Wiktor Świetlik: Komsomolska walka

2017-05-18 4:00

Wiktor Świetlik dla "Super Expressu": Komsomolska walka

Coraz bardziej lubię tę całą walkę z "fejknius", czyli nieprawdziwymi informacjami. Ma się ona do walki o prawdę tak, jak się rosyjska "Komsomolska Prawda" ma do prawdy. Walczą z zapałem naprawdę wszyscy, bezlitośnie i z zaangażowaniem co najmniej takim, z jakim piętnaście lat temu świat walczył z dziurą ozonową, pięć lat temu z ociepleniem globalnym, a bez przerwy walczy z martwym od 70 lat faszyzmem. Szczególnie biorąc pod uwagę antyfaszystów i metody często przez nich stosowane - glanowanie, domaganie się przelewu krwi, szukanie "ukrytych faszystów" - to dość regularnie przypominają oni właśnie regularnych faszystów. Tak to bywa już. Podobnie zresztą jak panie biorące udział w demonstracjach antyfutrzarskich (kiedyś to było dość modne wśród młodych dam, nawet Marta Kaczyńska wie coś o takich demonstracjach) były poubierane niekiedy w skórzane paski, buty i miały takie też torebki na ramieniu. Nie inaczej jest z walką z fejknius.

To właśnie zapewne w ramach tej batalii rozmaite media gorliwie kolportowały pogłoskę, jakoby piosenkarka Kayah miała nie wystąpić w Opolu z powodu zakazu ze strony władz TVP. Stało się to po tym, jak do prezesa telewizji pytanie w tej sprawie wysłała zaniepokojona bzdurną plotką Maryla Rodowicz. Kiedy okazało się, że to kłamstwo, media ogłosiły, że "jednak Kayah może wystąpić". Tak to sobie bzdurna, wyssana z palca informacja żyje, podawana dalej i dalej w dobrej i złej wierze. Wszyscy, którzy ją rozpowszechniają, walczą też zapewne z fejknius rzecz jasna.

Tę dzielną wojnę ze zmyślonymi informacjami widać dziś wszędzie. Fejknius to słowo sezonu, jak w poprzednim przebojem był hejt. O walce z fejknius donosi między innymi z przejęciem telewizja, która swojego czasu zmyśliła Maybacha - luksusową furę ojca Tadeusza Rydzyka. Wielu ludzi w Polsce do dziś myśli, że dyrektor Radia Maryja takim jeździ. Można sobie lubić Ojca Dyrektora albo nie lubić, ale fakt jest faktem, że żyje dość skromnie i Maybacha na oczy nie widział. Swojego czasu opowiadano z kolei o tym, że Kazimierz Marcinkiewicz miał przyjąć miliard łapówki. Widzieliście Pana Kazimierza? Sądzicie, że ktoś by mu tyle dał? Była to wyssana z palca brednia. Można by wymyślać długo bzdury produkowane przez media, a każdą z nich zapewne wymyślają ludzie także zaangażowani w walkę z fejknius. Chyba jedynym efektem tego może być fakt, że w końcu ludzie zalani hektolitrami kłamstw w jakiekolwiek medialne informacje przestaną wierzyć.

ZOBACZ: Wiktor Świetlik: Polscy Marsjanie