Płaciłem za odtrucie trenera

2007-12-19 21:04

- Jestem ofiarą własnej głupoty - zeznał wczoraj przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu Ryszard F. (61 l.). A potem było jeszcze zabawniej.

- Bo ja jestem zawsze serdeczny i miły, co często wykorzystywano - tłumaczył główny oskarżony w procesie przeciwko bohaterom piłkarskiej afery korupcyjnej. Na potwierdzenie tej tezy opowiedział historię związaną z meczem Arki Gdynia z Górnikiem Polkowice.

- Dyrektor Górnika, Wojciech W. zaprosił mnie do hotelu, ale był tak upojony alkoholem, że nie dało się z nim rozmawiać. On miał ciągi alkoholowe nawet po kilkanaście dni, (...) sam zapłaciłem za jego odtrucie - wspominał. Na pytanie sądu, czy także przyjął jakąś korzyść finansową, Ryszard F. odpowiedział z przekąsem: - Moja korzyść była taka, że do dzisiaj nikt mi nie oddał tych pieniędzy za odtrucie. Można mnie nazwać Caritas Polska, bo zrobiłem to bezinteresownie.

Podczas składania zeznań "Fryzjer" był w wyjątkowo dobrym humorze.

- Tego obserwatora znałem tylko z listy Wildsteina - to kolejny cytat z wystąpienia Ryszarda F.

Tylko momentami "Fryzjer" zachowywał się w sądzie poważnie. Przyznał się nawet do stawianych mu zarzutów, ale już za chwilę prostował, że "tylko częściowo". Jego wyjaśnienia były pokrętne, a nawet sprzeczne. Ryszard F. podkreślał na przykład wielokrotnie, że nie wręczał korzyści majątkowych, a jednocześnie przyznawał, że przekazywał koperty z pieniędzmi. Podobno dlatego, że jest serdeczny i uczynny... "Fryzjer" zaprzeczył też, by sam brał łapówki.

Te zeznania miały pomóc Ryszardowi F. w uchyleniu aresztu. Sąd wniosek odrzucił. Następna rozprawa - 15 stycznia.

Wczoraj zatrzymano też pierwszoligowego sędziego Marka M. z Ciechanowa. To 102. zatrzymany w związku z aferą korupcyjną.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki