Historia życia Jarosława Gugały: Rodzice bili mnie dlatego wyszedłem na ludzi

2010-11-15 15:10

Któż nie zna tej twarzy?! Jarosław Gugała (51 l.) - dziennikarz, dyplomata, muzyk... Ale przede wszystkim redaktor naczelny "Wydarzeń" Polsatu. Tylko "Super Expressowi" opowiada o swoim dzieciństwie.

Ogólnie było tak, że moi rodzice uważali, że skoro jestem jedynakiem, to trzeba mnie trzymać krótko. W tyłek dostawałem bardzo często i to zarówno od ojca, jak i od mamy. Dziś wiem, że mieli rację. Miałem taką przywarę, że uwielbiałem się włóczyć, znikałem na całe dnie, a wracałem późną nocą. Rodzice nie wiedzieli, gdzie jestem, trudno mnie było znaleźć, wracałem często w mokrym, zniszczonym ubraniu. To doprowadzało mamę do szaleństwa. Nie dziwię się więc, że dostawałem lanie.

Przeczytaj koniecznie: Michał Sumiński - historia życia - Po wyjściu z obozu ważyłem 36 kilo

Urodziłem się w Młynarach koło Elbląga, ale spędziłem tam tylko trzy pierwsze lata swojego życia, więc nie pamiętam nic z tamtego okresu. Wiem, że urodziłem się na tej samej porodówce, co marszałek Sejmu Maciej Płażyński (+52 l.). Potem wraz z rodzicami przeprowadziliśmy się do pobliskiego Pasłęka.

Mały Jarek był grzecznym i śliczniutkim chłopcem. Wszystkie ciotki uwielbiały mnie. Powtarzały mi to za każdym razem, bo byłem jedynym chłopcem w rodzinie. Bardzo nie lubiłem, gdy brały mnie na kolana, a do tego wszystkiego jeszcze mnie całowały. Kiedyś jedna z ciotek wzięła mnie na kolana i zaczęła mi mówić, jaki to jestem śliczny. Odpowiedziałem jej: "Wiem ciociu". Ciotka była lekko zaskoczona moją odpowiedzią. Zapytała, skąd to wiem, odpowiedziałem jej wtedy: "Bo wszystkie mi to mówicie". Można powiedzieć, że od małego znałem swoją wartość.

Byłem dobrym uczniem, ale jak każdy chłopak wagarowałem i miałem swoje drobne problemy. Na ogół miałem świadectwa z czerwonym paskiem. Do dziś mam fajnych przyjaciół, z którymi znam się jeszcze z czasów podstawówki. Jeden z nich ma na imię tak jak ja, czyli Jarek. Byliśmy parą dwóch Jarków, siedzieliśmy razem w jednej szkolnej ławce. Jarek Szerek jest dziś prezesem dużej firmy płytowej. Niedawno zrobiliśmy sobie spotkanie mojej klasy 8b. Pojechaliśmy do leśniczówki i tam wspólnie przypominaliśmy sobie ówczesne czasy...

Miałem też kilku nauczycieli, którzy zapadli mi w pamięć i niejako mnie ukształtowali. Moją polonistką była pani Leokadia Czerwienko, dużo jej zawdzięczam jako uczeń. Z Edwardem Żurawskim, moim wychowawcą, dziś jesteśmy na "ty". Duży wpływ miała na mnie moja nauczycielka muzyki, która prowadziła chór. Mieliśmy bardzo dobre relacje, a ja zawsze interesowałem się muzyką.

Patrz też: Historia życia Ryśka z "Klanu": Piotr Cyrwus - Dostałem rolę Rysia, bo nie umyłem rączek

Dzieciństwo kojarzy mi się jeszcze z kuchnią mojej babci Gieni. Mieszkała w miejscowości Dubienka na Lubelszczyźnie. Spędzałem tam wakacje. Babcia miała sad wiśniowy, uwielbiałem jej pierogi z wiśniami. Moje smaki z dzieciństwa to też młode ziemniaczki z koperkiem i kwaśnym mlekiem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki