Mało kto wie, że Andre wiązał swoją przyszłość z całkiem inną branża. Przez 15 lat artysta służył w Marynarce Wojennej. Dopiero gdy przeszedł na emeryturę w wieku 36 lat, zaczął spełniać swoje największe marzenie. Został muzykiem. - Mówią, że jestem wilkiem morskim. Służba na morzu nauczyła mnie dyscypliny, pokory. Dała w kość, ale też pozwoliła snuć marzenia. Tymi marzeniami była właśnie muzyka. To był początek lat 90. Wówczas muzyka disco polo zagościła w programie "Disco Relax" - zdradza Andre. - Na początku służby naszym domem był okręt. W niedzielę mieliśmy czas wolny. Siadaliśmy całą załogą przed telewizorem i nie oglądaliśmy nic innego, tylko teledyski naszych zespołów disco polo. Wtedy nawet mi przez myśl nie przeszło, że za 20 lat stanę z moimi idolami na jednej scenie - dodaje.
Zobacz też: Andre. Zespół Disco polo. Kim jest Andre? Zobacz ich klipy!
Andre nie wierzył, że jego marzenia uda mu się kiedykolwiek zrealizować. - Kiedy odchodziłem na wojskową emeryturę, miałem 36 lat. To właśnie wtedy postanowiłem, że całkowicie zajmę się muzyką. W domowym zaciszu, dniami i nocami szlifowałem wokal oraz naukę gry na keyboardzie. Założyłem zespół weselny, który doskonale się rozwijał. W krótkim czasie zdominował lokalny rynek. Pewnego dnia zostałem zauważony, nagrałem pierwszy utwór "Stracona miłość" i to był mój pierwszy krok do gwiazd - zdradza Marcysiak. Jak widać, nigdy nie należy tracić marzeń, trzeba zawsze dążyć do celu, bo nigdy nie jest za późno.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail