Jarosław Flis

i

Autor: "Super Express"

Dr Jarosław Flis: To normalne, wygrali i chcą mieć większość

2015-11-04 3:00

. Zawsze też jednak należy patrzeć na to, jaką za to przyjdzie zapłacić cenę. Do tej pory zawsze w prezydium Sejmu większość miała koalicja rządowa, mogła przeforsować, co chciała. Teraz pojawiła się sprzeczność między dwiema zasadami - pierwszą, że opozycja nie ma większości w prezydium, i drugą - że wszystkie kluby są w nim reprezentowane - o nowym Sejmie i rządzie mówi w "Super Expressie" dr Jarosław Flis.

"Super Express": - Prawo i Sprawiedliwość zasugerowało, że .Nowoczesna i Polskie Stronnictwo Ludowe nie będą miały wicemarszałków Sejmu. Jak ocenia pan taką decyzję zwycięskiej partii?

Jarosław Flis: - Jest trochę za wcześnie, by mówić o decyzji, na razie mieliśmy do czynienia jedynie z sugestią ze strony polityków PiS, do ostatecznego wyboru prezydium Sejmu jest jeszcze trochę czasu. Zazwyczaj w prezydium były reprezentowane wszystkie ugrupowania. Teraz jednak sytuacja jest taka, że mamy aż sześć partii w Sejmie, a pierwszy raz mamy do czynienia z większością parlamentarną należącą do jednej partii.

- Czy Prawo i Sprawiedliwość zyska, nie wpuszczając do prezydium ludzi z .Nowoczesnej i PSL, czy też przyniesie to stratę od strony wizerunkowej?

- Na pewno wizerunkowo lepiej jest, gdy zwycięskie ugrupowanie jest koncyliacyjne, wykazuje się kulturą polityczną wobec całej klasy politycznej. Zawsze też jednak należy patrzeć na to, jaką za to przyjdzie zapłacić cenę. Do tej pory zawsze w prezydium Sejmu większość miała koalicja rządowa, mogła przeforsować, co chciała. Teraz pojawiła się sprzeczność między dwiema zasadami - pierwszą, że opozycja nie ma większości w prezydium, i drugą - że wszystkie kluby są w nim reprezentowane. Tu jest spory problem. Ja rozumiem, że opozycja chciałaby mieć w prezydium większość i że jeśli Prawo i Sprawiedliwość tego nie zapewni, będzie podnosić argument o wykluczeniu. Z tym że wydaje się, że celem jest nie tylko wykluczenie, ale to, kto ma w prezydium Sejmu decydujący głos.

- Jakie rozwiązanie mogłoby pogodzić te dwie sprzeczności?

- Być może logiczny byłby wariant, w którym prezydium zostałoby powiększone. Zachowane zostałyby obie zasady - zwycięska partia miałaby w prezydium większość, a wszystkie kluby swoją reprezentację. Natomiast sam fakt, że deklaracje o składzie prezydium ze strony polityków padły, jest pewną niezręcznością. Nie mam wątpliwości, że media i politycy niechętni zwycięskiej partii tylko czekają, żeby tego typu rzeczy wykorzystywać. Wdawanie się w takie spekulacje jak się nie ma sprawy dogadanej i dogranej, przynosi jedynie straty.

Czytaj: Janusz Korwin-Mikke: Wróćmy do Europy!