JAROSŁAW GUZY.

i

Autor: Karol Serewis

Guzy: Poczekajmy, aż polityka nowego prezydenta USA nabierze kształtów

2017-02-16 6:00

Jarosław Guzy, ekspert ds międzynarodowych, w rozmowie z SE m.in. o tym, że administracja Donalda Trumpa zażądała, aby Rosja zwróciła Krym Ukrainie:

"Super Express": - Gen. Michael Flynn został zmuszony do złożenia dymisji z funkcji doradcy ds. bezpieczeństwa Donalda Trumpa w związku z zatajeniem swoich kontaktów z Rosją. Niektórzy sugerują, że niejasne relacje otoczenia prezydenta USA z Moskwą to tykająca bomba. Rzeczywiście?

Jarosław Guzy: - Oficjalnie mówimy o utracie zaufania do niego przez Donalda Trumpa, ponieważ gen. Flynn nikomu z Białego Domu o swoich spotkaniach z ambasadorem Rosji w USA nie mówił. A miał na nich rozmawiać m.in. o amerykańskich sankcjach wobec Moskwy. W tle, oczywiście, są kontrowersje dotyczące zbyt bliskich kontaktów z Rosjanami i jego niepopularne poglądy na możliwość współpracy z Moskwą. To o tyle istotne, że to pierwsza dymisja w ekipie Trumpa, która ma miejsce ledwie po trzech tygodniach od powołania Flynna na stanowisko. I rzeczywiście może być początkiem końca administracji prezydenta w składzie, jaki mamy obecnie.

- Tym bardziej że sprawa ma ciąg dalszy. Amerykańskie media cytują przedstawicieli służb wywiadowczych, według których w czasie kampanii wyborczej członkowie sztabu Trumpa mieli być w stałym kontakcie z oficerami rosyjskich służb.

- O wielu kontaktach było już wiadomo, ponieważ część otoczenia Trumpa robiła interesy w Rosji, a jak wiadomo, wielki biznes w tym kraju kontrolowany jest przez tamtejsze służby. Powstaje jednak pytanie, czy te kontakty miały wpływ na przebieg kampanii wyborczej i czy ekipa Trumpa świadomie korzystała z operacji prowadzonych przez Rosjan, które miały na celu dyskredytację Hillary Clinton. Wiele mówi się o tym, że służby mają takie informacje, a skoro tak, to czemu nie ujawniały ich w czasie kampanii? I jeszcze jedno.

- Co takiego?

- Czy ludzie Trumpa wiedzieli, że konfliktując się ze środowiskiem amerykańskich służb, narażą się na dość naturalny odwet ludzi, którzy zawsze wiedzą więcej niż opinia publiczna.

- W całym tym zamieszaniu z gen. Flynnem usłyszeliśmy, że Donald Trump domaga się wycofania Rosji z Ukrainy i oddania jej Krymu. Tak ostro jeszcze ta ekipa nie mówiła. Faktycznie wyznaczono jasny kierunek działań tej administracji czy była to ucieczka do przodu, aby odsunąć od siebie oskarżenia o chodzenia na pasku Kremla?

- To oświadczenie nie jest szczególnie głośne w Ameryce, ale zostało zauważone przez czułe uszy w naszej części Europy. I rzeczywiście, niezależnie od tego, że pojawiają się łagodzące wypowiedzi o konieczności współpracy z Rosją, jest to spora zmiana w tonie. W ogóle jednak jeśli chodzi o kwestie, które budziły nasze wątpliwości, czyli stosunek Trumpa do NATO czy zobowiązań sojuszniczych zaciągniętych jeszcze przez Baracka Obamę, to okazuje się, że odchodzi od tego, co mówił w kampanii wyborczej, a polityka, która zaczyna się wyłaniać, mieści się w formule polityki jego poprzedników.

- Ale jak serio możemy traktować tę zapowiedź wydzierania Krymu Rosji?

- Komunikaty, które wychodzą od samego prezydenta, bywają sprzeczne. Przez jakiś czas, dopóki administracja Trumpa się nie dotrze, a ze sporego chaosu, który temu procesowi towarzyszy, nie wyłoni się jakaś spójna wizja polityki, trzeba być bardzo ostrożnym. Niewątpliwie z tego punktu widzenia ciekawą rzeczą będzie wizyta sekretarza obrony gen. Jamesa Mattisa w Brukseli. Zapowiedziana jest też wizyta samego Trumpa w Europie. I to będą te momenty, kiedy Biały Dom będzie musiał zdefiniować swoją politykę zagraniczną.

Zobacz także: Jarosław Gowin: poseł Budka żeruje na ludzkim nieszczęściu. To demagogia