Katarzyna Dowbor: Pomogła mi Edyta Wojtczak

2013-07-17 4:00

Ja w ogóle nie myślałam, że będę pracować w telewizji, za wysokie progi na moje nogi - opowiada "Super Expressowi" Katarzyna Dowbor (54 l.). Jak to się stało, że została gwiazdą telewizji? - Nie dzięki protekcji - mówi dziennikarka.

Śpiewałam w zespole studenckim, z którym nagraliśmy fajną piosenkę. "Bez sensu, żeby się zmarnowała" - pomyślałam i poszłam z taśmą do radiowej Trójki. "Ja tu mam oddać komuś kasetę" - zagadnęłam do strażnika. Zszedł Marcin Zimoch. Byłam w minispódniczce, miałam dłuuugie do samej ziemi nogi. - No dobra, posłuchamy. Ale ty masz dobry głos. Nie chciałabyś... - spytał. Odpowiedziałam, że będę w radiu jutro! Jakoś po roku przyszła do nas telewizja zrobić materiał, zobaczył mnie Krzysio Wesołowski i zadzwonił do radia, że chce rozmawiać "z tą rudą". Natychmiast odpowiedziałam, że chętnie! Pierwsze nagranie było porażką, ale nie dałam się wyrzucić. Dogadałam się, że będę pracować po drugiej stronie kamery.

Pierwszy ważny program to "Studio Lato", okazało się, że sprawdzam się na żywo. Ale wakacje skończyły się, znowu odstawiono mnie do kąta. I wtedy Edyta Wojtczak, bardzo ważny człowiek w moim życiu, zapytała mnie, czy nie chciałabym być spikerką. Przez dwa lata uczyła mnie, oddała mi swój dyżur. Dlaczego? Bo jest porządnym człowiekiem, chciała sobie wychować następcę. Miała z tego powodu problemy, bo koleżanki poczuły oddech konkurencji na plecach i zaczęły po korytarzach szeptać. Była wzywana na dywanik, musiała się tłumaczyć. Osłupiałam, gdy przeczytałam w książce Ireny Dziedzic, że do telewizji dostałam się dzięki protekcji mojego drugiego męża, a ja wtedy jeszcze go nie znałam. Słyszałam od Edyty, że Irena chciała mnie przejąć, ale Edyta się nie zgodziła.

Dlatego rozumiem, co czuje mój syn Maciek (35 l.), gdy mówią, że coś mu załatwiłam. Niczego mu nie załatwiłam. Na drugim roku studiów zaczął pracę w radiu. Usłyszał go Mariusz Walter, założyciel TVN, i zadzwonił do mnie, czy ten Dowbor ma coś ze mną wspólnego. Jedyna "pomoc" to to, że Mariuszowi dałam numer do syna. I gdyby Maciek nie nadawał się, to nie pracowałby w tym zawodzie 10 lat i to w komercyjnej telewizji, gdzie liczą pieniądze.

Dziś? Choć po 30 latach zwolnili mnie z TVP, nie będę płakać, nie zginę. Jestem optymistką, śmieję się, że uprawiam trójpolówkę. Uczę studentów, pracuję na estradzie, piszę książkę. Odbyłam parę zawodowych rozmów, ale nic więcej nie powiem...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają