Ewa Kopacz

i

Autor: fotomontaż "SE"

Ewa Kopacz o rządach PO-PSL: Nie wszystko wyszło, ale mieliśmy szczere intencje

2016-05-14 8:15

Ewa Kopacz w rozmowie z Mirosławem Skowronem komentuje czwartkową prezentację audytu rządów PO-PSL.

"Super Express": - Czwartek upłynął na odczytywaniu listy przestępstw rządów PO z ostatnich 8 lat. Zaskoczyła panią ta liczba?

Ewa Kopacz: - Zaskoczył mnie brak klasy. Wykorzystano siłę większości w prezydium Sejmu i nie pozwolono nam się do tego odnieść. Chodziło o to, żeby przekaz medialny przez cały dzień był wyłącznie w jedną stronę. I zrobili to ci, którzy krzyczeli o pakiecie demokratycznym. Na 10 godzin półprawd i oszczerstw mogliśmy odpowiedzieć przez 35 min wieczorem!

- Co było oszczerstwem?

- Insynuacją były niedomówienia budujące złą atmosferę. PiS wytknął np. że zespół pana Laska badający katastrofę smoleńską kosztował ponad 200 tys. zł.

- Nie kosztował?

- Kosztował! Ale komisja Macierewicza obecnie kosztuje 3 miliony! Było wiele takich sprytnych manipulacji.

- Były też konkretne zarzuty. Inwigilacja dziennikarzy, manifestantów... Wzrost długu publicznego o 100 procent...

- Pamiętajmy, że rząd PiS-u przeprowadził już audyt w policji. Wtedy premier Szydło posłużyła się w Brukseli oszczerstwami, bez oparcia w faktach. Co do długu, to w pierwszym kwartale rząd PiS bije rekordy w zadłużaniu Polski. To, co zarzucali nam w kampanii, stało się metodą ich działania. My nie chcieliśmy podnosić osobistych podatków. Ciekawe, za co zrealizują swoje obietnice politycy PiS? Zaskakuje mnie, że pan premier Morawiecki, który jest fachowcem, zarzuca nam akurat wzrost zadłużenia.

Czytaj: Nowe porządki! Wojewoda wprowadza obostrzenia w urzędzie

- Dlaczego?

- Powinien pozostać fachowcem, a co chwilę zmienia swoje opinie. Przecież kilka miesięcy temu zachwycał się, że polska gospodarka ma się świetnie! Ponadto oprócz zadłużenia są inne wskaźniki, jak deficyt, wzrost PKB i wiele innych. Zostawiliśmy im finanse państwa w takim stanie, że mogą pozwolić sobie na beztroskę i rozdawnictwo. Przez kilka lat. Potem nastąpi kryzys, który dotknie nas wszystkich. Przecież na 500 plus trzeba będzie znaleźć pieniądze w kieszeni podatnika! Podobnie z podniesieniem kwoty wolnej od podatku i innymi obietnicami!

- Powiedziała pani, że najlepszym audytem rządów PO jest stan gospodarki i PKB.

- Powiedziałam inaczej: wzrost PKB, spadające bezrobocie, spadek deficytu. Wiele wskaźników mających ze sobą związek.

- Czy oprócz afery taśmowej właśnie zasłanianie się wzrostem PKB i propaganda sukcesu nie były powodem klęski pani i PO?

- Przegraliśmy, ale ja otrzymałam największą liczbę głosów w Polsce. W Warszawie wygrałam z Jarosławem Kaczyńskim. Co do PKB, to pan by chciał, żeby dyskusja o sukcesach i wskaźnikach ekonomicznych była bardziej konspiracyjna? Można oprzeć się albo na wymiernych wskaźnikach, albo na populizmie. Jedno prowadzi do bogactwa kraju i ludzi, drugie do kryzysu państwa.

- Chciałbym, żeby opierała się na prawdzie. PKB i spadek deficytu to nie wszystko. Jest też siła nabywcza pensji. To, co każdy obywatel może kupić. I to nie wyglądało różowo.

- Pensje nie rosły w tym tempie, w jakim byśmy chcieli, ale też nie zapominajmy o kryzysie. Musieliśmy wtedy zaciskać pasa. I mogę się z panem zgodzić, że można było mówić o gospodarce inaczej... Uważam jednak, że każde słowo polityka ma swój ciężar gatunkowy i za każde braliśmy odpowiedzialność. Mówiliśmy prawdę w odróżnieniu od PiS.

- Pamięta pani wasze obietnice z tych 8 lat?

- Czy zrobiliśmy wszystko, co sobie zaplanowaliśmy? Nie wszystko. Potrafimy się jednak do tego przyznać, że nie wszystko wyszło. Kierowały nami szczere intencje i Polacy potrafią to zrozumieć. Rozumieją też, że PiS ich oszukał. Dlatego wychodzą na ulice. W kampanii mówiono: darmowe leki dla seniorów. Miałam spotkanie z paniami z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. I podkreślały, że fajnie się ze mną rozmawia, ale dla nich ważne są obiecane przez PiS leki dla ludzi powyżej 75. roku życia. I co dostali?

