Andrzej urbański

i

Autor: ARCHIWUM

Opinie Super Expressu. Andrzej Urbański: Tomasz Lis dla Telewizji Polskiej to hańba

2015-06-10 4:00

Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Super Expressu, w rozmowie z szefem kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Andrzejem Urbańskim.

"Super Express": - Jak pańskie zdrowie? Widzę, że lepiej.

Andrzej Urbański: - Lepiej. Po półrocznej chemii stabilizuje się.

- Nie startuje pan wyborach na prezesa TVP.

- Nie. Tam wszystko jest poukładane. Wszystko odbywa się zresztą w konflikcie, bo rada nadzorcza nie słucha się KRRiT.

- Dlaczego?

- Bo poza przedstawicielem Skarbu Państwa jej członkowie są nieodwoływalni i układają się między sobą.

- TVP jest upubliczniona?

- Cóż, nadal ją oglądamy, chociaż TVP przegrywa wyścig o widzów.

- A jest upolityczniona?

- Jest. Grała cały czas w mainstreamie, który popierał PO. Władze, w tym sam prezes Braun, są gorącym zwolennikiem Platformy. Te wybory, które teraz się dokonują, mają być zabezpieczeniem na czas kryzysu, kiedy przyjdzie inna władza.

- Kiedy pan był prezesem, TVP była upolityczniona?

- W moim przekonaniu w niewielkim stopniu. Chociaż oczywiście nie można tego wykluczyć. Ja się skupiałem na tym, żeby TVP wygrywała wszystkie rankingi.

- Podobno wziął pan do TVP Lisa, żeby wykończyć Morozowskiego i Sekielskiego.

- To prawda. Wykończyliśmy ich w ciągu kilku miesięcy i w TVN program zdjęli.

- A teraz, kiedy ogląda pan Lisa, jak mówi o Kindze Dudzie, to jest pan dumny, że go pan zatrudnił?

- Nie jestem dumny. Nie oglądam zresztą Tomasza Lisa. Od dawna jestem zdumiony przemianą, która w nim zaszła. Jego obsesja Jarosława Kaczyńskiego i PiS zabija w nim prawdziwego dziennikarza. Nie zdziwiło mnie to, że czerpiąc z fałszywych źródeł, w kampanii wyborczej tak potraktowano Andrzeja Dudę. Chcieli go zabić.

- Lis chciał go zabić?

- Tak. Przypomina mi się, jak w poprzednich wyborach prezydenckich połową cytatu z książki zabił Jarosława Kaczyńskiego.

- Jest pan teraz prezesem TVP i widzi to, co na antenie wyprawiają Lis z Karolakiem...

- Następnego dnia zostałby zwolniony. Nieważne, ile trzeba by mu było zapłacić. Dla TVP to hańba. Dziennikarze powinni protestować. Inaczej dają pole do spekulacji, że wszyscy biorą w tym udział.

- Dziś możemy się dowiedzieć, kto zostanie nowym prezesem TVP. Kto nim będzie?

- Ten sam, który jest. Tak jest poukładana rada nadzorcza między sobą.

- A jak się zmieni władza, co się wydarzy?

- Nic się nie wydarzy. Bez zmiany ustawy nic się nie zmieni.

- Głosował pan na Dudę. Jest pan zadowolony?

- Bardzo.

- Będzie lepiej?

- Będzie lepiej.

- Dotrzyma wszystkich obietnic? Bo coś już wygląda na to, że z części obietnic delikatnie próbuje się wycofać.

- Nie sądzę, żeby się wycofywał. Problem polega na tym, że część z tych obietnic musi być przegłosowana przez większość parlamentarną. A jak ona będzie wyglądała, trudno powiedzieć. Wszystko wskazuje na to, że koalicja rządząca się zmieni.

- A dlaczego się pan cieszy, że wygrał Duda, a nie Komorowski?

- To wyszło w tej kampanii. Bronisław Komorowski, który jest zacnym człowiekiem i nie należy na nim wieszać psów, poczuł się w fotelu prezydenckim jak niekoronowany król.

- Zauważył pan przy okazji tych wyborów, że zmieniły się autorytety. Te autorytety mainstreamowe, jak Michinik, Lis, Kuźniar, odchodzą w przeszłość. Nie gwarantują już wygranej. Przeciwnie - stały się...

- Obciachem.

- Dobrze, że pan to powiedział, bo mnie trochę nie wypada.

- To prawda. Głosem, który to ogłosił, był Paweł Kukiz, który po pierwszej turze pojechał po TVN na żywo i TVN to pokazało. Myślałem, że przerwą. Być może stali się kozłem ofiarnym, ale w pewnym sensie Kukiz miał rację. Rzeczywiście, przez kilka miesięcy był ofiarą nagonki mediów mainstreamowych. Jego wypowiedź była głosem, że te media już nie kształtują rzeczywistości. To my, ludzie, ją kształtujemy.

- A co pan sądzi o Kukizie?

- Imponuje mi. To ktoś, kto wdarł się do polityki, nie mając na to żadnych szans. Po raz pierwszy samotny człowiek bez zaplecza, spoza partii parlamentarnych, spoza układu autorytetów mainstreamowych zawłaszczył część sceny politycznej.

- Dlaczego to mu się udało?

- Wyczuł to, o czym mówiłem już dawno temu - że wyrosła nowa generacja polityczna młodych ludzi, którzy urodzili się po 1989 r. Oni mają zablokowane szanse na osiągnięcie czegoś w życiu. Kiedy ogłosiłem to w "Rzeczpospolitej", posypały się na mnie gromy, że po co się tymi młodymi zajmować.

- Czyli Kukiz nie jest dla takich staruchów jak ja?

- Może dla pojedynczych osób, które wyczuły, że idzie zmiana, a on tę zmianę uosabia.

- On ma ponad 50 lat!

- To nie ma żadnego znaczenia. To jest ten, który poczuł wiatr historii. Poczuł, że ma rację. To w polityce jest niezwykle ważne.

- Kukiz nie zmarnuje swojej szansy?

- Tego nie wiem. Stoi przed nim piekielnie trudne zadanie.

- Z kim pan bardziej sympatyzuje - z Kukizem czy PiS?

- Żeby rządzić Polską, zostać premierem, stworzyć rząd, trzeba mieć doświadczenie. Kukiz go nie ma i myślę, że doskonale to rozumie. Jeżeli się otoczy ludźmi z doświadczeniem, to będą to ludzie po przejściach...

- Mogą go ograć?

- Tak. Wydaje mi się, że powinien pozostać sztandarem, który prowadzi lud na barykady. Nawet będąc w Sejmie.

- PiS go może ograć?

- Jarosław Kaczyński jest mistrzem w tych gierkach. Trzeba o tym pamiętać. Cały czas wierzę, że Paweł Kukiz będzie popierał konkretne rozwiązania, niż wchodził w koalicje i stawał się wicepremierem.

- Premierem będzie Beata Szydło?

- Myślę, że premierem będzie Jarosław Kaczyński. On jest do tego najlepiej przygotowany. Co więcej, teraz jest na takim etapie, że rozumie, iż aby wygrać i przeprowadzić najpotrzebniejsze reformy, musi się otworzyć na inne środowiska niż tylko te, które popierają PiS.

- Ale wie pan, że Kaczyński ma olbrzymi negatywny elektorat. Wie pan też, że gdyby to on startował w wyborach prezydenckich, nie doszłoby do II tury.

- Na pewno by do niej nie doszło. Ale logika wyborów parlamentarnych jest zupełnie inna niż prezydenckich. Nie głosuje się na nazwisko, głosuje się na formację, z którą wiąże się nadzieje.

- A jak panu powiem, że łatwiej będzie głosować na formację, której przewodniczy Beata Szydło lub będzie jej kandydatem na premiera niż, na taką, którą rządzi Kaczyński?

- To bardzo możliwe. Tylko że lepszym premierem będzie Kaczyński.

- A może będzie premierem z tylnego fotela?

- To się źle kończy. Nie życzę tego Polsce.

- Jesienią PiS wygra?

- Myślę, że tak. Ma najtwardszy elektorat. Nie ma dziś nikogo, kto by go PiS zabierał.

- A co będzie z PO? Rozpadnie się jak AWS?

- Tego nie można wykluczyć. Być może wyłonią się dwie-trzy frakcje, które na razie istnieją pół niejawnie.

- Co ma zrobić Ewa Kopacz, żeby PO nie zniknęła?

- Z całym szacunkiem dla niej, ale niewiele może zrobić. Zabrakło charyzmy. Liderka dzisiejszej PO nie do końca rozumie, że między nią a społeczeństwem rośnie mur arogancji.

 

Zobacz: Opinie. Dr Przemysław Żurawski vel Grajewski: Strach przed Kukizem to strach przed nieznanym