Makłowicz od prawie 20 lat jest związany z Telewizją Polską. Jednak ostatnio ta współpraca bardzo szwankuje. Iskrą zapalną była ostatnia afera z udziałem mistrza patelni w reklamówce stacji. Ogłosił on publicznie, że jego wypowiedź została zmanipulowana i wcale nie chciał promować TVP. Ale to dopiero odsłoniło, że chodzi o coś więcej niż spot promocyjny.
- Nie mogę z dnia na dzień powiedzieć: "Proszę nie emitować dalej mojego programu", tym bardziej że część odcinków jest już nakręcona, a umowa z TVP przewiduje wysokie kary za jej jednostronne zerwanie. Nie mam pojęcia, co będzie w przyszłości i jak może wyglądać w dłuższej perspektywie moja współpraca z TVP. Inna sprawa to konstrukcja umów: nadawca ma w nich praktycznie wszystkie prawa, a druga strona prawie żadnych - żalił się ostatnio Makłowicz. Dodał również, że musi cały czas bronić się przed zakusami reklamodawców, by w jego programie reklamować konkretne firmy i ich produkty.
Sprawa może znaleźć swój finał jeszcze w tym półroczu, kiedy pan Robert wywiąże się z obecnych zobowiązań. Wtedy rozstrzygnie się jego przyszłość. - Mój kontrakt dotyczy ramówki wiosennej, który telewizja może, ale nie musi przedłużyć - wzdycha obieżyświat z Krakowa.
Jedno jest pewne. Długo bez pracy nie pozostanie. W Polsacie zwolnił się etat kucharza, który będzie reklamował stację swoim nazwiskiem. Trwają poszukiwanie nowego formatu na nowy sztandarowy program kulinarny. Makłowicz wydaje się doskonałym kandydatem.
Zobacz: Andersz i Moro o Nieciku: "Jesteś nikim, jesteś niczym"