Andrzej Stankiewicz

i

Autor: Piotr Bławicki Andrzej Stankiewicz Publicysta „Rzeczpospolitej”

Andrzej Stankiewicz: Ten wyrok jest nie do zaakceptowania

2016-08-27 7:00

- Jestem stałym klientem polskich sądów jako dziennikarz od kilkunastu lat. Dwa razy wygrałem sprawę z polskimi sądami w Strasburgu. Polskie sądy kompletnie nie rozumieją roli prasy w demokratycznym państwie. Wyroki, które wydają w sprawach dotyczących mediów, są drakońskie - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Andrzej Stankiewicz, dziennikarz "Rzeczpospolitej".

"Super Express": - Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że "Super Express" za naruszenie w wielu tekstach dóbr osobistych Moniki Głodek, żony prezentera Roberta Janowskiego, ma zapłacić jej 150 tys. zł zadośćuczynienia oraz zamieszczać przeprosiny przez 30 dni na pierwszej stronie wydania papierowego i serwisu SE.pl. Czy ten wyrok nie przyczynia się do zakończenia działalności "Super Expressu"?

Andrzej Stankiewicz: - Jestem stałym klientem polskich sądów jako dziennikarz od kilkunastu lat. Dwa razy wygrałem sprawę z polskimi sądami w Strasburgu. Polskie sądy kompletnie nie rozumieją roli prasy w demokratycznym państwie. Wyroki, które wydają w sprawach dotyczących mediów, są drakońskie.

- Mógłby pan podać przykład?

- Miałem kiedyś sprawę przed sądem apelacyjnym, którą przegrałem. Sędzia nie rozumiała, że w internecie nie ma numerów stron! Domagała się ode mnie i od strony, która mnie pozywała, ustalenia, na której stronie mają być przeprosiny zawarte w internecie. Wracając do sprawy "Super Expressu", mnie nie interesują celebryci. Nie wiem, czy ktoś kradł czy był okradany. Odkładam na bok merytoryczne rozstrzygnięcie. Natomiast żeby ukarać w taki sposób gazetę, to jest absurdalne. Pierwsza strona - tak jak napisało Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP w swoim oświadczeniu - jest szyldem, który przyciąga czytelników. Umieszczanie tam tekstów, które mają odbierać gazecie wiarygodność, przez tak długi okres czasu jest kompletnym niezrozumieniem, jak działają media.

- Widocznie sądy muszą się jeszcze wiele nauczyć.

- Abstrahując od tego, czy te panie kradły, czy nie kradły, to uważam, że ten wyrok jest niebywały. To jest absolutnie nieakceptowalne. W tej sytuacji bronię zdrowego rozsądku. Nawet jeżeli ktoś chce karać dziennikarzy i ma dowody, że dziennikarze celowo napisali nieprawdę, to ma prawo do tego, żeby dziennikarze ponieśli konsekwencje prawne, ale nie w taki sposób. Są jakieś granice zdrowego rozsądku. Moim zdaniem ten wyrok drastycznie przekracza te granice. Nawet jeżeli "Super Expressowi" nie uda się wygrać w Polsce, to wygra w Strasburgu, tylko to może zająć lata i nie wstrzymuje tego idiotycznego wyroku.

Czytaj: Jan Ordyński: Trzydzieści dni to przesada!