Wojciech Mann: Gej podrywał mnie na płyty

2010-10-27 14:00

Wojciech Mann (62 l.) to legenda polskiego radia i telewizji. Któż nie pamięta jego charakterystycznego głosu z Trójki? Któż nie zna go z programów "Szansa na sukces", "Za chwilę dalszy ciąg programu" czy obecnie "Duże dzieci". Mann wydał właśnie książkę "Rock Mann, czyli jak nie zostałem saksofonistą" i z tej okazji opowiedział "Super Expressowi" trochę o swojej nieznanej szerzej przeszłości.

Ten znany dziennikarz i prezenter postanowił przybliżyć Polakom swoje przebogate życie. Tak się złożyło, że nie jest pierwszym. To kolejna książka osobistości naszego show-biznesu, która się na to zdobyła.

- Zauważyłem, że zrobił się tłum pisarzy. A ja jestem jednym z nich. Wydawnictwo mi kazało, trochę mnie przymuszało do tego pisania. Trwało to bardzo długo, nie wierzyłem, że to napiszę, ale się udało - wyjaśnia pan Wojciech.

Publikacja była okazją do powrotu w lata młodzieńcze. A jest co wspominać...

- O tym chyba w książce nie napisałem... Pewnego razu, by zrobić wrażenie na pewnej kobiecie i żeby myślała, że jestem Amerykaninem, umówiłem się z nią na rogu Pięknej. Wyszedłem wtedy zza płotu, tak jak bym wychodził z ambasady USA. To zrobiło na niej wrażenie! - zdradza "Super Expressowi" swoje metody podrywu.

Przeczytaj koniecznie: Mann odejdzie z "trójki" przez PiS?

Ale jedna z przygód, która zapadła mu głęboko w pamięć, była próbą uwiedzenia jego samego. Ale nie przez kobietę. Do pana Wojtka dobierał się pewien artysta o homoseksualnych skłonnościach…

- To było w czasie jednego z festiwali Jazz Jamboree. Pewien artysta chciał łowić młodych chłopców za pomocą najnowszych płyt, które miał przy sobie. Uważałem, że to, co robi, to marnowanie dobrych płyt dla potrzeb erotycznych. Udało mi się więc część z nich, bez płacenia "takiej" ceny, z tej torby wydobyć dla siebie do słuchania - śmieje się Mann.

Bardzo ważną, jeśli nie najważniejszą, częścią życia Manna jest muzyka. Z nią to wiąże się wspólna impreza z legendarnym zespołem The Animals.

- Do dyspozycji mieli tylko kobiety nocą wychodzące do baru w Bristolu i nagle pojawiamy się my. Grupa młodych ludzi w podobnym wieku, która zna ich muzykę, rozumie, o czym śpiewają, a do tego mówi po angielsku. Za to, co mieli w kieszeni, można było wykupić pół restauracji. Więc skoro oni wykupili pół kuchni, to my dostarczyliśmy im lokal, mieszkanie na Saskiej Kępie... - wspomina pan Wojciech.

Patrz też: Milioner- Mann

Każdy, kto widzi tytuł jego książki, zastanawia się, o co chodzi. "Rock Mann, czyli jak nie zostałem saksofonistą"...

- Ciągle mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś nauczę. Na razie nie mam czasu, ale sympatia do tego instrumentu została. A dlaczego właśnie saksofon? Bo jest duży i błyszczący - wyjaśnia dziennikarz.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki