Pani Beata zaledwie w poniedziałek wyszła ze szpitala po zawale serca, którego doznała niemal dwa tygodnie temu. W czwartek jeszcze przed południem przyjmowała gości w swoim apartamencie w warszawskim Śródmieściu. Czuła się dobrze, nic nie zapowiadało, że serce ponownie o sobie przypomni. Po południu Tyszkiewicz znów zaczęła narzekać na silne bóle w klatce piersiowej. Do szpitala zawiozła ją rodzina. Lekarze zdecydowali, że w piątek przejdzie kompleksowe badania, z koronarografią naczyń wieńcowych na czele. Ma ona wykazać, czy któraś z tętnic odżywiających serce jest zapchana.
To już kolejna wizyta aktorki w Aninie. Beata Tyszkiewicz pod koniec maja przeszła zawał serca. Kardiolodzy szybko postawili ją na nogi. Wyszła do domu z zaleceniami, by dbać o siebie i przede wszystkim rzucić palenie. Ale niestety nałóg u pani Beaty jest silniejszy. Artystka jeszcze leżąc w szpitalu wymykała się na… dymka. – Po zawale trzeba rzucić palenie. Bardzo wielu palaczy rzuca palenie i to jest skuteczne. Natomiast ci, którzy dalej palą, ryzykują kolejnym zawałem – mówi nam doktor nauk medycznych Leszek Marek Krześniak. Tyszkiewicz brakuje jednak silnej woli w walce z nałogiem. – Rzucałam 200 razy palenie i mi się nie udawało – mówiła jeszcze niedawno. Pani Beato, trzymamy kciuki i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!