Córka aktora Paula Walkera oskarżyła koncern Porsche o zaniedbanie norm bezpieczeństwa w jednym z modeli swoich samochodów. Przypomnijmy, że aktor zginął dwa lata temu w wypadku samochodowym. Jechał wtedy jako pasażer Porsche Carrera GT, auto prowadził Roger Rodas.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Santa Clarita w Kalifornii. Porshe wypadło z drogi, uderzyło w drzewo i stanęło w płomieniach. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu. Córka Walkera wskazuje w pozwie, że ten model Porsche wielokrotnie miał mieć wcześniej problemy ze "stabilnością i poddawaniem się kontroli".
To nie koniec. Uznano również w pozwie, że sposób działania pasów bezpieczeństwa jest wadliwy! W czasie wypadku nie tylko nie uchroniły Paula Walkera przed odniesieniem poważnych obrażeń, m.in. złamaniami żeber i miednicy, ale również uwięziły go w pozycji leżącej w pojeździe, który po minucie od uderzenia w drzewo stanął w płomieniach.
Zobacz: Zamachowski załatwił pracę córce. Była żona jest wściekła!
Jak do tej pory przedstawiciele koncernu Porshe nie odpowiedzieli na zarzuty córki Walkera. Dziewczyna utrzymuje, że gdyby nie koncern i wadliwy samochód, jej ojciec miał szanse na przeżycie. To już drugi pozew o takiej tematyce. W kwietniu wdowa po kierowcy jadącym z Walkerem, Rogerze Rodasie, również pozwała Porshe. Prawnicy koncernu produkującego samochody zaznaczyli wtedy, że auto nie ma wad pod względem standardów bezpieczeństwa, a winny wypadku jest kierowca i nadmierna prędkość.
Przypomnijmy, że policja z Los Angeles po zbadaniu miejsca wypadku stwierdziła, że jego przyczyną była nadmierna prędkość.