Tajemniczy punkt "G", owiany aurą orgazmów tak silnych jak trzęsienie ziemi, wciąż budzi ogromne emocje, także seksuologów. Niektórzy z nich jednak coraz częściej podają w wątpliwość istnienie tego miejsca. I może mają rację, bo nie każda kobieta punkt G może u siebie wyczuć. Ale każda może spróbować to zrobić. A jeśli nie znajdzie, nie warto dłużej się nad tym zastanawiać. Jest bardzo prawdopodobne, że w jej waginie znajduje się inny, może bardziej orgazmiczny punkt. A nawet wiele takich punktów. Po wielu debatach ustalono, że sławny punkt G znajduje się na przedniej ściance pochwy. Jednak naukowcy z Włoskiego Centrum Seksuologii, które mieści się we Florencji twierdzą, że punkt "G" nie znajduje się tam gdzie dotąd sądzono. Co więcej, w ogóle poddali w wątpliwość jego istnienie. Czy więc kobiecy punkt "G" to tylko mit?
Naukowcy sugerują, aby w końcu zaprzestać bezpodstawnych poszukiwań kobiecego punktu "G" i nie rozdzielać orgazmu łechtaczkowego od pochwowego, ponieważ mają to samo podłoże fizjologiczne. Według nich przed każdym kobiecym orgazmem wzmaga się silne ukrwienie i pobudzenie tych samych organów ciała, które nazywa się kompleksem łechtaczkowo-moczowo-pochwowym. Badacze twierdzą, że to właśnie ten obszar można nazwać nowym punktem "G".
Zobacz: Szokujące ZDJĘCIA zza kulis klubów ze striptizem. Tylko dla dorosłych!