Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Harczuk: Przebudzenie obrońców praworządności

2017-02-16 6:00

Politycy opozycji wzięli w obronę młodego człowieka, który uczestniczył w zderzeniu z rządową kolumną. Sprawa jest poważna, w wypadku ucierpiała premier Beata Szydło i funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Przedstawiciele PO i Nowoczesnej z poważnymi minami mówią o tym, jak to w ostatnim czasie nasiliły się opresje państwa wobec obywateli, którzy w zderzeniu z aparatem władzy są bez szans.

Żeby było jasne - 21-latkowi kierującemu seicento profesjonalna ochrona prawna - jak każdemu obywatelowi - należy się bez wątpienia. A jeśli faktem jest, że nie chciano go po wypadku przebadać - mamy do czynienia ze skandalem. W świętym oburzeniu opozycji pobrzmiewa jednak, delikatnie mówiąc, fałszywa nuta. Oto ze słów przeciwników rządu słyszymy o obywatelu bezradnym wobec państwa PiS, niszczonym przez sądy itd. Ze słów tych wynika, że przez nastaniem "PiS-owskiej smuty" Rzeczpospolita była krajem praworządnym, uczciwym, w którym obywatel mógł zawsze liczyć na wsparcie urzędów, policji, sądów. Przeczą temu jednak sprawy zniszczonego przed laty Romana Kluski, którego Optimus mógł stać się potentatem na światowym rynku komputerowym, czy Mirosława Ciełuszeckiego - przedsiębiorcy z Podlasia, który oskarżony na podstawie absurdalnych zarzutów trafił na kilka miesięcy za kratki, jego firma zbankrutowała, a kilkaset osób trafiło na bruk. Na autentycznych wydarzeniach oparty był film "Układ zamknięty" Ryszarda Bugajskiego. Sprawy te miały miejsce w III RP i bynajmniej nie rządził wtedy PiS. Były też historie tragiczne. Wymiar sprawiedliwości przez lata nie potrafił wyjaśnić sprawy zabójstwa Iwony Cygan czy Krzysztofa Olewnika. Wreszcie postępowanie organów ścigania i aparatu państwa po zamordowaniu Jolanty Brzeskiej. Działaczka lokatorska z Warszawy, która wystąpiła otwarcie przeciwko mafii handlarzy roszczeń w stolicy, została spalona żywcem. Śledczy początkowo uznali, że podpaliła się sama, potem nieodpowiednio zabezpieczyli dokumenty. Przykłady można mnożyć. A jak sędziowie traktują państwo, prawo i obywatela, najlepiej pokazuje zachowanie sędziego Ryszarda Milewskiego, prezesa sądu w Gdańsku, który myśląc, że rozmawia z przedstawicielem kancelarii Donalda Tuska, zgadzał się na "odpowiednie" traktowanie syna ówczesnego premiera w sprawie Amber Gold. Skandal wybuchł dopiero wtedy, gdy okazało się, że mamy do czynienia nie z faktycznym naciskiem, ale dziennikarską prowokacją.

Owszem - patologie pod rządami PiS nie zniknęły. Młody kierowca seicento zasługuje na uczciwe traktowanie - adwokata, rzetelny proces. Próba zbijania przy tym przez co poniektórych politycznego kapitału czy odwracanie kota ogonem i bajdurzenie o "uczciwości i etosie" sądów III RP, wzbudzić może co najwyżej uśmiech politowania.

Zobacz także: Konrad Szymański: atom gwarancją bezpieczeństwa