Elżbieta Jakubiak

i

Autor: archiwum se.pl

Elżbieta Jakubiak : Niemcy wykazali się ogromną nielojalnością

2012-05-27 4:00

Nikt z niemieckich władz nie konsultował z nami bojkotu EURO. A dotyczy on części wielkiej imprezy, której jesteśmy współorganizatorem. To nie tylko uderzenie w Ukrainę, ale także w Polskę

"Super Express": - Swego czasu bardzo sceptycznie oceniała pani stan przygotowań Polski do EURO, twierdząc, że po turnieju pozostaną nam tylko stadiony. Na dwa tygodnie przed pierwszym gwizdkiem nadal jest pani taką pesymistką?

Elżbieta Jakubiak: - Nigdy nie twierdziłam, że cały projekt zmian, który towarzyszy EURO, trzeba przygotować na tę imprezę i tylko dla niej. Powinniśmy traktować to jako szansę rozwoju Polski, a nie pracę dla UEFA.

- Było jednak oczekiwanie, że do EURO wszystko musi być zrobione na tip-top.

- Cały ten proces przygotowań do EURO był potrzebny nam, rządzącym, bo można powiedzieć, że teraz pracujemy, kopiemy, rozgrzebujemy, ale wszystko zakończy się wspaniałym karnawałem. To lepsza strategia od tej z początku lat dziewięćdziesiątych, tj. reformy i wyrzeczenia bez nagrody.

- Ale nie tylko rząd mówił o wielkiej zmianie. Oczekiwanie płynęło też z ust polityków opozycji i opinii publicznej i było wzbogacone o twierdzenie, że jeżeli się nie uda, to będzie katastrofa.

- Projekt EURO uważałam zawsze za spóźniony plan Marshalla, potrzebny zarówno polskiej gospodarce, jak i społeczeństwu, które miało włożyć w niego ogromny wysiłek i zbudować sobie nowoczesne państwo. Do tego potrzebna nam była przede wszystkim porządna infrastruktura - drogi, lotniska, dworce kolejowe.

- I jest z tym tak fatalnie, jak się o tym mówi? Stan realizacji może nie jest tak dramatyczny, ale mnie interesuje inna kwestia - czy dobrze wykorzystaliśmy ten czas. Czy nasze państwo działa sprawniej. Czy stworzyliśmy model przygotowywania wielkich inwestycji infrastrukturalnych. Czy państwo jest wydolniejsze i przyjaźniejsze obywatelowi.

- I jaka jest odpowiedź? Nadal bowiem budujemy przy pomocy urzędników, a to nigdzie na świecie się nie sprawdziło. Śmieszy mnie, kiedy minister Nowak zapowiada, że będzie walczył o wypłatę pieniędzy podwykonawcom na autostradach. Wszyscy wiedzą, że nie ma na ten proces wpływu, a powinien był zadbać o solidne umowy.

- Czemu to takie śmieszne?

- Minister ma za zadanie tworzyć ogólne ramy rozwoju - nakreślić inwestycje, które są potrzebne, wskazać priorytety w ich realizacji i znaleźć na to pieniądze w budżecie, przygotować dobre prawo i sprawne sądy. Od projektowania i płacenia powinny być nowoczesne instytucje, które nie powstały. To należy uznać za porażkę. Polacy są już zmęczeni komunikatami o przejezdnościach i niemożnościach. Chcemy sukcesów i przyjemności z nich płynącej.

- Ale infrastruktura albo już powstała, albo powstaje.

- Powstały nowoczesne lotniska, ale decyzji o dużym krajowym lotnisku nie podjęto i nawet już nikt o to nie pyta. Zbudowano lub odnowiono kilka najważniejszych dworców kolejowych. To jednak nie wystarczy. Stadiony też mamy piękne, ale samo ich wybudowanie to za mało.

- Czego w sprawie stadionów by jeszcze pani oczekiwała?

- Dobrego zarządzania nimi, kiedy skończy się turniej. Od tego będzie bowiem zależało, czy my wszyscy dopłacimy do tych stadionów, czy będą one same na siebie zarabiać.

- Stadion we Wrocławiu może być wzorem. Do jesieni odbędzie się tam kilka koncertów i wydarzeń sportowych.

- To efekt tego, że na tym stadionie firmę zarządzającą wybrano już w trakcie budowy. Pytanie jest inne. Jeśli udało się je zbudować w ciągu czterech lat na gołych polach, to czemu nie udało się zbudować autostrad?

- Czemu?

- Ponieważ zastosowano inny model inwestycyjny. To powinno dać do myślenia.

- Ale czy przez pięć lat od przyznania nam EURO możliwe było wypracowanie odpowiednich procedur? Może skok cywilizacyjny, który wszystkim nam się marzył, był zbyt wysoki jak na możliwości Polski?

- Oboje wiemy, że nie brakuje nam w kraju ludzi dobrze wykształconych, zdolnych i przygotowanych do realizacji wielkich celów. Gdybyśmy na przykład zrezygnowali z nadzoru wszystkich budowanych autostrad przez jednego nikomu bliżej nieznanego człowieka, może dobrego urzędnika, i jedną archaiczną instytucję państwową, to w Polsce zdarzyłby się cud. Cud wynikający z dobrej organizacji i wiary. Ja wierzę w cuda, ale zdarzają się rzadko. Na tej ziemi za sukcesem częściej kryją się dobra organizacja i wiedza. Wolałabym, żeby za autostradę A1 odpowiadał Kowalski, za A2 Nowakowa, a S5 powinien budować jakiś gniewny wielkopolanin. Anonimowość odpowiedzialności zabija każdy projekt. Potrzebny jest lider projektu, który ma dobrze współpracującego ministra, dbającego o prawo i pieniądze. A w Polsce autostrady buduje Generalna Dyrekcja tzn. NIKT.

- Coś jeszcze należy poprawić?

- Wszyscy skupili się na budowie, a zapomnieli, że to też szansa na ogromną promocję naszego kraju. Nie tylko wśród kibiców zagranicznych, ale także samych Polaków. Przecież EURO to nie tylko cztery miasta gospodarze, ale także ośrodki, w których zamieszkają prawie wszystkie reprezentacje. To świetna okazja do pokazania się tych miast i gmin, której nie wykorzystujemy. Jeśli będzie nas oglądał miliard ludzi, to musimy być przygotowani, że kiedy przestaną patrzeć na nasz kraj przez pryzmat meczów, będą chcieli do nas wrócić. Trzeba im to ułatwić.

- Skoro uważa pani, że nie wykorzystaliśmy szansy, to może już za późno, żeby się promować?

- Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby po turnieju przeprowadzić wielką akcję promocyjną naszego kraju. Serdecznie namawiam do tego cały rząd. To w jego gestii leży, aby nie przestano o nas mówić już 1 lipca.

- A Ukraińcy na długi czas zrobili sobie promocję. Może nie pozytywną, o jakiej pewnie marzyli. O tym kraju będzie się jeszcze dużo mówić. Także po EURO.

- Rozumiem, że ma pan na myśli polityczny bojkot tego kraju.

- Owszem. Jak go pani ocenia?

- Ukraina została mocno skrzywdzona przez politykę niemiecką, która stoi w awangardzie tego bojkotu. Wiadomo jednak, że Berlinowi bliżej teraz do Moskwy i w ramach budowania przyjacielskich relacji dają Putinowi i jego ekipie to, czego ta tak bardzo pragnie - torpedowanie europejskich aspiracji Ukrainy.

- Polskie władze dobrze się zachowały wobec tego bojkotu?

- Bardzo bym chciała, żeby prezydent Komorowski zapytał kanclerz Merkel, czy Niemcy czują się lojalnym sąsiadem Polski. A dlaczego miałyby nie być? Nikt z niemieckich władz nie konsultował z nami tego bojkotu. A dotyczy on części wielkiej imprezy, której jesteśmy współorganizatorem. To nie tylko uderzenie w Ukrainę, ale także w Polskę. Uważam więc, że Niemcy wykazali się ogromną nielojalnością.

- Powinniśmy więc byli zdyscyplinować Niemcy i powiedzieć im dobitnie, czym jest wspólne myślenie o Europie?

- Myślę, że zabrakło jasnego oświadczenia polskiej strony, że nasi ukraińscy przyjaciele fantastycznie przygotowali wielką imprezę sportową i że w ich imieniu oraz własnym zapraszamy do przyjazdu. Mam nadzieję, że nie wysłaliśmy zaproszenia ministrowi spraw zagranicznych Niemiec, który do bojkotu naszego wschodniego sąsiada wzywał.

