Gra wstępna zwana miłosną. Kiedy on chce ją zadowolić?

2014-03-21 3:00

Z definicji wymyślonej kiedyś przez seksuologów: są to wszelkie czynności poprzedzające stosunek - pocałunki, dotykanie, pieszczoty dłońmi, językiem...

Jak twierdzi seksuolog dr Hilda Hutcherson, gra wstępna może przekształcić dobry seks w seks doskonały. Jednak zarówno ona, jak i wielu innych terapeutów seksualnych nie lubi określenia "gra wstępna". Dlaczego?

- Bo to sugeruje, że stosunek płciowy jest głównym czy też zasadniczym aktem podczas uprawiania miłości. A tak nie jest, a przynajmniej nie powinno być. Lepiej więc te wszystkie czynności poprzedzające stosunek nazywać po prostu "miłosną grą".

Przeczytaj: Dlaczego kobiety nie patrzą podczas pocałunku?

 

Kiedy on chce ją zadowolić

Z medycznego, fizjologicznego punktu widzenia, takiej gry powinny potrzebować bardziej kobiety niż mężczyźni, bo u kobiet narastanie podniecenia trwa dłużej. Do tego, aby się odpowiednio pobudziły, potrzeba im co najmniej 15 min. Tymczasem mężczyźnie wystarczą 2 - 3 min, żeby stanął na baczność. Mężczyźni, którzy poczytali co nieco na ten temat i teraz chcą zadowolić swoje partnerki, uprawiają długą grę miłosną i... nierzadko dziwią się, że efekty są mierne.

Zobacz: Dlaczego mężczyźni zasypiają po seksie? Bo spada im nagle...

 


Bo nie zawsze tak jest, że ona rozbudza się dłużej. Fizjologia fizjologią, a reakcje mogą być różne. Czasami to mężczyzna potrzebuje dłuższej gry przed. To właśnie pokazały wyniki ankiety przeprowadzonej niedawno przez pismo "Men's Health".

Po pierwsze, większość ankietowanych kobiet stwierdziła, że partnerzy niepotrzebnie aż tak się dla nich trudzą, bo one szybciej są gotowe niż ich kochankom się wydaje. Tylko nie chcą tego mówić, żeby ich nie urazić, nie zniechęcić. A po drugie - aż 2/3 ankietowanych mężczyzn wyraziło pragnienie, by gra wstępna ze strony ich partnerek trwała dłużej i była bardziej wymyślna. I co wy na to, drogie panie?

"Biały seks" zamiast stosunku

O tym, że gra wstępna czy też miłosna nie jest tak jednoznaczna, jak mogłoby to wynikać z jej definicji, świadczy tzw. biały seks. To określenie pieszczot, które mogą dostarczyć obojgu partnerom takich doznań (albo jeszcze większych), jakie zwykle przypisane są do samego stosunku.

To może być seks oralny, ale też i bardziej "zwyczajne" pieszczoty, także zmysłowe pocałunki. Z tego wynika, że gra miłosna nie musi ograniczać się do rozbudzania partnerów, że jej rola nie polega tylko na przygotowaniu ich do samego stosunku, ale że jej znaczenie może być dużo większe. Czyli, penetracja nie jest konieczna, by przeżyć orgazm.

Z niektórych badań naukowych wynika też, że kobiety wcale nie potrzebują aż tak długiego czasu do osiagnięcia podniecenia, jak sugerowali to fizjolodzy. Pokazuje to m.in. badanie z filmami.

Przeczytaj również: Zaklęcie na porost penisa! Wróżka rządzi w internecie. Wideo

 


Grupie kobiet i grupie mężczyzn pokazywano filmy erotyczne i potem kamerami termowizyjnymi badano ich reakcje. I okazało się, że i jedni, i drudzy potrzebowali mniej więcej tyle samo czasu, żeby odczuwać pierwsze reakcje pobudzenia seksualnego - ok. 11 min.

Wniosek: gra miłosna z pewnością jest potrzebna, by w pełni cieszyć się seksem. I to zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Natomiast ile czasu będzie ona trwała, nie jest aż tak istotne. Ważne, by dawała satysfakcję.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki