IPN, Instytut Pamięci Narodowej

i

Autor: Piotr Kowalczyk IPN, Instytut Pamięci Narodowej

"Dlaczego mamy bronić Polaków – nazistów, którzy mordowali Żydów w Auschwitz?"

2015-04-23 17:08

W rozmowie ze Stanisławem Płużańskim historyk IPN Wojciech Muszyński tłumaczy, skąd wzięła się wypowiedź dyrektora FBI, przypisująca Polakom współodpowiedzialność za żydowski Holocaust.

„Super Express”: Ostatnia wypowiedź szefa FBI pokazuje, że tendencja zrzucania na Polaków winy za Holocaust rośnie. Kiedy się zaczął ten proceder?

Wojciech Muszyński: Ataki na Polaków za Holocaust nie trwają od wczoraj. Na zachodzie ten proceder jest obecny przynajmniej od lat 60. XX wieku. Dawniej odbywało się to w zamkniętych środowiskach naukowych. Natomiast w latach 90. XX wieku proceder się wyraźnie nasilił. W ten sposób zaczęła też pisać coraz większa grupa historyków z Polski, która uznała taki typ narracji za modny. Temat ten zainspirował twórców sztuki, pisarzy i publicystów. Kluczowa była książka Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi". Wówczas utrwalił się mit o Polakach jako współpracownikach Hitlera i współwinnych zagłady. W tym samym czasie do masowego użytku weszły takie zwroty jak „polish nazis” czy „nazi Home Army” czyli nazistowska Armia Krajowa. W Polsce rzadko pojawiają się takie głosy na temat AK, natomiast na zachodzie są używane regularnie, zarówno przez naukowców, jak dziennikarzy i publicystów.

Prócz książki J. T. Grossa jakie jeszcze są najbardziej rażące przykłady obarczania Polaków winą za Holocaust - w pracach naukowych, literaturze czy w filmach?

W USA był to np. serial pt. „Wichry Wojny” (1983), gdzie w jednej ze scen Żydzi byli pędzeni do transportu do Auschwitz przez polskich żołnierzy  w rogatywkach. W „Liście Schindlera” ratował Żydów tylko główny bohater – członek NSDAP – a Polacy cieszyli się z zagłady. No i wreszcie niemiecki serial „Nasze matki. Nasi ojcowie”, gdzie to polscy partyzanci zabijają Żydów – a Niemcy nie. Wszystkie te filmy, i wiele innych były bardzo popularne za zachodzie i w Stanach – obejrzały je miliony ludzi. I to one w istotny sposób wpłynęły na wykreowanie wizerunku Polaków jako wspólników Hitlera i nazistów. Także polski teatr i kinematografia mają na koncie tego rodzaju dzieła. W sztuce Tadeusza Słobodzianka "Nasza Klasa" Polacy – antysemici i prymitywy – mordują swoich sąsiadów Żydów. W filmie „Ida” główna bohaterka to komunistyczna prokurator żydowskiego pochodzenia, która wysyłała na śmierć polskich patriotów. Okazuje się jednak, że to ona była prawdziwą ofiarą, bo to źli Polacy – właśnie ci współpracownicy Hitlera – zabili jej dzieci. Tak więc jedynym kontekstem II wojny światowej jest polski antysemityzm. Przewija się to w setkach publikacji i powieści, tak jakby nic innego się nie liczyło. To patologia.

Nie wymienił Pan „Pokłosia”. Nie ma tam Pana zdaniem motywu Polaków antysemitów?

Jest – to żywa ilustracja twierdzenia, że „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki”. Ale na „Pokłosiu” nie poznali się na zachodzie, nie było nagród, na które tak liczyli jego twórcy. Być może dlatego, że to obraz słaby artystycznie, produkcja nieomal propagandowa. Ale za to „Ida” została doceniona i przywitana deszczem nagród ku uciesze polskich mediów. Skoro więc Polska tak promuje antypolskie w wymowie dzieła i tak cieszy się z ich sukcesów, to czy można potępiać szefa FBI za to, że czerpiąc z nich wiedzę wypowiada się o naszym kraju? Przecież „Ida” czy „Pokłosie” to karykaturalne i fałszywe obrazy Polski i Polaków z okresu wojennego i lat powojennych. Te filmy nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Kiedy pojawiło się określenie „polskie obozy koncentracyjne”?

Pierwotnie była to operacja dezinformacyjna niemieckiego wywiadu, który to doszedł do wniosku, że należy ocieplić wizerunek Niemiec w świecie i zrelatywizować odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie wojenne. Termin "polish concentrations camps" powstał już w latach 50., jednak dopiero w latach 80.-90. XX w. wszedł do masowego użytku. Można go odnaleźć na łamach takich czołowych gazet świata jak "The New York Times", "Washington Post" czy "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Przez całe lata 90. ten proceder był bezkarny, nie było żadnej reakcji władz w Warszawie. Dopiero niedawno Polska zaczęła reagować i przeciwdziałać tej szkalującej Polaków kampanii. W efekcie udało się to zjawisko trochę ograniczyć, ale nie zlikwidować, np. niedawno termin ten pojawił się nawet na stronie internetowej Instytutu Yad Vaschem.

W czyim interesie, oprócz Niemców, jest robienie z Polaków kolaborantów Hitlera?

Jest wiele środowisk na świecie, które nie darzą sympatią Polski. W Stanach niektóre środowiska żydowskie żyją cały czas konfliktem między Polakami a Żydami z lat 30. XX w. i pielęgnują dawne urazy. Jeśli szukamy ośrodka, który obecnie najsilniej wspiera antypolską kampanię, jest to Rosja Putina. Historycy na usługach Kremla tworzą mity o polskim ludobójstwie jeńców bolszewickich w 1920 r., wpisują się też w narrację o Polakach jako antysemitach. Lider gangu motocyklowego „Nocne Wilki" stwierdził ostatnio, że przeciwko jego rajdowi protestują „nadzorcy z gett i dawni kolaboranci”. Czyli mamy tu znowu „polskich nazistów”. Putinowska propaganda przedstawia to tak: Polacy, z wyjątkiem komunistów, to kolaboranci, antysemici i faszyści, a Armia Czerwona wyzwoliła od takich jak oni pół Europy (przy czym wyraz Niemcy pomija się, bo „faszyści” jest pojemniejszy). Jeśli nawet jakiś czerwonoarmista skrzywdził czy zabił jakiegoś Polaka, to pewnie dlatego, że musiał, bo to był właśnie polski antysemita i bandyta. Dla Kremla historia to polityczna broń, a nie sztuka poszukiwania prawdy. 

Jakie skutki może mieć zrzucanie winy na Polaków za Holocaust? Granica absurdu została przekroczona?

Granicy absurdu nie ma. Jeżeli Polska nie zdobędzie się na skuteczną reakcję, to zjawisko będzie się nasilać i niebawem dowiemy się, że to Polacy odkręcali gaz w Auschwitz. Już dzisiaj większość studentów w USA jest pewna, że mordercami Żydów byli Polacy, a nie Niemcy. Polska reakcja musi być stanowcza i skuteczna: zamiast wysyłać protesty trzeba wynająć profesjonalną kancelarię adwokacką w USA, która będzie za szkalowanie Polski wytaczać procesy. Kilka dużych odszkodowań powinno sprawę radykalnie zakończyć. Trzeba też skończyć z finansowaniem środowisk i historyków, którzy tak jak Gross, lansują się na szkalowaniu Polski i przypisywaniu jej winy za holokaust. Sponsorowanie takich filmów jak „Ida” czy „Pokłosie” to przysłowiowe strzelanie sobie w stopę. Musimy dbać o wizerunek naszego kraju – bo to przekłada się na pozycję międzynarodową Polski. Szczególnie w sytuacji, gdy Moskwa wykonuje nieprzyjazne ruchy pod naszym adresem. Jeśli pozwolimy się sprowadzić do pozycji narodu pomagierów Hitlera, przegramy politycznie. Bo w sytuacji, gdy administracja USA będzie musiała wykonać jakieś stanowcze ruchy w obronie Polski, np. przed prowokacjami zbrojnymi Rosji, może się okazać, że amerykańska opinia publiczna zaprotestuje: „Dlaczego mamy bronić Polaków – nazistów którzy mordowali Żydów w Auschwitz? Czy USA musi popierać nazistów?!". Niezależnie od obrony historycznej prawdy, kwestią honoru i prestiżu - o czym nie wolno zapominać – musimy bardzo poważnie podejść do kwestii obrony dobrego imienia Polski. Inaczej po prostu nasza pozycja na arenie międzynarodowej zostanie osłabiona i ta strata będzie nie do odrobienia.

Rozmawiał Stanisław Płużański

Dr Wojciech J. Muszyński – historyk, pracownik naukowy IPN, red. naczelny pisma naukowego „Glaukopis”