- Wygląda na to, że właśnie darmowe leki. Minister zdrowia zapowiedział, że najpóźniej do września będzie lista leków...

- Nie, panie redaktorze. Senior dostanie miesięcznie średnio 7 zł. Lista? Seniorzy zrozumieli, że nie część, ale wszystkie!

- Cóż, lepiej mieć część leków za darmo z PiS niż ani jednego z Platformą.

- Ale przecież to jest oszustwo. Myśli pan, że ci ludzie dadzą się kolejny raz oszukać? Nie! Tak samo jest z 500 zł na każde dziecko. Ludzie też czują się oszukani, bo miało być na każde. Wśród rodziców jedynaków też są tacy, którzy głosowali na PiS i są rozczarowani. A dzieci w domach dziecka? Może warto było pomyśleć także o nich, a nie tylko tych z rodzicami?

- I znów lepiej mieć 500 zł na drugie dziecko z PiS niż ani grosza z PO. Skoro troszczymy się o dzieci... Na marszu KOD nie czuła pani dyskomfortu, stojąc obok Mariusza Kijowskiego?

- Niby dlaczego?

- Szef KOD przez lata zalegał z płaceniem alimentów na trójkę własnych dzieci.

- Zaskoczył mnie pan, to dla mnie nowy fakt. Oceniam pana Mariusza Kijowskiego jako człowieka, który pozwolił wyzwolić w ludziach olbrzymią, pozytywną energię.

- Szkoda, że zabrakło mu energii do spłacania zobowiązań wobec własnych dzieci. Nie przeszkadza to pani? Kijowski grzmi dziś o konieczności przestrzegania prawa i wyroków sądów, a sam był z tym prawem na bakier.

- Abstrahując od tej sytuacji, uciekam od oceniania ludzi, kiedy mam szczątkowe informacje. W Polsce zbyt często oceniamy ludzi bardzo ostro i jednoznacznie, nie mając pełnej wiedzy.

- Niech pani to powie sędziemu, który nakazał mu płacenie alimentów. Niezawisłemu sędziemu, podkreślę. On miał te informacje.

- Nie będę rozstrzygać jego prywatnych spraw, nie znając ich do końca.

- Wróćmy do polityki rządu. Nie obawia się pani, że następna kampania PiS będzie opierała się na pokazaniu polityków PO i Nowoczesnej, którzy mówili: "500 zł na dziecko? Nie zrealizują! To bezsensowne rozdawnictwo"?

- Mówiliśmy, że w pełnym wydaniu to nierealne. Oni zrealizowali program, pomijając 3 mln polskich rodzin. Nie byliśmy przeciwko programowi. Byliśmy przeciwko dzieleniu dzieci. Uważamy, ze skoro PiS obiecał wszystkim, to z tej obietnicy ma się rozliczyć.

- Nie byliście przeciw dopiero po tym, gdy PiS złożył w Sejmie projekt ustawy. Ten, o którym mówiliście, że go nie złoży bo jest nierealny!

- Mówiliśmy o tym, że 500 zł, które PiS rozdaje, jest wydatkiem, na który Polski nie stać w całej gamie obietnic. I oni sami poszli po rozum do głowy i zrozumieli, że jak połączą 500 plus, kwotę wolną od podatku, obniżkę VAT, CIT, likwidację umów śmieciowych itd., to po prostu nie ma na to pieniędzy. Stąd te opóźnienia projektów, wprowadzanie na raty...

- To prawda, ale...

Pomoc, którą realizował mój rząd, była być może więcej warta niż te 500 zł. Żłobki, przedszkola, urlopy... Uznano to jednak za oczywistość. I tak jak nie wierzyłam w kampanii, tak teraz nie wierzę, że wszystkie te obietnice PiS zrealizuje. Makabrycznie by nas zadłużyli!

- To dlaczego PO chciała zadłużyć nas jeszcze bardziej? Zażądaliście 500 zł na każde dziecko, choć wcześniej przestrzegaliście, że to szkodliwe. Chcieliście na złość PiS wywrócić budżet? Wysyłacie sprzeczne sygnały wyborcom...

- Absolutnie nie na złość PiS. Wie pan, co można ludziom zrobić najgorszego? Podzielić ich na lepszych i gorszych. Tego nie wolno robić! W przypadku 500 plus uznaliśmy, że nie można dzielić dzieci. To, co zrobiło PiS, to grzech śmiertelny. Wie pan, ile dyskusji toczy się teraz przy stołach w rodzinach? Skoro już zrobili ten program i wzięli odpowiedzialność za ten wydatek, to niech nie dzielą dzieci!

