Marek Sawicki

i

Autor: Tomasz Radzik Marek Sawicki

Marek Sawicki: Mamy dziś wojnę służb jak za Moczara

2015-09-03 4:00

Marek Sawicki w wywiadzie dla Super Expressu.

"Super Express": - Jan Bury powinien przestać być szefem klubu parlamentarnego PSL, a Krzysztof Kwiatkowski szefem NIK?

Marek Sawicki: - Trzy lata temu stałbym na czele krucjaty, która chce oczyszczenia państwa. Tyle że dwa lata temu zrezygnowałem z funkcji tylko dlatego, że dwóch panów na dziwnym nagraniu plotkowało na mój temat. Próbowano badać na wszystkie sposoby moje powiązanie z tymi plotkami i niczego nie znaleziono. I dlatego w tej chwili ani jeden, ani drugi nie powinni rezygnować. Niech prokuratura się stara i ich oskarża. Niech udowodni zarzuty.

- Zapowiada, że oskarży.

- Niech to zrobi. Od 5 lat większość osób zatrzymanych na Podkarpaciu jest pytanych i przesłuchiwanych przez prokuraturę i CBA w związku z Burym. Jeżeli tak jest, jeżeli mają go za przestępcę, to niech postawią zarzuty i to przerwą. Dlaczego wożą się z tym 5 lat? Dlaczego nie zakończyli sprawy 2 lata temu?

- Zabrzmię jak prokurator: może dlatego, że śledztwo było rozwojowe?

- A pamięta pan, jak szukali u Burego sztabek złota?

- Stare dzieje. Teraz wszyscy szukają złota w pociągu pod Wałbrzychem. A wybory za pasem i te oskarżenia mogą was obciążać.

- Oczywiście, że szkodzą. Jan Bury jest jednak doświadczonym politykiem. Nie wiem, co komu gra w duszy i nie mogę gwarantować głową za drugą osobę. Wierzę jednak, że to, co mówi publicznie, to prawda.

- Mówi: "zadanie wykonane" i fragmenty opisanych podsłuchów to były "żarty", albo nie wie, o co chodziło Kwiatkowskiemu, gdy przypominał o "przygotowaniu kandydata". Wierzy pan, że to żarty?

- Niekiedy żartując rozmawia się o ludziach godnych polecenia. Nie znamy całości. Zarzuty wobec Burego i Kwiatkowskiego są może i istotne z punktu widzenia demokracji, ale w przypadku postępowania w sądzie raczej nic im nie grozi. Nawet jeżeli uznają ich za winnych. Na miejscu PiS, zwłaszcza po wystawieniu w wyborach Mariusza Kamińskiego, na którym ciąży nieprawomocny wyrok, nie spieszyłbym się z apelami o dymisje osób, które nawet takich wyroków nie mają...

- Pańskim zdaniem nie doszło do ustawiania tych stanowisk w NIK i łamania prawa?

- Nie mówię, że Bury i Kwiatkowski są kryształowi. To, w jaki sposób się z nimi dziś postępuje, zakrawa jednak na bezprawie.

- To znaczy?

- Jeszcze nie wpłynął wniosek o uchylenie immunitetu Burego, jeszcze on nie zna zarzutów, a już na paskach w telewizjach informacyjnych jest info, że będą jakieś kolejne zarzuty! Bo pan D. zeznał, że coś Buremu wręczał. Przecież to absurd! Nie można najpierw informować mediów, a później samych obwinianych. I to w odcinkach! O co chodzi?

- O co?

- Przyznam, że jestem mocno pogubiony w sprawie polskich służb. Dwa lata nie mogą wyjaśnić sprawy podsłuchów w Amber Room, restauracji Sowa i Przyjaciele. Dowiadujemy się, że jest jakaś droga użyczeń czy sprzedaży tych nagrań. Kiedy o tym myślę, to przyznam, że nie dziwię się PiS, że zapowiada po dojściu do władzy wywalenie wszystkich szefów służb i głęboką reformę tego towarzystwa. Czytałem jakiś czas temu książkę o wojnie służb PRL za czasów Mieczysława Moczara. I porównując do tego, co się dzieje, wygląda na to, że i teraz mamy do czynienia z podobną wojną służb.

- "Gazeta Polska Codziennie" sugeruje, że akcja w sprawie Krzysztofa Kwiatkowskiego i Jana Burego to zemsta CBA za tajny raport NIK na temat Biura. Słyszał pan o takim raporcie?

- Tu jest za dużo znaków zapytania... Nie mam dobrej opinii o CBA, ale przyznam, że nie mam też najlepszej opinii o NIK. W Ministerstwie Rolnictwa też były różne kontrole i niestety nie wszystkie były rzetelne i zgodne z prawem. I gdybym był złośliwy, to powiedziałbym, że "dobrze im tak, że im tak dobrze".

- Ale oczywiście pan nie jest...

- Nie jestem i powiem, że chora jest sytuacja, w której szef konstytucyjnego organu, jakim jest NIK, jest po jakichś wątkach, powiązaniach podsłuchiwany przez CBA. Premier, prezydent, Rada Gabinetowa mogliby zaprosić towarzystwo na dywanik i dowiedzieć się, o co chodzi. Dwa lata? Przecież to oznacza, że przez dwa lata nie mieli zaufania do szefa NIK. A jeżeli nie ma zaufania do szefa NIK, to jakie można mieć do szefów CBA, ABW, CBŚ i innych?

- Platforma rządzi razem z wami już 8 lat. Koalicjant nie radzi sobie ze służbami i ich kontrolą? To może rzeczywiście powinien odpocząć od władzy?

- Kiedy pojawiła się sytuacja z aferą taśmową, to premier Tusk powinien wezwać szefów służb i zażądać w ciągu 24 godzin wszystkich materiałów na ten temat. Jeżeli by ich nie pokazali, to zmieniłbym prawo i ogłosił przebudowę służb. Nie bacząc na koszty polityczne. To był dobry moment, by przeciąć cały ten proceder. A tak to towarzystwo gra nagraniami, materiałami, wymieniając się tym i strasząc. To groźne.

- Szef PSL żądał od Donalda Tuska wyjaśnienia sytuacji. Tusk obiecał, a później zniknął z Polski. I Platforma zbagatelizowała waszą prośbę.

- Moim zdaniem premier Tusk został wówczas przez szefów służb okłamany. W dobrej wierze mówił, że to zostanie wyjaśnione. Niestety, nie zostało.

Zobacz: Michał Karnowski: To szukanie haka na Dudę

Nasi Partnerzy polecają