Jacek Kurski

i

Autor: Tomasz Radzik Jacek Kurski

Jacek Kurski: Polacy kibicują kadrze z TVP

2016-07-01 4:00

„Super Express”: – Dlaczego kupił pan tylko mecze Polaków na Euro? Teraz pozostałe spotkania trzeba oglądać w Polsacie. Jacek Kurski: – TVP kupiła to, na co było ją stać, tzn. 11 najważniejszych meczów Euro 2016: wszystkie mecze Polski, mecz otwarcia, dwa spotkania 1/8 finału, dwa spotkania 1/4 finału, dwa spotkania półfinałowe i finał.

– Finał, czyli też mecz Polski.
– Polska – Niemcy.
– Kto wygra?
– Polska. Już za cztery lata Polska będzie mistrzem świata! A na rozgrzewkę weźmy mistrzostwo Europy.
– Będzie jeszcze za pana prezesury taka sytuacja, że TVP będzie dzielić się meczami ze stacjami komercyjnymi czy już nie? Czy wreszcie odbije pan te wszystkie wielkie imprezy?
– Odbiłem wszystko z wyjątkiem eliminacji do mistrzostw świata 2018. Finały już mamy. Gdy 8 stycznia przyszedłem do TVP, to pierwszą redakcją, którą odwiedziłem, była redakcja sportowa. Powiedziałem wtedy Włodkowi Szaranowiczowi: zobaczysz, będzie się działo. Uważałem, że ambicją publicznego nadawcy musi być odzyskanie narodowej wielkiej piłki przez TVP. To jest wymiar nowoczesnego patriotyzmu, to są emocje, które absolutnie łączą wszystkich Polaków.
– Tu się z panem zgodzę.
– Dlatego zrobiłem wszystko, żeby wygrać morderczy wyścig o prawa do transmisji FIFA i UEFA 2018–2022 – mistrzostwa świata i Europy. To się udało kupić. Ale moją wielką ambicją było to, żeby w TVP były również mecze Euro 2016. I to też był dobry pomysł, mimo że mieliśmy tylko parę tygodni na przygotowanie wszystkiego, okazuje się, że pod względem oglądalności miażdżymy Polsat w czasie spotkań reprezentacji narodowej.
– Jaką mieliście oglądalność?
– 11 mln widzów obejrzało choć przez parę minut mecz Polska – Niemcy, a Polska – Ukraina – 9 mln. To pokazuje, że Polacy chcą przeżywać z TVP mecze reprezentacji narodowej.
– A kto to panu liczył? Nielsen, z którym ma pan pewien kłopot? I tu się pan zgadza z wyliczeniami?
– Nawet zepsuty zegar dwa razy w ciągu doby pokazuje dobry czas.
– I akurat pokazał go w tych meczach?
– Są czasem takie formaty, jak Eurowizja, konkurs w Opolu czy właśnie mecze, w których panel Nielsena wychylony w stronę wielkich miast może być reprezentatywny dla całego kraju. Ale w dużej części jest niereprezentatywny. Np. tam, gdzie badanie dotyczy programów publicystycznych czy informacyjnych, panel Nielsena jest skrajnie niereprezentatywny i krzywdzi nas w oczywisty sposób.
– Co chce pan z tym zrobić?
– Chcemy mieć dostęp do uczciwej telemetrii. Nie zarzucam Nielsenowi intencjonalnej nieuczciwości, natomiast zarzucam im zwykłe nieuctwo i nierozumienie obecnej sytuacji w Polsce. Jeżeli jest tak, jak mówi opozycja, że telewizja została przejęta przez koalicję rządzącą...
– Niesłusznie tak mówi?
– Pewnie, że niesłusznie.
– Oczywiście...
– Cóż ja mam wspólnego z koalicją rządzącą? Ale jeżeli jest tak, że mamy „telewizję pisowską”, to należy badać oglądalność na terenie całego kraju, a nie na terenach platformerskich. Istota panelu Nielsena polega na tym, że jest on skoncentrowany na wielkich miastach oraz ich obrzeżach, które udają tereny wiejskie czy małomiasteczkowe. Istota sprawy polega na substytucji cech, którą stosuje Nielsen. Nie opłaca mu się jeździć na wieś, po powiatach, gdzieś pod Limanową czy Hrubieszów i znaleźć tam np. parę emerytów w określonym wieku, z określonym dochodem, wykształceniem itd. i zostawiać tam swoje urządzenia. Nielsen woli – na zasadzie substytucji cech – znaleźć takie samo małżeństwo w miejscowości wielkości Hrubieszowa czy Limanowej, ale zlokalizowanej wokół wielkiego miasta. I potem mówią, że mają idealnie odwzorowany panel! Wie pan na
czym polega dowcip?
– Na czym?
– Substytucja cech obiektywnych, takich jak wiek, wykształcenie, liczba dzieci, dochód nie przekłada się w Polsce na substytucję cech tożsamościowo-kulturowych. Krótko mówiąc, ci spod Limanowej mogą częściej oglądać TVP 1, a ci z Piaseczna – TVN.
– Jak się skończy ten spór? Inne stacje telewizyjne mówią, że Nielsen jest OK.
– Nielsen jest dla nich OK, dlatego że na tym systemie świetnie zarabiają, a TVP na nim traci. Dziś jest nawet tak, że miażdżymy Polsat, jeśli chodzi o oglądalność meczów reprezentacji, średnio nasza widownia jest większa w proporcji 10:6, co przyznaje sam Nielsen. A przegrywamy w wolumenie wpływów reklamowych przy tych meczach. Czyli ci, co mają mniejszą oglądalność, zarabiają więcej niż TVP, bo kiedyś zgodzono się na taki dyktat grupy komercyjnej 16–49. To bezdennie niesprawiedliwe i niemoralne. Nigdzie w Europie nie ma grupy komercyjnej 16–49.
– Dlaczego?
– Z różnych powodów. Większość społeczeństwa jest poza tą grupą. Siła nabywcza grupy 50+ jest większa niż grupy 16+. Bo ludzie po pięćdziesiątce odkuwają się, mają szczyt kariery i wychodzą z zobowiązań, jak kredyty itd. Mało tego, program 500 plus uwolnił część dochodów ludzi starszych, ponieważ dziadkowie pomagali swoim wnukom. Teraz siła nabywcza seniorów się zwiększa, nie mówiąc już o tym, że 20 proc. wszystkich reklamowanych towarów to są leki, które przecież interesują grupę senioralną.
– Czyli pańskie działania będą szły w dwóch kierunkach: przeniesienie panelu badawczego do bardziej reprezentatywnych miejsc oraz zmiany grupy komercyjnej: na jaką?
– Na grupę 4+, czyli taką, która obejmuje wszystkich – tak jest w całej Europie. Panel powinien być idealnym odwzorowaniem Polski, Polską w pigułce. Natomiast teraz jest panelem substytucyjnym i nie pokazuje w tym momencie prawdy. Rozpoczęliśmy dialog techniczny, do którego zgłosiło się 13 firm, w tym światowej sławy, po to aby stworzyć reprezentatywny panel.
– Ale na to muszą się zgodzić inne stacje komercyjne.
– TVP cały czas ma 32 proc. udziału w rynku wg Nielsena (realnie pewnie 38–39), więc jesteśmy największym graczem. Nasze prawa muszą być respektowane.
– Dlaczego nie napisaliście ustawy medialnej, tylko ustawę pomostową? Według tej ustawy nowe władze mogą wybrać nowego prezesa TVP. Drży pan trochę?
– Jako prosty prezes TVP przyjmuję z pokorą każde rozstrzygnięcie suwerena i pracodawcy.
– Może być konkurs na pańskie stanowisko. Jak się pan czuje?
– Bardzo dobrze. Uważam, że jak najbardziej powinien być taki konkurs. Jeśli będzie, to stanę w nim w szranki. Nam, jako TVP, zależało na dwóch rzeczach: zapewnieniu finansowania i na opcji zerowej, tak żeby móc swobodnie kształtować zmiany w telewizji. Z obu tych rzeczy na razie zrezygnowano, więc czekamy na ustawę abonamentową, która jest być albo nie być TVP.