- To był ciepły, letni dzień - wspomina zakochana. - Razem z koleżankami szalałyśmy nad wodą. Pływałyśmy, grałyśmy w piłkę, ale ja musiałam szybciej wrócić do domu.
W drodze powrotnej nagle silnik jej samochodu zgasł. Julia wysiadła z auta, podniosła maskę i... tyle. - Nie znam się na samochodach, a komórka mi się rozładowała - opowiada. Załamana dziewczyna wyszła na środek jezdni... Na szczęście przejeżdżał Robert Łagowski. Od razu się zatrzymał. - Był bardzo szarmancki - uśmiecha się dziewczyna. - Kiedy podszedł, najpierw się przedstawił i pocałował w rękę. To było niesamowite - dodaje.
Niestety, Robert nie umiał naprawić auta. Zamiast tego zaproponował dziewczynie podwózkę i holowanie. Julia bez wahania się zgodziła... Od tamtej pory są praktycznie nierozłączni.