Stoch po pierwszym skoku był dopiero czternasty. W drugim - zaatakował w stylu Adama Małysza, który nie zdecydował się pojechać do Klingenthal. Oddał skok aż na odległość 139 metrów, co przesunęło go na 5. miejsce.
Kamil mógł po raz drugi w ciągu czterech dni stanąć na podium, miał jednak pecha - w pierwszej serii powiał mu bowiem wiatr w plecy i zmusił do lądowania już na 132. metrze.
- Jestem zadowolony, moje skoki były bardzo dobre. Teraz muszę je zakodować w pamięci, by powtarzać je zimą. - mówił po konkursie Kamil. - W pierwszej próbie zabrakło dobrych warunków, ale w drugiej pokazałem, co potrafię. Tęsknię już za zimą, bo wtedy to są prawdziwe skoki - dodał młody skoczek z Zębu.
Thomas Morgenstern, który już przed startem w Klingenthal miał zapewnione trofeum GP, w samym konkursie skakał słabo.
- Gdy brakuje takiego rywala jak Adam Małysz, to siada trochę motywacja - nie krył "Morgi". - Gdyby tu był, walczylibyśmy o zwycięstwo. A tak - miałem je na tacy. Może zimą się odrodzę i znów powalczymy z Adamem o najwyższe laury.