Olga Bończyk o Wodeckim: Nie mam w sobie zgody na jego odejście

2017-11-01 16:46

Fanom trudno się pogodzić ze śmiercią Zbigniewa Wodeckiego (+67 l.). Ale nie sposób wyobrazić sobie pustki, jaką odczuwają najbliżsi piosenkarza, który zmarł 22 maja po rozległym udarze mózgu. - Nie mam w sobie zgody na jego odejście. Cały czas wierzę, że on zadzwoni - mówi "Super Expressowi" jego przyjaciółka Olga Bończyk (49 l.). Córka artysty Katarzyna Wodecka-Stubbs (43 l.) z kolei żałuje, że już nigdy nie będzie mogła prosić ojca o rady.

- Wspaniały człowiek, fantastyczny facet. Ojciec? Właściwie dwóch różnych ojców. W dzieciństwie był w kratkę, niby nieobecny, ale niepokojąco ważny. Z jednej strony był kimś w domu najważniejszym, na piedestale, z drugiej strony był osobą dość daleką - tuż przed 1 listopada wspomina tatę Katarzyna Wodecka-Stubbs. - Nie pamiętam jakichś zabaw, przytulanek. Zresztą nie traktował nas jak dzieci. Kiedy któreś z nas się przewróciło, to raczej słyszeliśmy: wstawaj, no co ty wyprawiasz? A nie: nic ci się nie stało? Nie wychowywał nas, raczej uczył konkretów, np. pływać. Oczywiście czasem nauka polegała na tym, że tata wrzucał nas do rzeki i musieliśmy wypłynąć - dodaje w specjalnym albumie "Wodecki. Tak jak ty nie czarował nikt". Córka artysty wyznała, że nie było łatwo być dzieckiem takiej sławy jak Zbigniew Wodecki.

- Chodzenie z nim po mieście nie było przyjemne. Czuliśmy się jak kaczuszki, które idą za przywódcą stada, kaczorem, który rozdaje autografy. Nie wiadomo było, czy nas nie zgubi na tym spacerze - dodaje.

Z czasem jednak relacje z ojcem zaczęły być przyjacielskie.

- Na wiele pozwalał, może nawet na zbyt wiele. To z nim spróbowałam pierwszych papierosów czy marihuany. Z czasem zaczęłam o nim myśleć bardziej jak o swoim przyjacielu niż o tacie - mówi Katarzyna. - Czego mnie nauczył? Że rodzina jest najważniejsza. Szczerości, uczciwości wobec ludzi, życia. Że problemy trzeba rozwiązywać. Jak się pojawiły, natychmiast wyciągał telefon i przeprowadzał odpowiednią rozmowę. Nie mogę uwierzyć, że już nie zadzwoni, myślę, że jest na wakacjach, u przyjaciół na Florydzie. Właściwie ciągle czekam na ten telefon - kończy Katarzyna.

Śmierć Wodeckiego była też ogromnym ciosem dla jego przyjaciółki Olgi Bończyk (49 l.).

- Z całą pewnością wciąż nie mogę uwierzyć w to, że Zbyszka już nie ma. Kilka dni temu rozpoczęliśmy jego koncert jubileuszowy, więc wszystkie wspomnienia i emocje odżyły. Każdy przyjaciel i osoby, które były blisko związane ze Zbyszkiem, tęsknią za nim. Ja cały czas wierzę, że on zadzwoni, że kiedy stoję na scenie i śpiewam piosenki, on stoi za mną. Nie mam w sobie zgody na jego odejście - mówi "Super Expressowi" pani Olga.

Zobacz: Olga Bończyk: Zaśpiewam dla Zbyszka

Sprawdź: Ostatni wywiad Wodeckiego: Nie potrafię odmówić bliźniemu

Czytaj: Trasa koncertowa Zbigniewa Wodeckiego będzie kontynuowana! Kto wystąpi? Kiedy koncerty?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki