KULISY pracy Hanny Lis w TVP: Była zimna jak lodowiec, który zatopił Titanica!

2015-03-14 3:00

Jak Lisowa się przeszła po studiu i ja to obejrzałem, to ją wezwałem i powiedziałem: "Słuchaj, dziecko, ale ktoś cię musi nauczyć chodzić" - wspomina minione lata były prezes TVP Andrzej Urbański (61 l.). Okazuje się, że choć Hanna Lis (45 l.) była już wtedy telewizyjną gwiazdą, potrzeba było wiele pracy, aby widzowie odbierali ją pozytywnie.

Przygoda Hanny, wówczas Smoktunowicz, z mediami rozpoczęła się na początku lat 90., kiedy to została prowadzącą "Teleexpressu" w TVP 1. Po ośmiu latach współpracy z Telewizją Polską przeszła do konkurencji, zostając prowadzącą "Dziennika" w TV 4. Rok później została gwiazdą Polsatu i prowadziła główne wydanie "Wydarzeń". W tym samym czasie szefem tego programu był Tomasz Lis (49 l.). Po jego zwolnieniu odeszła ze stacji na znak solidarności z mężem. Od czerwca 2008 roku ponownie znalazła miejsce w TVP.

Właśnie po odejściu z Polsatu w dalszej karierze pomógł jej Andrzej Urbański, pełniący funkcję prezesa Telewizji Polskiej od kwietnia 2007 roku. W książce Beaty Modrzejewskiej "Prezesi. Oni rządzili TVP" wyjawił kulisy zatrudnienia zarówno dziennikarki, jak i jej męża.

- Wojtek Pawlak, szef Dwójki, zaproponował mi, żebym zatrudnił Hannę Lis. W restauracji Zielnik na Mokotowie spotkałem się z Lisową, którą pierwszy raz na oczy widziałem w realu. Kobieta piękna, ale zimna jak lodowiec, który zatopił "Titanica". Rozmawialiśmy więc i nagle Hanna Lis mówi, że może zamiast niej zatrudniłbym jej męża Tomasza Lisa. Oniemiałem. Ja na to do niej: "Czy pani wie, co mówi?". A ona: "Tak. On tego bardziej potrzebuje" - wspomina Urbański.

Po zatrudnieniu Lisa udało się także znaleźć posadę dla jego żony. - To było później i z kłopotami, bo chciała przejść z częścią ekipy Polsatu. Rozmowy się przedłużały, a bardzo chciałem ją zatrudnić. Potem zmieniliśmy scenografię i okazało się, że dziennikarze muszą chodzić, a nie stać czy siedzieć. Jak Lisowa się przeszła po studiu i ja to obejrzałem, to ją wezwałem i powiedziałem: "Słuchaj, dziecko, ale ktoś cię musi nauczyć chodzić" i zażądałem dla niej choreografa. Ona ma osobowość, jest dobrą dziennikarką. Trzeba tylko ją ocieplać na wizji za pomocą różnych sztuczek, bo wieje takim chłodem, że nie życzę nikomu - zdradza były prezes.

Jednak pani Hanna długo wtedy w TVP miejsca nie zagrzała. W 2009 r. została zwolniona za naruszenie etyki dziennikarskiej. Ponownie wróciła do TVP w 2012 r. Najpierw prowadziła "Panoramę", a od 2014 roku w TVPInfo jest gospodynią programu "Po przecinku".

Zobacz: Durczoka zastąpi Werner czy Kajdanowicz? To FAWORYCI w redakcji Faktów

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki