Małgorzata Sadurska

i

Autor: Stanisław Kowalczuk Małgorzata Sadurska

Szefowa Kancelarii Prezydenta w zarządzie PZU? Oni idą się tam nachapać

2017-06-09 4:00

Komentujemy przejście Małgorzaty Sadurskiej z polityki do biznesu.

"Super Express": - Komuś musiało zależeć, żeby kandydatura Małgorzaty Sadurskiej do zarządu PZU nie doszła do skutku - stąd przecież wyciek do mediów. Akcja się jednak nie udała i wczoraj pani minister złożyła rezygnację z funkcji szefowej Kancelarii Prezydenta, a jak potwierdził Henryk Kowalczyk z KPRM, jej kandydatura jest aktualna. Sadurska ma tak silną pozycję, że partia nie zdecydowała się powstrzymać jej ambicji biznesowych?

Andrzej Stankiewicz: - Prawda jest trywialna. Małgorzata Sadurska, przechodząc do Kancelarii, zrezygnowała z mandatu poselskiego. Dziś, kiedy jest konflikt w pałacu, a ona czuje się zmarginalizowana przez Krzysztofa Szczerskiego, to tak naprawdę nie bardzo ma dokąd wrócić. Ponieważ po kierowaniu kancelarią można mieć tylko ambicje ministerialne, a w tej chwili nie ma dla niej żadnego stanowiska. W związku z czym postanowiono wysłać ją do biznesu. I tyle.

- Czyli jak zwykle wiele musi się zmienić, żeby nie zmieniło się nic.

- Niestety, PiS idzie drogą swoich poprzedników i wszystkie negatywne tradycje kontynuuje w praktyce władzy.

- Od razu po tym, kiedy pojawiły się informacje o awansie społecznym pani minister, przypomniano jej wypowiedzi z sejmowej trybuny, kiedy kipiała oburzeniem na praktyki kadrowe PO i PSL.

- Klasyka. Oni wszyscy się oburzają tymi praktykami, dokąd sami nie mają dostępu do koryta. Kiedy już jednak koryto się do nich zbliża, chętnie z niego korzystają. Pod tym względem Kukiz ma rację, że wszystkie partie działają na takich samych zasadach. Oczywiście to jest oburzające, ale jeśli ktoś wierzył, że PiS będzie inny, to był straszliwie naiwny.

- Jasne, że trzeba być ostatnim naiwnym, by wierzyć, że politycy dążą do sanacji państwa, ale jest w tym chyba coś niesmacznego, że PiS nie dość, że idzie śladami poprzedników, to jeszcze twórczo ich patologie rozwija.

- Na pewno PiS znacznie mniej się kryguje. PO w pierwszej kadencji działała raczej w białych rękawiczkach i dopiero w drugiej bardziej brutalnie brała spółki Skarbu Państwo. Natomiast PiS od początku się nie szczypie. Jeszcze dobrze nie wystartował Sejm, a już poseł Maks Kraczkowski został wiceszefem PKO. Szefem Orlenu został poseł Wojciech Jasiński. Proszę zwrócić też uwagę na skład rady nadzorczej przejmowanego w tej chwili przez państwo banku Pekao SA. Jest tam szefowa szpitala powiatowego w Oświęcimiu, która przyjaźni się z panią premier. To są oburzające rzeczy.

- Jestem jeszcze w stanie zrozumieć, że politycy wysyłają do spółek Skarbu Państwa zaufanych ludzi, żeby mieć nad nimi kontrolę. Mniej już rozumiem, kiedy trafiają tam po prostu politycy. Bo to jakby państwowa synekura była szczytem marzeń polityków.

- Po pierwsze, zwróćmy uwagę, że PO za pierwszej kadencji oczywiście wysyłała swoich ludzi, ale zazwyczaj to byli ludzie nieźle przygotowani, z doświadczeniem. Gdyby PiS działał podobnie, pewnie by nas to tak nie oburzało. Natomiast wysyłają tam polityków, i to raczej z intencją, żeby się chłopcy nachapali.

ZOBACZ TAKŻE: Pierwszy krok w drodze do PZU? Sadurska składa rezygnację w Kancelarii Prezydenta