić dzierżawę? - mnoży pytania Henryk Wydmuch (62 l.), syn pani Marii. Ksiądz nie zna jednak litości. Od schorowanej i biednej kobiety za mieszkanie na kościelnym terenie w lichej altance żąda... 47 tysięcy złotych. - Ale ja mam 600 złotych renty. Z czego mam płacić? - płacze pani Maria.

Zabiera biednym, by dać... biednym

W pozwie proboszcz żąda połowy kwoty z tytułu bezumownego zajmowania działek. Dlaczego połowy? - Mówi, że z jego strony to łaska. Ale ja dziękuję za taką łaskę - mówi oburzona pani Maria. Ksiądz Królak otwarcie mówi, że pieniędzy potrzebuje na... działalność charytatywną. Mieszkańcy zarzucają proboszczowi bezduszne postępowanie i brak miłosierdzia. - Moja matka mieszka tutaj od 60 lat. Co zrobi, kiedy proboszcz ją stąd wyrzuci? Gdzie tu miłosierdzie, o którym tyle mówi? - pyta Henryk Wydmuch. Jak utrzymuje rodzina, ksiądz proboszcz krnąbrnych mieszkańców postraszył też, że nie pochowa ich w poświęconej ziemi. Z naszymi dziennikarzami ksiądz Królak o miłosierdziu nie chciał jednak rozmawiać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki