Prof. Janusz Czapiński

i

Autor: Wojciech Traczyk Prof. Janusz Czapiński

Janusz Czapiński o kampanii prezydenta: Media traktują Komorowskiego z jakąś matczyną miłością

2015-04-21 4:00

Janusz Czapiński o kampanii Bronisława Komorowskiego w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - W obecnej kampanii prezydenckiej dominuje kampania negatywna?

Prof Janusz Czapiński: - Niezbyt negatywna. Poszczególni kandydaci próbują się ulokować, ale to jest kampania prezydenta Komorowskiego i Andrzeja Dudy. Reszta z liczących się, których jest tak naprawdę dwóch: Korwin-Mikke i Kukiz, na tym zyskuje. Są agresywni, ale uderzają nie personalnie w te dwie postaci, ale generalnie w system, w który są one wmontowane.

- A prezydent i kandydat PiS?

- Bronisław Komorowski nieco się mityguje, próbuje jakiejś równowagi, a w przypadku Dudy jest więcej wojny podjazdowej.

- Takie prawo opozycji... Sztab prezydenta Komorowskiego i media, które go wspierają, jak np. "Newsweek", już się nie mitygują?

- Proszę zajrzeć do wyników czytelnictwa "Newsweeka". Wtedy zdamy sobie sprawę z tego, jak niewielka jest siła rażenia tych tekstów. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkie liczące się czasopisma opinii, to w porównaniu z przekazem telewizyjnym nie mają aż takiego znaczenia.

- Te elementy kampanii negatywnej naprawdę pomagają?

- Nie da się jednoznacznie powiedzieć, że pomagają albo szkodzą. To zależy od tego, czy pociski wysyłane w jej ramach sięgają celu, czy też nie. Nie wystarczy atakować, trzeba robić to sensownie. W przeciwnym razie jest efekt bumerangu i odbiera się punkty samemu sobie. Tak w pozytywnej jak i negatywnej kampanii liczą się argumenty.

- Przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu wytaczano wiele dział. Strzelano zarówno merytorycznie, jak i żenująco, żartując np. z wyglądu itp. Prezydent Komorowski takich emocji nie budzi?

- Zdecydowanie nie. Co więcej, prezydent Komorowski w medialnym mainstreamie ma wręcz taryfę ulgową. Niektóre media oszczędzają go wręcz do przesady. Niemal tak, jak nadmierna może być miłość matczyna! Choć Andrzej Duda często przez te same media też jest atakowany znacznie mniej niż był Lech Kaczyński.

Zobacz: Bożena Dykiel pojechała po Platformie: Komorowski grabi Polaków, a Tusk czmychnął do Brukseli

- Dlaczego?

- Andrzej Duda nie jest liderem ani bratem wyrazistego lidera dużej partii politycznej. Jest jedynie delegatem tej partii i większość mediów prawdopodobnie założyła, że szanse Dudy na powtórzenie wyniku Jarosława Kaczyńskiego sprzed 5 lat są bliskie zera. Uznały, że nawet gdyby zdołał wejść do II tury, to i tak nie pociągnie za sobą zwycięstwa PiS.

- Dlaczego tak słabo w sondażach wypada pani Ogórek, choć stoi za nią aparat partyjny, a dobrze radzi sobie Paweł Kukiz bez żadnej partii?

- Trochę przypomina to sytuację sprzed 4 lat, kiedy nikt nie stawiał na to, że Janusz Palikot rozpocznie wykańczanie SLD, a nawet wyprzedzi ich w wyborach. Tymczasem w krótkim czasie zdobył zaufanie dużej grupy wyborców niezadowolonych z establishmentu. Okazało się, że w tej grupie niezadowolonych z różnych powodów sporą przewagę mają młodzi Polacy. Kukiza niesie jednak jeszcze coś. Niesie go to, że Kukiz w przeciwieństwie do Palikota naprawdę nigdy nie miał nic wspólnego ze światkiem politycznym.

- I był gwiazdą rocka...

- To było jakiś czas temu, ale czynnik popkulturowy też ma znaczenie. On konkuruje z Korwin-Mikkem w dużej mierze o ten sam elektorat, ale ma nad nim kilka przewag.

- Coś ugra w tych wyborach? Pokusi się o budowę partii?

- Może ugrać to, co ugrał Palikot i mam wrażenie, że może tego nie zmarnotrawić. Wydaje mi się, że przeniesie do wyborów parlamentarnych pewne poparcie, które pozwoli mu wejść do Sejmu z jakąś grupą osób. I pytanie, czy będzie zachowywał się jak Palikot, powtarzając jego błędy, czy jednak zachowa się sensowniej i pomnoży ten kapitał.

- Stanie się koalicjantem PiS?

- To jest możliwe, ale szansę na koalicję z PiS uważam za bardzo umiarkowaną. Nie ze względu na pamięć o losie "przystawek" z LPR i Samoobrony. Dla Kukiza to początek drogi politycznej i to zbyt silnie nacechowałoby go atrybutem "establishmentowości".