Anna Dymna: Nie zostawię powodzian bez pomocy (WYWIAD!)

2010-06-26 4:20

Odwiedziła zalane tereny koło Bochni i Sandomierza. O tym, co tam zastała i jak pomaga powodzianom, opowiada "Super Expressowi" Anna Dymna (59 l.), wspaniała aktorka o wielkim sercu, założycielka Fundacji "Mimo Wszystko".

"Super Express": - Powódź wreszcie minęła...

Anna Dymna: - A ja pierwszy raz widziałam taki pejzaż. Wielka woda ustąpiła, ale wszystko napiętnowała swoją niszczącą mocą. Pola, podwórka, sady są przykryte szlamem. Nie ma zieleni, na brunatnoszarych drzewach wiszą strzępy porwanych szmat, folii. Na podwórzach, przy drogach leżą zniszczone meble, sprzęty domowe i fragmenty domów. Wszystko gnije, odór zgnilizny dominuje nad okolicą.

- Co dla powodzian robi pani fundacja znana przecież z tego, że pomaga ludziom niepełnosprawnym.

- Moja fundacja zbierała w tym roku 1 procent podatku na wyposażenie "Doliny Słońca", czyli Ośrodka Rehabilitacyjno-Terapeutycznego dla osób niepełnosprawnych intelektualnie, ale kiedy oglądałam w telewizji informacje o powodzi, słuchałam zrozpaczonych ludzi, którzy stracili wszystko, pomyślałam, że nie możemy ich zostawić bez pomocy. Zajmujemy się przede wszystkim osobami niepełnosprawnymi, chorymi i dlatego je postanowiliśmy wesprzeć. Zwróciliśmy się do kilku gmin w Małopolsce, do Warsztatów Terapii Zajęciowej i Środowiskowego Domu Samopomocy w Gorzycach koło Sandomierza z prośbą o wskazanie ludzi, którzy są w najgorszej sytuacji. Jeździmy, rozmawiamy z nimi, by poznać ich potrzeby. Łatwiej pomóc tym, którzy mogą wrócić do swoich zniszczonych domów. Pomożemy im w remontach, kupimy niezbędny sprzęt. Ale jak pomóc tym, którzy nie mają dokąd wracać? Im trzeba znaleźć nowe miejsca na ziemi, gdzie będą mieli swoje łóżko, kuchnię, szafę… Poznaliśmy już wielu takich ludzi.

- A jak my, zwykli ludzie, możemy pomóc?

- Każdy może przekazać choćby symboliczną złotówkę. Moja fundacja uruchomiła specjalną infolinię i akcję SMS-ową, z której całkowity dochód zostanie przekazany na rzecz powodzian. Wystarczy wysyłać SMS o treści "Pomoc dla powodzian" pod nr 74711 (koszt 4,88 zł z VAT) lub zadzwonić pod numer, który uruchomiła TP S.A. - 0704-407-400 (koszt 4,95 zł z VAT). Szczegółowe informacje można znaleźć na www.mimo-wszystko.org

Potrzebne są m.in. kontenery, w których część z tych ludzi mogłaby przeczekać najgorszy okres, zanim będą mogli wrócić do swoich domów albo zamieszkać w nowym miejscu. Słyszałam w telewizji, jak zrozpaczony rolnik opowiadał, że ma krowy, ale nie ma dla nich już źdźbła trawy. Dobrze, gdyby ktoś podarował paszę. Ja na wszystkim się nie znam, wiem tylko, że w takiej sytuacji liczy się każdy pomysł. Jeśli ktoś chce pomóc i wie, jak mógłby to zrobić, niech się zgłosi do fundacji albo lokalnych władz.

- Kto najbardziej jest poszkodowany?

- W najgorszej sytuacji są ludzie chorzy, niepełnosprawni i starsi. Wiem z doświadczenia, że młody człowiek po tragedii się odbije, bo ma przyjaciół i siłę do działania. Sama kiedyś straciłam wszystko w pożarze, ale byłam młoda i się z tego podniosłam. Wielu starszych ludzi nie ma już siły do walki, są całkiem załamani. I moja fundacja chce pomóc tym ludziom. Zarezerwowaliśmy już 500 tys. zł na pomoc dla powodzian. I wciąż napływają kolejne pieniądze z SMS-ów i infolinii.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki