Od zawsze marzyłam o prowadzeniu sklepu JAK OTWORZYĆ SKLEP

2011-06-28 8:00

Wywiad z Grażyną Trzcińską, właścicielką sklepu spożywczego w Sędziszowie, która zaczęła działalność, choć nie miała żadnych oszczędności.

- Prowadzenie własnego sklepu to spełnienie pani marzeń, czy sposób zarobkowania?

- Już jako dziecko lubiłam bawić się w sprzedawcę. W 1999 roku dostałam się na praktyki do jednego ze sklepów spożywczych w moim mieście i to utwierdziło mnie w przekonaniu, że chcę mieć własny sklep. Dopięłam swego! Od września ubiegłego roku prowadzę sklep spożywczo-przemysłowy na Skarpie w Sędziszowie.

- Otwarcie sklepu było dla pani wyzwaniem?

- Tak. Wybór miejsca był niemal kwestią przypadku. Dowiedziałam się, że na Skarpie powstaje budynek przygotowywany na działalność usługową. Wspomniałam mojemu partnerowi, że istnieje możliwość uruchomienia w tym miejscu sklepu. To on zaczął mnie przekonywać, żebym podpytała właściciela, ile kosztowałby wynajem, czy można odkupić lokal itd. Początkowo podchodziłam do tego sceptycznie.

Przeczytaj koniecznie: Otwieramy sklep spożywczy

- Dlaczego?

- Nie miałam na koncie oszczędności, a co dopiero środków na otwarcie firmy. Zaczęłam się też zastanawiać, czy to właściwy moment na podjęcie takiej decyzji. Pamiętam moje obawy, czy aby na pewno to wypali. Chciałam się nawet wycofać, ale wtedy z pomocą przyszła właścicielka lokalu. Powiedziała mi, że jeśli się szybko zdecyduję, to na początku opuści mi trochę czynsz. Kiedy po raz pierwszy weszłam do pustego budynku - przeraziłam się i pomyślałam "jak ja teraz wypełnię tę przestrzeń towarem?".

- I jak rozwiązała pani kwestię braku pieniędzy?

- Na początku staraliśmy się o dotację z urzędu pracy. Pamiętam, że osób w kolejce po dotację było bardzo dużo, a urząd pracy mógł dofinansować tylko kilka firm. Bardzo się denerwowałam, czekając na decyzję. Na szczęście się udało.

- Dotacja wystarczyła na otwarcie firmy?

- Nie. W momencie kiedy rozpoczynałam działalność, wiedziałam, że będę potrzebowała więcej pieniędzy na start, ponieważ sam zakup lodówek i regałów okazał się sporym wydatkiem. Musiałam szukać dodatkowych pieniędzy. Odwiedziłam wtedy kilka banków, w których nie dostałam tego, czego oczekiwałam. Któregoś dnia na skrzynkę e-mailową przyszła informacja o "Kredycie na start" w Getin Banku. Od razu się zainteresowałam, ponieważ w ofercie znalazła się informacja o tym, że na kredyt mogą liczyć firmy, które działają krócej niż 6 miesięcy, a więc dokładnie tak jak mój sklep. Wypełniłam krótki formularz kontaktowy i doradca sam do mnie oddzwonił. Wtedy bardzo potrzebowałam tych pieniędzy i szybko oraz bez problemów je otrzymałam.

- Z jakiego kredytu pani skorzystała?

- Z kilku. "Kredyt na start" pozwolił mi uruchomić sklep. Kolejnym krokiem był zakup samochodu na kredyt. Panie w oddziale banku wypełniły za mnie wszelkie niezbędne dokumenty. To one podpowiedziały mi, że mogę skredytować również wszystkie opłaty związane z zakupem auta.

- Ta pomoc ze strony pracowników banku tak panią przyciągnęła?

- Nie tylko. Także możliwość korzystania na co dzień z bankowości internetowej. To bardzo ułatwia mi zarządzanie pieniędzmi na koncie. Nie muszę już wypełniać żadnych druczków. Wystarczy parę kliknięć i przelew zrobiony. Ostatnio, kiedy przyjechał pan z fakturą, na jego oczach zalogowałam się i zleciłam przelew. Kontrahent zobaczył na monitorze potwierdzenie wpłaty i to wystarczyło. Bardzo wygodne są też zlecenia stałe. Wystarczy, że je raz ustawię i nie muszę pamiętać o tym, że co miesiąc trzeba zapłacić tę samą fakturę.

- Ten sklep to pani duma?

- Oczywiście. Sukcesem jest uruchomienie go i pozyskanie stałych klientów oraz fakt, że wciąż mam plany na przyszłość. Cały czas myślę o tym, jak rozwinąć biznes. Oprócz powiększania asortymentu planuję w najbliższym czasie przearanżować sklep, m.in. o kącik dla prasy czy totolotka, o które pytają klienci. Mam też inne pomysły na realizacje, w których wspiera mnie partner. Cieszę się, że sklep się rozwija, a ja mogę się spełniać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze