Jacek Rakowiecki

i

Autor: Adam Jagielak

Jacek Rakowiecki: Mniej ulicy, więcej pracy u podstaw

2017-05-30 4:00

Czy pod nowym przywództwem KOD jest jeszcze do uratowania?

"Super Express": - Po miesiącach problemów z wiarygodnością, zwłaszcza z dotychczasowym liderem, Krzysztof Łoziński został wybrany na szefa KOD, by wyprowadzić sztandar?

Jacek Rakowiecki: - Jeżeli ktoś rozumie organizację społeczną jako kult wodza, to tak może by było. KOD ani taki nie był, ani taki nie jest, ani taki nie będzie. Jesteśmy organizacją walczącą o demokrację, a więc zakładającą, że demokracja jako głos wielu ludzi jest rzeczą podstawową.

- Wie pan, że przez dwa lata Kijowski mógł mówić, że KOD to on. Tak to kreował sam wódz, tak to przedstawiały media. Jakby tak zapytać kogoś, kogo poza Kijowskim zna w KOD, to myślę, że miałby problemy ze wskazaniem jakiegokolwiek nazwiska.

- Akurat Łoziński jest znany, bo to jeden ze współzałożycieli KOD. To po pierwsze. Po drugie, trzeba zapytać mediów, czemu zawsze muszą jakąś wielotysięczną organizację ujmować poprzez jednego człowieka. Trudniej będzie teraz mediom, bo niewątpliwie KOD będzie teraz prowadzony znacznie bardziej demokratycznie. Moim zdaniem epoka, która nadchodzi, będzie czasem wzmocnienia KOD i powrotu do źródeł - czyli nie tylko bronimy demokracji, ale także sami ją uprawiamy.

- Nie jest tak, że sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu i trochę za późno, żeby cokolwiek reformować, bo rozkład KOD jest już zbyt daleko posunięty?

- Dwa tygodnie temu Jacek Żakowski rozmawiał w "Polityce" z wybitnym specjalistą od ruchów społecznych, który przekonująco dowodził, że wszystkie wielkie ruchy społeczne, ruchy protestu po roku, półtora zawsze przechodzą bardzo poważny kryzys.

- Wielkim ruchem był Occupy Wall Street, ale już go nie ma. Nie podzielicie jego losu?

- Przetrwały te ruchy, które potrafiły przezwyciężyć ten kryzys, wzmocnić się i ruszyć z nowym impetem. Szczerze wierzę w to, że KOD do nich należy. Choć, oczywiście, rozumiem, że próba dopiero przed nami. Biorąc pod uwagę entuzjazm delegatów na zjeździe, widać, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa.

- Nie jest też tak, że KOD miał swoje 5 minut, kiedy w zapaści była PO? Kryzys ma już chyba za sobą i dla KOD zabraknie miejsca?

- KOD współpracuje z PO w wielu różnych obszarach i tam, gdzie będzie to możliwe, nadal będzie to robił. Nie jest jednak przybudówką żadnej partii. Wręcz przeciwnie - jeśli PO wróci kiedyś do władzy, to KOD równie uważnie będzie jej patrzył na ręce, jak patrzy na ręce PiS. Jest też jasne, że po nowym otwarciu KOD nie będzie się opierał wyłącznie na demonstracjach - choć w związku z polityką PiS nie da się ich uniknąć - ale włoży ogromny wysiłek w pracę u podstaw.

- No właśnie, bo wasi przeciwnicy triumfują - "ulica i zagranica" doprowadziły Kijowskiego i KOD do upadku.

- Ulica jednak jest ważna. "Czarny protest" dowiódł jednak, że można wymusić na złej władzy zatrzymanie się w złych postępkach. Wiele różnych akcji KOD też się przełożyło na to, że PiS musiał wyhamować, choć się do tego nie przyzna. Rządzący widzą jednak, że istnieje ogromny opór społeczny. Tak jak w latach 80. w stanie wojennym.

Zobacz: Tomasz Walczak: Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi