Super Historia. Żydzi z ŻOB walczyli o godną śmierć na wojnie

2014-08-11 17:48

Członkowie Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB) przez 4 tygodnie toczyli nierówną walkę z hitlerowcami. Bez pomocy Zachodu, uzbrojeni w granaty i butelki zapalające własnej produkcji, walczyli nie o życie, ale o godną śmierć. Chcieli zginąć jak ludzie - w walce, a nie jak bydlęta prowadzone na rzeź.

Kiedy w 1940 roku Niemcy utworzyli otoczone murem getto, uwięzili w nim prawie 400 tysięcy Żydów. Panujący głód i choroby dziesiątkowały mieszkańców. Z rampy kolejowej na Umschlagplatzu tysiące Żydów odjeżdżało w transportach śmierci do obozów zagłady. W lipcu 1942 roku Niemcy rozpoczęli akcję likwidacji getta.

W ciągu dwóch miesięcy wywieziono do Treblinki i zagazowano tam 300 tysięcy osób. Wtedy to powstała Żydowska Organizacja Bojowa, która postawiła sobie za cel bezwzględną walkę z okupantem aż do ostatniej kropli krwi. Bojownicy chcieli zginąć jak ludzie, w walce, a nie jak bydlęta prowadzone na rzeź.

Komendantem ŻOB został 23-letni Mordechaj Anielewicz. Organizacja liczyła ok. 600 młodych ludzi. Rozpoczęli od zdobywania broni i nawiązania kontaktu z polskim podziemiem. Sami też produkowali granaty i butelki zapalające. Likwidowali żydowskich kolaborantów, prowadzili akcje propagandowe, nawołując do oporu i budowali bunkry. Pierwszy raz wystąpili zbrojnie 18 stycznia 1943 roku. Przełamali strach przed Niemcami, którzy tego dnia mieli deportować do Treblinki 8 tysięcy ludzi. Ostrzelali ich i zmusili na krótko do odwrotu.

Walki wybuchły na nowo 19 kwietnia 1943 roku. Podczas powstania bojownicy zaatakowali wkraczających do getta Niemców i w pierwszym starciu odnieśli sukces. Mimo ogromnej przewagi wroga dzielnie bronili się przez 4 tygodnie. Pokazali światu, że potrafią walczyć i godnie umierać.

8 maja sztab przebywający w bunkrze przy ul. Miłej 18 został otoczony przez Niemców. Wyczerpani powstańcy nie chcieli, aby wróg dostał ich żywych i wszyscy popełnili samobójstwo, prawie 100 osób, wśród nich Anielewicz.

Powstanie przeżyło kilkudziesięciu żołnierzy. Większość nie doczekała końca wojny, zginęli walcząc w partyzantce, w Powstaniu Warszawskim. Z dowódców ocaleli tylko Marek Edelman i Icchak Cukierman, którzy razem z 40 bojownikami w brawurowo przeprowadzonej akcji w biały dzień wyszli kanałami na aryjską stronę.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki