Eksperci oceniają ostatnie telewizyjne starcie kandydatów przed wyborami prezydenckimi

2015-05-22 4:00

Eksperci oceniają ostatnią debatę Andrzeja Dudy i Bronisława Komorowskiego.

Lekcje lepiej odrobił Andrzej Duda

"Super Express": - Kto wygrał debatę prezydencką w TVN?

Jarosław Flis: - Wydaje się, że podobnie jak w pierwszym starciu debata była remisowa, bez no- kautu. Choć może nieco bardziej zadowoleni byli tym razem zwolennicy Andrzeja Dudy, jednak jak dyskusja wpłynęła na niezdecydowanych wyborców, trudno wyrokować.

- Dlaczego uważa pan, że Andrzej Duda wypadł jednak lepiej?

- Kandydat PiS lepiej odrobił lekcję z pierwszej debaty. Skupił się na sprawach społecznych, które są jego głównym atutem. W pierwszej części, która była najtrudniejsza dla niego, zgrabnie uniknął odpowiedzi na pytanie o więzienie za in vitro. Nie ustrzegł się błędu - ten powrót do sprawy Jedwabnego był zupełnie niepotrzebny. Z kolei pytanie Bronisława Komorowskiego, wątek teścia Dudy - to będzie jeszcze długo przedmiotem społecznych kontrowersji. Nie rozumiem, czemu prezydent zadał takie pytanie.

- Co jeszcze było błędem prezydenta?

- Choćby wypominanie jakiejś nieobecności na głosowaniach w Parlamencie Europejskim. Prezydent postanowił być agresywny bardziej niż w poprzedniej debacie. To ciągłe przypominanie o rządach PiS, które dla młodych wyborców są już prehistorią. Tym na pewno nie zyska ich głosów. Podobnie jak puentą o średniowieczu. Były w wystąpieniu prezydenta momenty dobre. Wtedy, gdy mówił merytorycznie i spokojnie. Agresywnym przekazem Bronisław Komorowski tracił.

- Czy można dziś mówić, kto jest faworytem drugiej tury?

- Sprawa jest wciąż otwarta. Debata nie wyłoniła jednoznacznego zwycięzcy.

Remis dla Komorowskiego

- Było to już nieco lepsze, obydwaj byli na większym luzie. Jeszcze ze dwie debaty i obaj kandydaci byliby do przyjęcia. Było jednak kilka rzeczy negatywnych. Nie wyciągnięto wniosków z pierwszej debaty, która za bardzo przebiegała pod dyktando sztabowców. W czasie przeznaczonym na odpowiedź na pytanie zbyt dużo miejsca przeznaczano na atakowanie konkurenta, a nie na pokazanie swoich walorów. Mam wrażenie, że wynikało to z tego, że tak naprawdę po obydwu stronach mieliśmy kandydatów przygotowanych przez PiS. Dudę przygotowywał Jacek Kurski, a prezydenta Komorowskiego Michał Kamiński - chwilowo w innych barwach. Ta sama mentalność, techniki, metody. Do tego przed każdym z nich leżała ogromna teczka notatek. Nie przypominam sobie zachodnich debat, w których istotni politycy nie mówiliby jednak głównie z głowy. To dowód braku samodzielności intelektualnej i polegania głównie na sztabowcach. Nieco chudsza teczka była przed prezydentem. Złe wrażenie zrobiła jednak ta miniaturka flagi Platformy Obywatelskiej.

Remis, z lekkim wskazaniem na Komorowskiego, ze względu na doświadczenie i jakoś widoczny prezydencki sznyt. Muszę jednak przyznać Dudzie, że wyraźnie się wyrabia i ze spotkania na spotkanie jest w nim coraz więcej celności wypowiedzi i trafności reakcji.

Niestety, słabo wypadli dziennikarze. Debata była zbyt statyczna, ograniczona, brak doświadczenia w debatach widoczny był także u ludzi mediów - praktycznie nie panowali nad nią.

Zobacz: Najnowszy sondaż: Takich wyników jeszcze nie było