- Jarosławowi Kaczyńskiemu zabrakło wyczucia, kiedy sam nawoływał do bojkotu i przeniesienia finału EURO z Kijowa do Warszawy?

- To był błąd ludzi, którzy nie znają się na polityce i błąd samego prezesa, że dał się tym ludziom namówić na takie oświadczenie.

- Doradcy chcieli odciąć się od rządu?

- Myślę, że część europarlamentarzystów PiS przekonała Jarosława Kaczyńskiego, że takimi wezwaniami wejdzie w główny nurt europejskiego bojkotu Ukrainy. Zabrakło mu wyczucia politycznego i chyba sam to zrozumiał, bo próbował się z tego wycofać. Zamiast tego powinien był pojechać na Ukrainę i spotkać się z Julią Tymoszenko. To samo powinni zrobić premier i minister spraw zagranicznych. Więcej dobrego by z tego wynikło. Ubogaciliby się rozmową z Julią Tymoszenko. To silna kobieta.

- PiS i EURO to nie tylko bojkot, ale też Jan Tomaszewski, który reprezentacji Polski kibicować nie będzie, bo nie jest, jak rozumiem, czysta etnicznie…

- Absolutnie przesadził w swojej wypowiedzi i użył słów, które nie przystają nie tylko politykowi, ale także każdemu przyzwoitemu człowiekowi. Jest trochę emocjonalnym człowiekiem i to dało o sobie znać. Każdy by pewnie wolał, żeby w reprezentacji grali zawodnicy wyszkoleni w Polsce. Niestety, nasz system szkolenia jest dalece niedoskonały, dlatego nie można mieć pretensji, że sięgamy po zawodników o polskich korzeniach.

- Czyli rozumiem, że tej reprezentacji będzie pani kibicować?

- Oczywiście. Jestem całym sercem za nimi. Chciałabym, aby obecną reprezentację zapamiętano, tak jak tę prowadzoną przez Kazimierza Górskiego. Byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby w annałach polskiego sportu obok takich nazwisk, jak Deyna, Szarmach czy Gorgoń zapisali się Lewandowski, Piszczek, Błaszczykowski czy Szczęsny.

- Nie tylko emocje sportowe, ale także polityczne i historyczne będą grały tu ogromną rolę. Przykładem mecz z Rosją…

- Jestem przekonana, że negatywne emocje odejdą w cień. Polacy to jednak ludzie życzliwi i nie poddadzą się tym drobnym prowokacjom rosyjskich decydentów jak zamieszkanie w pobliżu Pałacu Prezydenckiego czy wykupienie loży prezydenckiej przez Romana Abramowicza.

- Nie boi się pani, że głównym rozgrywającym będzie tu sprawa Smoleńska?

- Opinia publiczna głosami polityków powinna zostać poinformowana, że 12 czerwca najważniejszy będzie sport. Lech Kaczyński był wielkim zwolennikiem EURO w Polsce. Był w Cardiff. Kochał Warszawę, a Stadion Narodowy był jego marzeniem. Pamiętajmy również, że między zwykłymi Rosjanami i Polakami nie ma kontrowersji.

- Czyli polscy i rosyjscy kibice rzucą się sobie w objęcia?

- Myślę, że rosyjskich kibiców powinniśmy przyjąć bardzo ciepło, pamiętając, jak zwykli Rosjanie pięknie zachowywali się po katastrofie smoleńskiej. Inną sprawą jest zachowanie rosyjskiego rządu w sprawie śledztwa smoleńskiego.

- To na koniec, jaką rolę odegra polska reprezentacja na EURO?

- Czarnego konia. Chciałabym zobaczyć naszą jedenastkę w finale Polska - Niemcy na stadionie w Kijowie. Abyśmy pokazali, po czyjej stronie są sympatie kibiców z Ukrainy i co oni myślą o bojkotowaniu przez naszych zachodnich sąsiadów ukraińskiej części EURO. Wszystko się może zdarzyć - w to przecież wierzył Kazimierz Górski.

Elżbieta Jakubiak

Polityk Polska Jest Najważniejsza, minister sportu i turystyki w rządzie Jarosława Kaczyńskiego