Prof. Antoni Dudek

i

Autor: Andrzej Lange

Dudek: Bez PiS Gowina czeka polityczna wegetacja

2017-05-19 4:00

Prof. Antoni Dudek, politolog UKSW, w wywiadzie dla Super Expressu: Czy rządząca partia straci cierpliwość do wicepremiera i czy może przygarnąć go Kukiz?

"Super Express": - Jarosław Gowin strasznie żali się na ustawę o aptekach, nazywając ją wręcz skandaliczną. Na ile jest to rytualne, koncesjonowane oburzenie wicepremiera, a na ile można to uznać za tarcie w prawicowej koalicji, które może skończyć się secesją skromnej, ale dającej PiS większość drużyny Gowina?

Prof. Antoni Dudek: - To wszystko zależy od tego, jaką drogę polityczną wybierze na przyszłość Gowin. Ma dość ograniczone pole manewru. Tam, skąd wyszedł - czyli z PO - wrócić raczej nie może. Wyjście z koalicji z PiS oznaczałoby z kolei to, że Gowin nie znalazłby się w kolejnym parlamencie.

- Tak źle mu pan wróży?

- Zwróćmy uwagę, że w świadomości społecznej jego partia - Polska Razem - w ogóle nie istnieje, bo zlała się, podobnie zresztą jak Solidarna Polska Ziobry, z PiS. Jeśli dalej będzie prezentował podobną strategię kontestowania polityki rządu, musi się liczyć z tym, że w pewnym momencie zostanie z prawicowej koalicji rządzącej usunięty jako polityk przeszkadzający rządowi w osiąganiu spójności.

- PiS nie musiałby się w takiej sytuacji liczyć z utratą większości parlamentarnej?

- Umówmy się, że jest grupa parlamentarzystów Kukiz'15, która odpowiednio zachęcona przez PiS, mogłaby z łatwością wypełnić tę kilkuosobową lukę, powstałą po ewentualnym odejściu ludzi Gowina.

- Gdzie jest granica, za którą kończy się do niego cierpliwość prezesa?

- Powiedzmy sobie szczerze, że ustawa o aptekach nie jest z punktu widzenia prezesa Kaczyńskiego jakąś fundamentalną sprawą, więc tu Gowin może sobie pozwolić na kontestowanie decyzji PiS. Natomiast jeśli zdecydowałby się na podważanie decyzji w sprawie ważnej dla prezesa PiS, może się spotkać z ripostą, z jaką spotkała się niedawno minister Streżyńska, a później mogą być dalej idące konsekwencje - ze wspomnianym wyrzuceniem z rządu włącznie.

- Gowin to wie i zdaje sobie sprawę, kiedy trzeba podkulić ogon?

- Musi pamiętać, że kiedy odchodził z PO, miał dwie opcje - albo założy własną partię, albo dołączy się do kogoś innego. W momencie, w którym okazało się, że jego ugrupowanie ma marne widoki na przekroczenie progu wyborczego, otworzyła się opcja przyłączenia się do PiS. Tam z różnych powodów uznano, że jego obecność na listach będzie korzystna dla partii. Teraz te dwie opcje zostały zużyte i poza PiS skazałby się na polityczną wegetację.

- A może pod swoje skrzydła przygarnąłby go Kukiz? I tak to partia, w której są ludzie od Sasa do lasa. Dla rozbitka Gowina też być może znalazłoby się miejsce.

- Nie jest wykluczone, że mogłoby to być koło ratunkowe, ale pamiętajmy, że byłby to problem dla ewentualnej koalicji kukizowców z PiS w następnym Sejmie. Prezes Kaczyński ma zwyczaj bardzo gniewać się na swoich byłych współpracowników. Nie wiemy też, w jakiej formie ruch Kukiza dotrwa do następnych wyborów. Od przyszłego roku czeka go bowiem kilka trudnych sprawdzianów i nie wiadomo, jak je to środowisko to przetrwa.

- Wybory samorządowe to może być początek końca tej partii.

- No właśnie, ruch Kukiza powinien mieć w każdym mieście kandydata na prezydenta. Nie wiem, czy są w stanie to zrobić.

- Kukiz nie ma żadnych struktur, a bez nich perspektywy na przetrwanie tych wyborów są cokolwiek marne.

- Dla każdego ugrupowania zawsze jest najtrudniejsze znalezienie kilku tysięcy kandydatów, którzy by go w dodatku nie kompromitowali. Kiedy nie ma się struktur, to trudno takich znaleźć, a kiedy nie ma się tych kandydatów, taki ruch traci szanse na zaistnienie w wyborach parlamentarnych.

- A propos Kukiza, czy po tym, jak jeden z jego posłów, pan Andruszkiewicz, okazał się drobnym cwaniaczkiem, który nie ma prawa jazdy i samochodu, ale pobiera pieniądze z Sejmu na kilometrówki, ruch uważający się za antysystemowy straci swój urok w oczach wyborców?

- Na pewno nawet jeden taki wypadek obciąża ruch Kukiza, choć nie powiedziałbym, żeby nagle całkowicie stracił swoją wiarygodność. Co więcej, casus Andruszkiewicza obnaża słabość kukizowców - pospolite ruszenie, dzięki któremu udało się wypełnić listy dość przypadkowymi ludźmi, może teraz stać się źródłem problemów przy kolejnych wyborach. Tak duże zróżnicowanie personalne sprawi, że za chwilę zacznie się wzajemne wyciąganie różnych brudów przez zwalczające się strony, co na pewno nie będzie służyć Kukiz'15. O ile spójne organizmy polityczne są dość odporne na tego typu ciosy, to takie amorficzne struktury mogą się bardzo szybko rozpaść. Ktoś się na kogoś obrazi, ktoś nie będzie chciał za kogoś świecić oczami i ktoś zrobi secesję. To dla kukizowców jest problem. Współczesna demokracja nie toleruje bowiem takich bytów, jaki do życia powołał Paweł Kukiz, dłużej niż przez jedną kadencję.

- Wieszczy pan sezonowość Kukiza?

- Co tu dużo mówić - świetnie to pokazał podobny organizm polityczny, czyli Ruch Palikota. Można w sprzyjających okolicznościach być polityczną gwiazdą jednego sezonu, ale tak naprawdę sztuką jest załatwić sobie reelekcję. Wiem, że na razie sondaże są dla Kukiza dobre, ale pamiętajmy, że Palikot też długo trzymał się dobrze. Wszyscy wiemy, jak skończył.

ZOBACZ: Witold Orłowski: Nie popadałbym w hurraoptymizm