Od kilku dni w Belgradzie panuje zima. Właśnie z powodu opadów śniegu przełożono spotkanie z Kazachstanem (na 24 listopada). Pod znakiem zapytania stoi także środowa konfrontacja "Orłów" z Polską.
Do boju Finlandio!
- Meteorologowie przepowiadają, że do wtorku pogoda się nie zmieni - wyjaśnia Aleksandar Boszković, rzecznik serbskiej federacji. - Jednak zrobimy wszystko, aby boisko Crvenej Zvezdy było odpowiednio przygotowane - zapewnia.
Reprezentacja Serbii wciąż ma szanse na awans do finałów mistrzostw Europy, ale nie wystarczą im komplety punktów w dwóch meczach z Polską i Kazachstanem. Niezbędna też jest porażka Portugalczyków z Finlandią.
- Belgia nam nie pomogła, w ogóle wieści z Polski były dla nas smutne - twierdzi na łamach "Glas Javnosti" serbski obrońca Ivica Dragutinović. - Czy zagramy w EURO? Cuda się zdarzają, bo kto przewidział, że Izrael wygra z Rosją? Do boju Finlandio! - apeluje.
W promocję Serbii nie wierzy już były reprezentant tego kraju, Lubinko Drulović. - Jaki awans?! Cristiano Ronaldo wybije nam EURO z głowy! - mówi na łamach dziennika "Blic", powątpiewając w zwycięstwo Finów w Porto.
Żałują, że nie ma Ebiego
Pewni awansu biało-czerwoni pojechali do Belgradu bez najlepszych piłkarzy. Wolne dostało sześciu zawodników: Artur Boruc, Jacek Krzynówek, Euzebiusz Smolarek, Maciej Żurawski i Marek Saganowski. Z kolei Jakub Błaszczykowski nie poleciał do Serbii, bo w meczu z Belgią otrzymał drugą żółtą kartkę i musi pauzować.
Lewy obrońca serbskiej kadry Duszko Tosić nie ukrywa, że jest zawiedziony tym, że w Belgradzie zabraknie Smolarka.
- Szkoda, że nie ma Ebiego, bo szykowałem się na pojedynki z nim - wyznaje gracz Werderu Brema. - Ciekawiło mnie, jakby wypadł na naszej ślizgawce. Z Polską gramy o honor. Tylko żeby ten mecz się odbył. Bo ten śnieg już nas wkurza - martwi się reprezentant Serbii.