- Mówi pani o obietnicach PiS. Ich jest za co uderzyć. Dlaczego opozycja nie zajmuje się tym, tylko wymyśla chochoła pod tytułem "Kaczyński chce nas wyprowadzić z Unii Europejskiej"? Przecież wie pani, że to bzdura...

- Dlaczego bzdura? A proszę mi powiedzieć, kto mówił, że Gowin będzie ministrem obrony?

- Bzdura, bo przy euroentuzjastycznym społeczeństwie i dotacjach z UE trudno wyobrazić sobie lidera PiS, który wyjdzie i powie: "wychodzimy z Unii". To wymysł.

- Nie jest ważne, co oni mówią, ale co robią. Ci sami politycy PiS, którzy stali się nagle euroentuzjastami, nazywają flagę Unii Europejskiej "szmatą"...

- Jedna pani nazywa. W dodatku ukarana za to przez PiS! Choć moim zdaniem w ramach wolności słowa niesłusznie.

- Jedna? Pamiętam kampanię referendalną w sprawie wejścia do Unii...

- Była jedna partia, która otwarcie się sprzeciwiała: LPR Romana Giertycha, któremu dziś blisko do PO.

- A inni?

- PiS był za wejściem.

- Nie, PiS był podzielony. Antoni Macierewicz był przeciwko.

- Ale nie był wtedy w PiS. Był z Giertychem.

- A dziś jest ministrem obrony w rządzie PiS i wiceprezesem tej partii! I cały czas jest eurosceptykiem. Co więcej, nie możemy być przeciwko standardom europejskim. Te standardy to poszanowanie demokracji. Działania PiS świadczą zaś, że oni nie respektują demokracji. Trybunał Konstytucyjny, media publiczne, zmiana pozycji prokuratora generalnego, za chwilę sądy... To antydemokratyczna rewolucja.

- Sprawę mediów publicznych odłożyłbym na bok...

- Dlaczego?

- Bo te zawsze były rządowe, nigdy publiczne. Nigdy nie działały.

- A teraz działają?

- Też nie. Mamy się kłócić, że kiedyś "nie działały", ale mniej?

- Teraz to już tylko nachalna propaganda. Ale dobrze, są inne rzeczy. Prokuratura, sądownictwo, Trybunał Konstytucyjny. Wyroków Trybunału trzeba przestrzegać!

- W takim razie na pewno przeszkadza pani, że wiceprzewodnicząca Platformy Hanna Gronkiewicz-Waltz, kiedy jest to jej wygodne, nie stosuje się do wyroku Trybunału w sprawie reprywatyzacji? Nie wypada atakować PiS za niewypełnianie wyroków TK, skoro samemu się tego nie robi.

- Wiem, że Hanna Gronkiewicz-Waltz jest naprawdę bardzo uczciwym urzędnikiem, ale też do kości przyzwoitym człowiekiem. Zawsze przestrzega prawa. Każdego, kto będzie mówił, że jest inaczej, nazwę niesprawiedliwym. By nie powiedzieć dosadniej.

- Wiceszefowa PO, prezydent Warszawy nie realizuje wyroku Trybunału. I w gronie "niesprawiedliwych" są ludzie, którym daleko do PiS. Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, lewicowi dziennikarze, a nawet o zgrozo, "Gazeta Wyborcza"!

- Hanna Gronkiewicz-Waltz nie jest politykiem, który łamie lub nagina prawo. Jeżeli pan jest o tym przekonany... Proszę zapytać ją o tę kwestię i wysłuchać także jej opinii. Jeśli jest jakikolwiek spór, to ten spór rozstrzygnie niezawisły sąd.

- Wysłuchałem i jej tłumaczenia są kuriozalne. Podciąga pod obywatela polskiego Duńczyka, bo urodził się w... Królestwie Polskim w XIX wieku itd... Tu do zgody nie dojdziemy. Na koniec muszę zapytać, dlaczego tak nerwowo zareagowała pani na pytanie dziennikarza o wypowiedź pani córki? Chodziło o te nieco histeryczne deklaracje, że po zwycięstwie PiS rozważa emigrację...

- Histeryczne? Każdy ma prawo do emocjonalnych zachowań, jeśli w taki sposób atakuje się kogoś bliskiego, jak mamę czy tatę. Ona nie jest politykiem.

- Ale zareagowała cokolwiek...

- Moja córka jest odpowiedzialną, zdolną, pracującą osobą. Zawsze ją uczyłam, żeby mówiła, co myśli. I to była jej szczera, pierwsza, wcale nie histeryczna reakcja. Przerażała ją wizja rządów ludzi, którzy często prezentowali jej mamę jako niemal zbrodniarza. Zareagowała jak zareagowała, ale szczerze. Kocham ją, ale nie będę jej pisała scenariuszy na dorosłe życie. Naprawdę nie ma nic gorszego dla matki niż informacja, że jej dziecko mogłoby wyjechać gdzieś daleko. Dajcie jej jednak prawo mieć własne zdanie.