Sławomir Broniarz

i

Autor: Piotr Piwowarski Sławomir Broniarz

Broniarz: Samorządy będą musiały zwalniać nauczycieli

2016-08-25 7:00

Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego w rozmowie z "Super Expressem" o tym, czy po planowanej reformie MEN nauczyciele stracą pracę:

"Super Express": - Według wyliczeń ZNP ok. 45 tys. nauczycieli ma stracić pracę przez reformę oświaty zaproponowaną przez PiS. W jaki sposób to wyliczyliście?

Sławomir Broniarz: - Wydaje mi się, że liczba 45 tys. została nam przypisana. Natomiast nie neguję faktu, że kilkadziesiąt tysięcy osób może stracić pracę - być może te 45 tys. Wyliczenie jest bardzo proste i oparte na naszej wiedzy w tym zakresie.

- Czy wasza wiedza jest oparta na badaniach?

- Nie robimy badań, bo nie mam wiedzy, która dawałaby nam podstawę do bardzo precyzyjnych wyliczeń. Opieramy się na metodzie pracy pani minister Anny Zalewskiej. Pani minister nie powiedziała niczego, co dawałoby podstawy do uspokojenia środowiska nauczycielskiego. Nasze wyliczenia są bardzo proste i mam nadzieję, że przyczynią się do dyskusji.

- Na czym najbardziej ucierpi polski system oświaty?

- Znikają dwie klasy gimnazjalne, które będą stanowiły komponent ośmioletniej szkoły powszechnej. Pierwsza klasa gimnazjum stanie się siódmą klasą, a druga klasa gimnazjum stanie się ósmą klasą. Daje nam to zagospodarowanie 66 proc. nauczycieli. Klasa trzecia gimnazjum nie ma już takiego komfortu - mam tu na myśli nauczycieli. Dzieci z trzeciej klasy gimnazjum pójdą do liceum i zasilą pierwszą klasę liceum, ale nauczyciele nie.

- Dlaczego nie?

- Licea mają ustabilizowaną kadrę. Natomiast mają taki sam problem jak szkoły podstawowe. Licea i podstawówki zatrudniają sporą grupę osób - ok. 30 tysięcy - w niepełnym wymiarze czasu pracy. To oznacza, że potencjalny nauczyciel, który przyjdzie do liceum, jest niemile widziany. Dlatego, że dyrektor będzie miał obowiązek zapewnienia swojemu nauczycielowi pełnego etatu. O tym mówią samorządowcy.

- Przecież pani minister zapewnia, że nauczyciele nie stracą pracy.

- Jeśli pani minister dokona takiego cudu ekonomiczno-socjologicznego, to ja pierwszy pójdę, kupię bukiet kwiatów i wręczę go pani minister na dziedzińcu MEN. Przy okazji zaproszę "Super Express", żeby to sfotografował i opisał. Chciałbym jednak poruszyć jeszcze ważny wątek dotyczący wynagradzania nauczycieli. W tej konstrukcji prawnej, którą mamy, preferowane są godziny ponadwymiarowe, a nie etaty. Samorządowi będzie bardziej zależało, żeby dać Kowalskiemu godziny ponadwymiarowe, a nie dawać mu etat.

- Pani minister Zalewska uspokaja i twierdzi, że liczba dzieci w systemie się nie zmieni. Dlatego pedagodzy mogą spać spokojnie.

- Związek Nauczycielstwa Polskiego zakłada pozytywny scenariusz do klas siódmych i ósmych szkoły podstawowej. Teoretycznie nie mówimy tak jak część samorządowców i dyrektorów, że nauczyciele gimnazjalni będą niepotrzebni. Pewną furtką jest to, że szkoły działają w zespołach. Jednak myślenie pani minister jest myśleniem życzeniowym, zakładającym, że po drugiej stronie wszyscy będą realizować jej zalecenia. Tak nie jest. Samorządy będą cięły koszty, będą zmniejszały koszty utrzymania szkół. Pani minister miałaby rację, gdyby powiedziała, że nasza operacja będzie kosztowała 8 mld złotych, a wszyscy, którzy zgłoszą postulaty, otrzymają pieniądze. Ale pani minister mówi, że nie zwiększy budżetu, co oznacza, że ta reforma będzie zrobiona z pieniędzy samorządów.

- Czy otrzymał pan już jakieś sygnały z samorządów?

- Dzwoni do mnie prezydent Gdańska, mówi, że w związku z planowaną reformą u niego pracę traci kilkuset nauczycieli. Pani prezydent Łodzi mówi to samo. Natomiast pani minister stwierdza, że to jest wina samorządów. Ale kto wprowadza tę reformę? Samorządy czy MEN?

Zobacz także: Tomasz Walczak: Dogonić Europę