Barbara Nowacka

i

Autor: Stanisław Kowalczuk Barbara Nowacka

Barbara Nowacka: Wakacje spędzałam z dziećmi górników

2015-10-06 4:00

Czy Barbara Nowacka w roli liderki Zjednoczonej Lewicy ma szansę wprowadzić lewicową koalicję do nowego parlamentu?

"Super Express": - Nie wiem, czy pani gratulować kierowania Zjednoczoną Lewicą, czy współczuć.

Barbara Nowacka: - Dlaczego współczuć?

- Nie wejdziecie do Sejmu, to będzie pani wina jako lidera. Wejdziecie, to większość powie, że to i tak dzięki Leszkowi Millerowi i Januszowi Palikotowi stojącymi za pani plecami.

- Za moimi plecami nikt nie stoi, oprócz partii, które weszły w koalicję Zjednoczonej Lewicy. To nie są pojedyncze osoby, ale całe środowiska. I nie ma tu odpowiedzialności pojedynczych osób. Za wynik jesteśmy odpowiedzialni sami.

- Partia Razem z wami nie poszła. Dla wielu lewicowych wyborców jest to ta "czysta" lewica, nieskażona starymi twarzami z SLD...

- Mam nadzieję, że prędzej czy później uda się wszystkim siłom lewicowym, które chcą się ze sobą porozumieć. Nie jest tak, że scena polityczna jest jednolita czy po prawej, czy po lewej stronie. Nie było naszą ambicją zjednoczyć 100 proc. ruchów. Naszą ambicją była silna koalicja i Zjednoczona Lewica liczy na dobry wynik.

- Słyszałem, dwucyfrowy wynik. 7,3 proc. to też jest w pewnym sensie dwucyfrowy wynik...

- Nie przejmuję się złośliwościami, będę po prostu pracowała na dobry wynik.

- Ma pani zarządzać lewicą. Co o lewicowych dołach wie panienka z tzw. dobrego, profesorskiego domu?

- Tu chodzi o reprezentację w parlamencie. I w ramach naszej koalicji będą zarówno ci, którzy przeszli całą drogę od dołu, jak i ci, którzy po prostu mają wyczucie sprawiedliwości społecznej. To nie jest tak, że profesura ma reprezentować tylko profesurę. Nie roszczę sobie prawa do reprezentowania wszystkich. To, z jakiego domu pochodzimy, nie znaczy, że nie mamy różnych doświadczeń, choćby z młodości czy działalności społecznej.

- Pani nie miała takiego poczucia, że należy do lewicowych elit?

- Moi dziadkowie byli lewicowi, rodzice też. Nie wychowałam się jednak w środowisku stricte akademickim. Pracowałam na wsi u wujka na polu, wiem, co to jest. Chodziłam do normalnej szkoły, na wakacje jeździłam z dziećmi górników.

- Ile dzieci górników trafiało do telewizji do programu "5-10-15"?

- To był przypadek. Nikt tam się nie czuł żadną miarą lepszy. Tym bardziej ja, która zostałam tam wzięta po prostu ze szkoły. I szczerze mówiąc, trochę później zazdrościłam wolnych sobót dzieciom, które mogły spędzać je inaczej, gdy ja byłam w telewizji.

- Po co państwo tak odcinają się od koalicji z PiS? Skoro głos na was to i tak rządy PO, to może od razu zagłosować na PO, a nie na was?

- Głos na nas to większa szansa na program świeckiej szkoły, wolności obywatelskie. Stąd musimy mówić o koalicjach z tymi, którzy są w stanie ten program realizować. Kiedy mówimy o kwocie wolnej od podatku i wzroście wynagrodzeń, to rozmawiamy z tymi, którzy z kolei są w stanie to realizować. To absolutnie nie oznacza koalicji.

- Jest pani kandydatką ZL na premiera. Dwie pierwsze rzeczy, które chciałaby pani wnieść jako projekty ustaw?

- Minimalna płaca godzinowa 15 zł za godzinę, tak jak w propozycji SLD i OPZZ, która czeka w Sejmie. I druga sprawa, płaca minimalna w wysokości 2500 zł miesięcznie. To absolutnie najważniejsze.

- Już widzę zapał Platformy Obywatelskiej w realizowaniu tych ustaw.

- Są pewne problemy społeczne, które, mam wrażenie, zaczynają być dostrzegane przez wszystkich. W kwestii poprawy bytu Polaków i Polek nie ma podziałów na Platformę, Prawo i Sprawiedliwość i Sojusz Lewicy Demokratycznej. Dziś nie ma zresztą mowy o koalicji z nikim, pracujemy w kampanii.

- Nie łatwiej byłoby pani działać w polityce tak jak Robertowi Biedroniowi, bez Millera i Palikota?

- Robert chciał być prezydentem Słupska, ja nigdy nie chciałam być w samorządzie. W parlamencie, współpracując z innymi partiami, można osiągnąć dla Polski więcej.

- O ile przekroczy się próg 8 proc, bo już nie 5 proc.

- To efekt tego, że nie jesteśmy udawaną koalicją, ale prawdziwą. I naprawdę stawianie sobie celu 5-8 proc. nie byłoby sensowne. Nie chodzi o ambicję, ale o to, że 8 proc. daje powiedzmy 40-osobowy klub w Sejmie. My chcemy mieć większy wpływ i walczymy o więcej.

Zobacz: Tomasz Terlikowski: Już wcześniej chodził po zachodnich mediach