Jest dobrze, ale nie beznadziejnie

2009-04-23 5:00

Minister zdrowia Ewa Kopacz i prezes NFZ Jacek Paszkiewicz zorganizowali wczoraj specjalną konferencję, żeby pochwalić się, jak wielkie osiągamy sukcesy w walce z nowotworami. Padły liczby: ile więcej pieniędzy wydawanych jest na onkologię; ile więcej wykonano zabiegów chemioterapii, radioterapii czy chirurgii onkologicznej.

Na papierze wygląda to imponująco. Niestety, tylko na papierze. Gdyby we wczorajszej konferencji uczestniczyli chorzy z rakiem nerki, których "leczy się" przestarzałymi, nieskutecznymi medykamentami, bo NFZ odmawia im nowoczesnych terapii, nie pialiby z zachwytu jak prezes Paszkiewicz. Bo ci chorzy są skazywani na śmierć, a szef NFZ ustawia się w roli boga, który decyduje, kto może żyć, a kto na nowoczesną terapię nie zasługuje. Jacek Paszkiewicz zaatakował wczoraj brutalnie prof. Cezarego Szczylika, wybitnego onkologa, który walczy o to, żeby chorych leczyć najnowocześniejszymi medykamentami, i uważa, że przez zaniechanie NFZ umierają tysiące chorych. Obrzydliwy to był atak i podłe zarzuty wobec człowieka, który ratuje ludzkie życie. Ale to najwyraźniej kwestia kultury osobistej.

Na szczęście oprócz uprawiania huraoptymistycznej propagandy, na wczorajszej konferencji prezes Paszkiewicz złożył też niezwykle istotną deklarację. Zapewnił, że nie zabraknie pieniędzy na niestandardowe terapie i będzie udzielać chorym zgód na leczenie najnowocześniejszymi lekami. Dopilnujemy, żeby dotrzymał słowa.