Andrzej Szczęśniak

i

Autor: Wojciech Traczyk

Andrzej Szczęśniak: Albo sprzedajemy Grupę Azoty każdemu, albo nikomu

2013-10-08 17:23

Ekspert ds. rynku energetycznego o rządowych próbach obrony Grupy Azoty przed przejęciem przez rosyjską firmę Acron

„Super Express”: - Mimo wysiłków polskiego rządu, rosyjska spółka Acron usilnie stara się skupić jak największą pulę akcji chemicznego giganta Grupę Azoty. Ze względu na pochodzenie firmy i kontakty jej właściciela Wiaczesława Mosze Kantora uznano, że to zagrożenie dla polskiej gospodarki. Podziela pan te obawy?
Andrzej Szczęśniak:
- Przede wszystkim przymiotnik „rosyjska” jest bardzo umowny, ponieważ sam fakt, że firma ma fabryki w Rosji nie oznacza jeszcze, że to firma rosyjska, co najwyżej związana z tym krajem. Wiązałbym ją raczej z kapitałem międzynarodowym i izraelskimi powiązaniami. Pan Kantor kiedy był tu w Polsce zwracał uwagę na swoje żydowskie pochodzenie i lokalizację w Szwajcarii.


Podkreśla się jednak jego bliskie kontakty z Władimirem Putinem.
To bajki. To trochę tak, jakby powiedzieć, że nieżyjący już Bieriezowski był bliskim przyjacielem Putina. A Kantor mieszka w Izraelu i Szwajcarii i w Rosji pewnie bywa, ale na pewno nie należy go wiązać z dzisiejszą elitą władzy w tym kraju. Zresztą kiedy dyskutowałem z nim w polskiej telewizji, problemy, które w przejęciu Grupy Azoty stwarza mu polski rząd zrzucił na karb polskiego antysemityzmu.

Panuje opinia, że swojego żydowskiego pochodzenia oraz wątków antysemickich używa raczej instrumentalnie.
Ja uznałem je po prostu za niesmaczne i z brudnego palca wyssane.

Mimo wszystko spółka Acron może być problemem dla bezpieczeństwa energetycznego Polski? Problemem wynikającym z tego, że Grupa Azoty jest największym konsumentem gazu w naszym kraju, a więc potencjalne wpływanie na ten newralgiczny rynek jest niebezpieczne.

To pytanie o to, jaka jest przyszłość sektora chemicznego. Jeśli państwo przewiduje, że będzie to narodowy sektor, to oczywiście trzeba się bronić. Natomiast jeśli miałoby się to wszystko sprowadzać do powiedzenia, że tylko temu inwestorowi mówimy twardo „nie”, a innych witamy z otwartymi rękami, to byłoby to, moim zdaniem, złe podejście.

Czemu?
Inni inwestorzy tak słabo rozwiniętych zakładów chemicznych po prostu nie potrzebują. Potrzebują rynków. Przemysł chemiczny to branża globalna, w której liczy się dostęp do taniego surowca. A dziś europejska chemia narzeka na Stany Zjednoczone czy Arabię Saudyjską, które mają zwyczajnie tańszy surowiec i są bardziej konkurencyjni na rynku. Sytuacja u nas jest dość mętna, ale jeżeli przewidujemy prywatyzację, to pan Kantor jest naszym sojusznikiem, ponieważ albo będzie dobrym nabywcą, albo posłuży w negocjacjach z innym inwestorem jako straszak.

Rząd działa więc źle w tej sprawie?
Odganianie takiego inwestora jest zabójcze, ponieważ inni to kupią dużo taniej niż by mogli, gdyby pan Kantor był dopuszczony do gry.  Takie pogrywanie przez polski rząd sprawia więc, że wartość spółki spada i prokurator mógłby zapytać, czemu ktoś działa na niekorzyść państwa.

W ogóle w tej sprawie rząd zdobył się na wiele niezrozumiałych działań. Przede wszystkim najpierw wystawił całość na sprzedaż, a potem zreflektował się, że to jednak strategiczna branża, szczególnie jeśli mieliby w nią wejść Rosjanie.
Przyznam, że sam zgłupiałem. Branża chemiczna narodowym sektorem strategicznym? Od kiedy? Wcześniej nikt tego tak nie nazywał. Owszem, możemy bronić Azotów, ale tylko w wypadku, kiedy jest to sektor narodowy i nie oddamy go ani Rosjaninowi, ani Niemcowi, ani nikomu innemu.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Andrzej Szczęśniak. Ekspert rynku ropy i paliw, gazu płynnego i ziemnego, bezpieczeństwa energetycznego i polityki energetycznej.