Etna pokazała ostatnio na swoim facebookowym profilu zdjęcia zza kulis pewnego koncertu. Nie chciała jednak ujawnić, w jakiej miejscowości tak ją „ugoszczono".
- Koncertowe warunki czasem bywają trudne, ale kiedy wychodzę na scenę, pod którą stoją tłumy fanów, zapominam o niedogodnościach i daję z siebie wszystko - powiedziała w rozmowie z SE.PL Etna.
Zdjęcia podpisała tak:
,,Grunt to prywata w garderobie, solidne zamknięcie i temperatura jakieś 8 stopni, dobrze, że męski sweter był pod ręką)))" - napisała gwiazda i załączyła zdjęcie, na którym widnieją drzwi...bez klamki, ale za to z łańcuchem. - Szołbiiiiz po polsku... Nie powiem gdzie, ale ostatnio miałam taką garderobę)) - skomentowała wrzucając zdjęcie straszliwej wanny.
Czy wokalistka zamierza wyciągać konsekwencje wobec organizatorów tego koncertu? Czy oczekuje przeprosin? W rozmowie z nami przyznała, że na szczęście właściciel klubu, w którym znajdowała się tak fatalna garderoba był bardzo sympatyczny...Okazuje się, że to pomogło całej tej sytuacji.
- Nie mogłam się gniewać za warunki ,,garderobiane". Uśmiech i ogólna troska organizatora o nasz pobyt wynagrodziły mi niedogodności – mówi nam Etna. - Tutaj przynajmniej miałam jakąś przestrzeń. Zdarza się, że w innych miejscach w ogóle nie ma garderoby i...trzeba się przebierać w samochodzie - dodaje.