Dlaczego dzwoni nam w uszach - skąd się bierze dzwonienie, świst, bulgotanie, syczenie

2010-12-28 8:15

Problemy ze słuchem dotyczą 10 procent Polaków po 55. roku życia. Zanim Beethoven ogłuchł, ucho budziło go mało melodyjnym dzwonieniem. Irytujące dzwonki słyszał Michał Anioł, a w uchu Goethego rozbrzmiewały dźwięki wcale nie romantyczne. Egipcjanie nazywali dzwoniącą przypadłość czarodziejskim uchem, a praktyczni Rzymianie postawili na dzwonienie po łacinie - "tinnitus".

Statystycznie, po ukończeniu 55 lat, mamy szansę zostać jednym na dziesięciu Polaków, którym dzwoni w jednym, a nawet obu uszach. Co piąty człowiek powyżej 18. roku życia od czasu do czasu słyszy w uszach dzwonienie lub inne dźwięki.

Niektóre są tak dziwne, że warto je wymienić. Tinnitus mogą brzmieć jak buczenie, syczenie, gwizdanie, ptasi świergot, wycie wilków, bulgotanie wody, szelest gniecionego papieru, a nawet pocieranie styropianem o szkło. Skąd się biorą, skoro zdrowy rozsądek nakazuje wierzyć, że nic w uchu nie wyje, nie świergocze, nie bulgocze ani nie szeleści?

Jedźmy, nikt nie dzwoni

Fizycy upierają się, że drgania są źródłem wszystkich dźwięków. A jeśli nie ma drgań, nie ma dźwięku, a w uszach podzwania? Ludzie, którym w uchu dzwoni uporczywie, a są i tacy, którym "czarodziejskie uszy" brzęczą bez ustanku, obawiają się często, że skoro "słyszą głosy", psychiatra będzie odpowiedniejszy niż laryngolog. Cóż, zdarza się, że mają rację, ale rzadko.

Dzwonienie w uchu to najczęściej skutek szwankowania ślimaka będącego częścią ucha wewnętrznego. Felerny ślimak zaczyna nas oszukiwać, reagując na ciszę tak samo jak np. na dźwięk dzwonka, świergotanie ptaków czy rzeczywiste szeleszczenie papierem.

Proces, dzięki któremu słyszymy prawdziwe dźwięki, jest od pewnego momentu taki sam, jak w przypadku dzwonienia w uchu, czyli odbierania dźwięków, których nie ma. Mechanizm zwykłego słyszenia dzwonka to reakcja na rzeczywiste dzwonienie, np. telefonu. W uchu dzwoni nie bez powodu, ale stanowczo bez telefonu.

Dźwięczne brzmienie ciszy

Wprawdzie dźwięki są zbierane i przetwarzane przez uszy, ale ich odbiorcą jest mózg. To ośrodek w mózgu sprawia, że słyszymy. Dlatego wystarczy oszukać mózg, żeby doznać wrażeń słuchowych. Na przykład usłyszeć dzwonek, którego nie ma. Naszym akustycznym oszustem jest ślimak. Zobaczmy, która część ślimaka robi larum bez powodu.

Ślimak jest wypełniony płynem przenoszącym drgania przekazane do ucha wewnętrznego za pośrednictwem błony bębenkowej i kosteczek. Bez fal wywołanych falą dźwiękową płyn ani drgnie. Musimy więc oczyścić go z zarzutu oszustwa.

Falujący płyn pobudza około 15 tysięcy maleńkich komórek rzęskowych. W nich ruch zostaje przetworzony na impuls elektryczny: gotową wiadomość docierającą do mózgu przez nerw słuchowy.

Okazuje się, że uszkodzone komórki rzęskowe wysyłają czasem sygnały niejako z własnej inicjatywy, ot, tak sobie, bez powodu. Mamy więc oszukańczą część ślimaka: rzęski. Mózg, który rozpoznaje dźwięki, dzięki czemu słyszymy, nabiera się na mylące sygnały płynące ze ślimaka.

Słyszymy wtedy dzwonek dzwoniący wewnątrz ucha, a nawet w środku głowy.

A co, jeśli dzwonienie dochodzi z zewnątrz? - Wtedy warto odebrać telefon.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki