Wprawdzie było to tylko spotkanie pucharowe z trzecioligowym Alicante, a i wynik nie jest zbyt efektowny (1:1), ale dobre i to.
Polak, który dał się pokonać z rzutu karnego, zebrał po meczu kilka pochwał. Jak sam przyznał, po plecach poklepał go nawet prezes Ramon Calderon, który rzucił z satysfakcją "muy bien", czyli "bardzo dobrze". Niestety, zanosi się na to, że to był jednorazowy "wyskok" Polaka, bo na niedzielny megahit z Barceloną szykowany jest oczywiście Iker Casillas.