Stanisław Koziej

i

Autor: Super Express TV

Gen. Stanisław Koziej w "WIĘCJ JAK?": Konstytucję warto zmienić

2017-05-06 4:00

- Im mocniejsza wschodnia flanka NATO, tym my możemy się czuć bezpieczniej. Dzięki temu Rosja będzie miała mniejszą pokusę wywierania presji i straszenia nas. - opiniuje generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim podczas programu "Więc jak?".

"Super Express": - Źle pan zareagował na słowa Andrzeja Dudy, który mówił, że nie jest prezydentem wszystkich Polaków, bo tak się nie da i takiej głowy państwa po prostu nie było.

Gen. Stanisław Koziej: - Bo źle powiedział. Uważam, że prezydent nie może wyznawać zasady, że nie trzeba być prezydentem wszystkich Polaków. Powinna obowiązywać zasada dobrej praktyki politycznej, że prezydent jest ponad podziałami. Musi być prezydentem nawet tych, którzy go krytykują lub po prostu nie lubią. Nie może być tak, że usprawiedliwia się, iż nie może być prezydentem wszystkich - są tylko moi, którzy mnie wybrali. Dla tych jestem ojcem, a tamci są be!

- Czytam jednak w wielu gazetach, że ktoś uważa, iż Andrzej Duda to nie jest jego prezydent. Hejt był zawsze wobec każdego prezydenta. Z Andrzeja Dudy sobie kpią, że podobny do Maliniaka.

- Moim zdaniem obywatele nie muszą lubić prezydenta, ale prezydent nie może nie lubić obywateli. Nawet tych, którzy jego nie lubią. To zasada, którą powinien kierować się każdy prezydent. Czy potrafi się z tego wywiązać, to inna sprawa.

- To dobrze, że jest pan idealistą...

- To nie idealizm, ale zasada dobrej praktyki politycznej.

- Że mówimy co innego, niż jest w rzeczywistości?

- Gdybyśmy mieli dwóch prezydentów i każda grupa mogłaby sobie wybrać swojego, to wtedy któryś z nich mógłby powiedzieć, że nie jest prezydentem wszystkich Polaków, ale tylko tych, którzy mnie wybrali. Można jednak wybrać tylko jednego. I prezydent łaski nie robi - musi być prezydentem także tych, którzy na niego nie głosowali.

- A zna pan takiego, który był prezydentem wszystkich Polaków? Np. Jaruzelski był kimś takim? A Wałęsa? Kwaśniewski? Kaczyński? Komorowski?

- Żaden z nich nie powiedział, że nie chce być prezydentem wszystkich Polaków. Każdy mówił, że chce być. Nie każdy to potrafił. Nie każdemu się udało. Zapewne żadnemu nie uda się w pełni wznieść ponad swoje uprzedzenia, ale każdy powinien się starać.

- Nie ma pan wrażenia, że dużo energii włożył pan w coś, co jest akademickim sporem? Prezydent i tak powinien robić to, co będzie najlepsze dla jak największej części społeczeństwa. Bo wszystkich nie da się zadowolić. Powiem panu, że i pana nie wszyscy lubią.

- Wiem i wcale się na nich nie obrażam, ale z nimi rozmawiam.

- Ale trochę pan na Twitterze ludzi blokuje.

- Sam pan widzi, za co to robię - za brak kultury, wyzwiska. Blokuję zwłaszcza tych, którzy chowają się za anonimowością Twittera, a personalnie obrażają innych. Takich ludzi nie potrzebuję w swoim twitterowym towarzystwie.

- Przejdźmy do spraw wojskowych. Dowództwo amerykańskie przenosi się z Niemiec do Polski. Pan ciągle krytykuje sytuację w armii, ale Amerykanie uważają chyba, że jest dobrze, skoro decydują się na ten krok.

- Amerykanie nie kierują się sytuacją w polskim wojsku, ale racjami strategicznymi i geopolitycznymi. Widzą, że wschodnia flanka NATO jest ważna i że ważna jest obecność wojskowa NATO na tym obszarze. To dlatego tu przybywają. Przede wszystkim we własnym interesie.

- A wytłumaczy mi pan, co dobrego wynika z tego, że dowództwo amerykańskie będzie w Polsce?

- Dla nas to bardzo ważne, bo im mocniejsza wschodnia flanka NATO, tym my możemy się czuć bezpieczniej. Dzięki temu Rosja będzie miała mniejszą pokusę wywierania presji i straszenia nas. Widzę, że oczekuje pan ode mnie, abym pochwalił za coś PiS.

- To by było ładne...

- Pochwalę więc MON za dobrą kontynuację dotychczasowej polityki wewnątrz NATO i polityki zabiegania o większą obecność Sojuszu na wschodniej flance. To dobry kierunek polityki obronnej.

- Macierewicz to przeczyta i się zdziwi...

- Skoro będzie to czytał, to dobrze, żeby pan minister zaproponował jeszcze pani premier kandydata na dowódcę sił zbrojnych w czasie wojny.

- Ma pan kogoś, kto mógłby nim zostać?

- Nie mam. To jest wyłączna prerogatywa pani premier i pana prezydenta. Mogą wybrać każdego generała, jakiego tylko chcą. I powinni to zrobić. Nie może być tak, że nie mamy takiego dowódcy. A od kwietnia to stanowisko nie jest obsadzone. To niedopuszczalna sytuacja, dlatego prosiłbym pana ministra obrony narodowej, żeby zaproponował osobę na to stanowisko.

- A uważa pan, że potrzebujemy zmiany konstytucji?

- Tak...

- Znowu mnie pan zadziwił.

- Patrzę na to z punktu widzenia bezpieczeństwa. Uważam, że obecna konstytucja, dzieląc władzę wykonawczą między prezydenta i Radę Ministrów, bardzo komplikuje skuteczne zarządzanie bezpieczeństwem. A zwłaszcza kierowanie państwem w czasie wojny.

- I jak powinny wyglądać te zmiany?

- Z punktu widzenia bezpieczeństwa lepiej by było, gdybyśmy mieli albo czysty system prezydencki, albo czysty system kanclerski.

- A pan co by wolał?

- W naszych warunkach, moim zdaniem, lepszy byłby system kanclerski z silną władzą premiera i rządu.

- A prezydent to taki kwiatek od podawania dłoni?

- Dopóki prezydent jest wybierany przez naród, nie można tego wprowadzić. Zmieniając konstytucję, trzeba by zmienić sposób wybierania prezydenta.

- Czyli wybierałyby go Sejm i Senat?

- Na przykład. Swoją drogą takie wnioski zawarliśmy w słynnej - bo często krytykowanej - Białej księdze bezpieczeństwa narodowego. Tam wskazaliśmy słabości zapisów konstytucyjnych, komplikujących dobre zarządzanie bezpieczeństwem państwa.

- Jest pan kojarzony z PO, a ta mówi, że konstytucji nie wolno zmieniać, choć kilka lat temu sama tego chciała...

- Kojarzy mnie pan z PO, ponieważ byłem u prezydenta Komorowskiego. Nie jestem jednak członkiem żadnej partii...

- Jest pan kompletnie apartyjnym generałem...

- Tak. Takim chcę pozostać.

- Czy Polska jest bezpieczna?

- Wzrosły co prawda zagrożenia, ale dzięki temu, że NATO zdecydowało się wzmocnić wschodnią flankę, możemy się czuć w miarę bezpieczni.