Kleszcze atakują w mieście

2008-06-18 4:30

Nie musisz wybierać się do lasu, żeby stać się ofiarą bardzo niebezpiecznego pajęczaka

Szok! Do tej pory specjaliści ostrzegali nas, by uważać na kleszcze podczas leśnych wycieczek i spacerów. Okazuje się jednak, że ofiarą groźnych pajęczaków można się stać nawet bez ruszania się z domu. Przekonali się o tym mieszkańcy kamienic położonych wokół rybnickiego Rynku.

W jednym z budynków konieczne okazało się nawet przeprowadzenie dezynfekcji. Na jej czas ewakuowano wszystkich mieszkańców.

Zaczęło się od swędzenia

- Kleszcze były wszędzie. Chodziły po ścianach, podłodze. Nie było na nie siły - mówi Agnieszka Hensel, jedna z lokatorek kamienicy. - Najgorsze jest to, że te paskudztwa pokąsały mojego synka -Ędodaje.

Kleszcze zaatakowały też mieszkającą przy Rynku Katarzynę Kwaśniok. Zaczęło się od potwornego swędzenia nogi, potem na udzie pojawił się ogromny czerwony placek. Kobieta miała zawroty głowy i gorączkę, zesztywniała jej szyja.

- Nie wiedziałam, co się dzieje. Poszłam do lekarza. Kiedy spojrzał na nogę, stwierdził, że to kleszcz - opowiada pani Katarzyna. - Do dziś biorę antybiotyki - dodaje.

Okazuje się, że mieszkańcy znaleźli się na celowniku obrzeżka, gatunku kleszcza, przenoszonego przez gołębie. Pajęczaki najczęściej można spotkać właśnie na strychach i poddaszach. Ukrywają się m.in. w szparach ścian i futryn. Gdy gołębi nie jest dostatecznie dużo, przenoszą się do mieszkań, gdzie zaczynają się żywić krwią lokatorów

Będzie zakaz karmienia

- Nie miałam pojęcia, że gołębie przenoszą kleszcze. Teraz już z moimi maluchami nie będę ich karmiła - przyznaje Izabela Michalska (29 l.), która z synkiem Darkiem (2 l.) i córeczką Sandrą (3 l.) często spaceruje po centrum. - Z kleszczami nie ma żartów. One przecież mogą zabić -Ędodaje.

By opanować plagę kleszczy, rybniccy urzędnicy postanowili gołębi z centrum się pozbyć. W mieście ma zostać wprowadzony całkowity zakaz ich dokarmiania.

- Jeśli nie będą miały co jeść, to znajdą sobie nowe miejsce do życia - mówi Krzysztof Jaroch (36 l.), rzecznik Urzędu Miasta w Rybniku. - Już niebawem na Rynku pojawią się tablice informacyjne ze stosownym zakazem - dodaje.

Władze miasta mają też nadzieję, że sprzymierzeńcem w walce z gołębiami okażą się drapieżne ptaki. - Prowadzimy rozmowy z dwoma sokolnikami. Szukamy miejsca, gdzie sokół mógłby się zadomowić - wyjaśnia Krzysztof Jaroch. - Mamy nadzieję, że dzięki jego obecności gołębie się wyniosą i kleszcze przestaną być zmorą mieszkańców -Ędodaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki