Wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński

i

Autor: Wojciech Artyniew B. wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński

Janusz Piechociński: Morawiecki sfinansuje obietnice?

2016-10-01 4:00

"Nawet Herkules nie poradziłby sobie z taką liczą obowiązków - komentuje plany Mateusza Morawieckiego, Janusz Piechociński, były wicepermier i minister gospodarki

"Super Express": - Rekonstrukcja rządu za nami. Zrobiła na panu wrażenie?

Janusz Piechociński:- Jest tutaj niesamowite pomieszanie materii. Rekonstrukcja miała miejsce miesiąc przed rocznicą powołania rządu. Jest to ruch uprzedzający, ponieważ gabinetowi PiS nie idzie dobrze. Okazało się, że ileś pomysłów rządu przestrzeliło, a koniunktura nie jest wcale taka, jak się spodziewano.

- Z którymi pomysłami PiS przestrzelił?

- Po pierwsze, doszło do załamania się inwestycji w polskiej gospodarce. To zjawisko szczególnie niebezpieczne, bo ono dotyka nie tylko inwestycji realizowanych przez sektor publiczny, jak próbuje się to tłumaczyć. Niestety, dotyczy to także polskiej przedsiębiorczości.

- Może stąd rekonstrukcja?

- Koncentrujemy się na przepychankach, na przebudowaniu, na ustalaniu kolejności dziobania za plecami Jarosława Kaczyńskiego. Bawimy się i rozumiem, że niektórzy przywykli do takiego odwracania uwagi. W dalszym ciągu trwa swoista kampania wyborcza, a opozycja licytuje się z koalicją rządzącą, kto więcej obieca Polakom. Wydaje mi się, że nie wyczuwamypowagi sytuacji.

- Jak w takim razie sytuacja wygląda?

- Wszystkie prognozy dla naszego świata - także wczorajsze OECD - mówią o spadku optymizmu w gospodarce. Bardzo nisko stoją ceny surowców ropopochodnych - dla nas jest to korzystne, ale ich ceny pokazują, że światowa gospodarka nie rozwija się w tym systemie. Tymczasem wracając do rekonstrukcji - nasza uwaga koncentruje się na zmianie ról wewnątrz obozu PiS. Mateusz Morawiecki jako bankowiec z doświadczeniem, gwarant tego, że nie będzie szaleństw, został świadomie przyciągnięty do tego ugrupowania, by zagwarantować ciepłe oceny w oczach międzynarodowego kapitału. Taką rolę po części miał też spełniać minister finansów Paweł Szałamacha. A teraz mamy eksperyment niespotykany w rzeczywistości rynkowej od 25 lat i to nie tylko w Polsce. Przypomnę, że rok temu w ramach tej samej koncepcji politycznej połączono resort rozwoju z resortem gospodarki, co dało Morawieckiemu bardzo silną pozycję.

- Po rekonstrukcji stał się jeszcze silniejszy.

- I niech pan sobie wyobrazi, że to, co w poprzednim rządzie robiliśmy w trójkę - Bieńkowska, Szczurek i ja - w tej chwili ma robić jeden człowiek! Zawsze jest tak, że pomiędzy ministrem odpowiadającym za gospodarkę i jego kolegą pilnującym finansów jest różnica: minister finansów pilnuje czego innego, kierując się perspektywą tygodni, miesięcy, kwartałów, a najdalej roku. Minister gospodarki musi myśleć w innej perspektywie. Do tego PiS dokonał największego w historii ostatnich 25 lat transferu socjalnego. Teraz okazało się, że Szałamacha nie zdobył pieniędzy na realizację obietnic wyborczych PiS, zaczął proponować, by zakaz handu na początku dotyczył jednej niedzieli w miesiącu, że sprawę wieku emerytalnego można rozegrać inaczej. To godziło w intencje i deklaracje PiS. Okazało się, że partia rządząca nie jest w stanie przyznać się do tego, że nieco przeholowała z obietnicami w kampanii wyborczej, że potrzebuje więcej czasu na ich realizację.

- Koncentruje się pan na aspektach gospodarczych, na czekających nas trudnościach. Więc może to dobrze, że Mateusz Morawiecki został takim superwicepremierem? W końcu to odnoszący sukcesy zawodowe człowiek finansów.

- Proszę sobie wyobrazić, że w 2015 roku pracowałem minimum 18 godzin na dobę. Ale byłem tylko Piechocińskim od gospodarki. Jak teraz, przy tylu różnych obowiązkach, Morawiecki będzie kierował zespołem stu kilkudziesięciu dyrektorów, zespołem prawie czterdziestu wiceministrów itd. Rozumiem, że to połączenie ma pokazać, że PiS stworzył nową jakość. Jednak ja mówię: i Herkules sobie nie poradzi. Program Morawieckiego, w pogarszających się warunkach w Europie i wokół Europy, może się okazać nie programem wszechstronnego, równomiernego rozwoju, ale programem przeciwdziałania nadciągającej katastrofie, kryzysowi. Ja i minister Szczurek zachowywaliśmy się bardzo propaństwowo - mogliśmy wpisać do zeszłorocznego budżetu dochody ze sprzedaży częstotliwości. Nie chcąc utrudniać nowej władzy sytuacji, świadomie doprowadziliśmy do przeniesienia tego na bieżący rok.

- Czy oprócz Szałamachy ktoś zasłużył na czerwoną kartkę?

- Choćby pan Jurgiel, którego prywatnie bardzo lubię. Ale widać wyraźnie, że w tej złożonej regulacji dotykającej wsi i rolnictwa, nie mówiąc o umiejętnościach zarządzania - mówiąc bardzo delikatnie - nie jest najlepiej. Łatwiej było jeździć po rolnikach i mówić, jak to się wybije dziki w związku z pomorem świń czy jak to się zwiększy dopłaty europejskie, niż to rzeczywiście zrobić.

- Kto jeszcze?

- To decyzja premier, a przede wszystkim naczelnika państwa. Przecież Antoni Macierewicz narozrabiał w tylu miejscach... Ale z powodów wewnętrznych w PiS, z powodu cementowania prawego skrzydła Macierewicz jest potrzebny Kaczyńskiemu. Lecz w kwestiach personalnych martwi mnie co innego - rząd dopiero przyjął budżet, a już wychodzi wicepremier Gowin i mówi, że jego resort ma o 200 mln zł za mało. I pytanie jest takie, czy nie zaczną się personalne "kiwki" w obozie PiS. A nam jak nigdy dotąd potrzeba solidarnej, kompetentnej, państwowej polityki. Dramatem jest to, że powagi chwili nie rozumie znaczna część polityków opozycji, którzy myślą, że im gorzej, tym lepiej, bo PiS się rozsypie. Chcę przypomnieć, że to nie jest gospodarka Kaczyńskiego, tylko to nasza, polska gospodarka!

- Kto z gabinetu PiS wyróżnia się na plus?

- Mam kilka typów, ale wie pan - jak były wicepremier, a dzisiaj polityk opozycji będzie wskazywał, kogo docenia, kogo lubi i szanuje za kompetencje i propaństwowość, to nie wiem, czy mu się przysłużę. Czy to nie będzie powód do tego, żeby na kolejnym etapie rewolucji zostały zjedzone jej dzieci...

- Przecież Kaczyński też jest państwowcem, na pewno zostawi takich dobrych ludzi.

- Na tle działań rządu, jeśli odejmiemy płaszczyznę polityczną, bardzo kompetentnie wypada Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju. Tutaj czapki z głów! W obszarach swoich kompetencji czuje, co trzeba robić również minister cyfryzacji Anna Streżyńska. Od strony merytorycznej jest ona dopasowana do obszaru, za który odpowiada. Wnioski z przeszłości wyciągnął Zbigniew Ziobro, choć nie do końca, bo przede wszystkim chce istnieć poprzez zwracanie uwagi, zaostrzanie Kodeksu karnego, myśląc, że tak wzbudzi szacunek. To bardzo niebezpieczne. Ale generalnie po roku rządzenia nie widać za dużo prymusów.

ZOBACZ: Ruszył Komitet Ekonomiczny. Ma szukać 30 mld zł dla rodzin i seniorów